Rozdział 9

1.1K 44 5
                                    

                               Hayley

                                 5 lat

- Księżycu, obudź się. – Słyszę głos taty.

Moje oczy otwierają się od razu, kiedy tylko mój mały umysł to rejestruje. Siadam gwałtownie wlepiając w niego wzrok.

- Tato! – krzyczę wyskakując z łóżka i biegnąc w jego stronę. – Już wróciłeś. Tak bardzo się cieszę. – piszczę przyciskając się do jego

Ale on mnie nie przytula. Patrzy na mnie z góry. Czy Greg widział jak podkradanie ciasteczka?

Patrzę na niego przechylając głowę w boczek tak jak tata robi to czasami, kiedy zrobię coś źle. Ale przysięgam, że nic nie zrobiłam tym razem. Byłam grzeczna jak mi kazano.

- Pobawimy się? – spytałam starając się nie uśmiechnąć.

Nie odpowiedział mi. Tata zawsze milczy, ale, kiedyś jak byliśmy powiedział, że ze mną lubi rozmawiać. Dlaczego teraz nic nie mówił?

- Tato, czy...

Plask.

Moja głowa została z dużą siłą odwrócona w bok. Czułam jak mój policzek pulsuje i zaczyna piec. Poczułam jak z oczu lecą mi łzy.

Zanim się odwróciłam do taty wytarłam łzy, ponieważ tylko słabe dzieci pozwalają sobie na płacz. A mi nie wolno płakać przy tacie.

- Przepraszam. – Powiedziałam spoglądając w jego oczy i pochylając lekko głowę w dół.

Znowu się nie odezwał, tylko zrobił krok do przodu. Myślałam, że będzie szeptać do mnie jak to czasami robił, ale nie tego też nie zrobił zamiast tego chwycił mnie za włosy.

Krzyknęłam, kiedy zaczął ciągnąć mnie po ziemi nie zwracając uwagi na to, że sprawia mi ból. Wierzgałam nogami na każdą stronę. Rękami natomiast trzymałam go za nadgarstek.

Obraz miałam zamglony od ciągłych łez. Moje krzyki roznosiły się echem po korytarzach. Tata nigdy jeszcze mnie nie uderzył. Co zrobiłam źle?

- To boli! Tato proszę ja nic nie zrobiłam! - Krzyczałam.

Bardzo bym teraz chciała się obudzić. - Pomyślałam, a wtedy się zatrzymaliśmy.

Nie zdjął ręki z moich włosów myślę, że zacisną ją jeszcze mocniej. Otworzył jakiś drzwi. Chciałam się odezwać, ale on wtedy zaczął schodzić w dół schodami.

Krzyczałam jeszcze głośniej aż zaczęło mnie boleć gardło.

To pomieszczenie było inne od wszystkich w domu. Było brudne, zimne oraz było tu ciemno. 

Nie podobało mi się tutaj.

Schody się skończyły, a tata wyciągnął pęk kluczy, których hałas rozniósł się echem jeszcze głośniejszym niż w którymś z pomieszczeni w domu. Słyszałam, jak wybiera klucz dalej nie puszczając moich włosów.

Odwróciłam głowę w stronę drzwi, które już zdążył otworzyć. Było tam tak ciemno jak jeszcze nigdy w życiu nie widziałam. Spojrzałam w górę na tatę.

- Tato... Proszę puść mnie. - Moja broda drżała, kiedy go błagałam.

Ale on już mnie nie słuchał jakby był inną osobą. Sięgnął do środka zapalić tym światło, ale to tylko zwiększyło mój strach.

Wszędzie były klatki.

Puste klatki.

Zaczął ciągnąć mnie do klatki po prawej stronie była to jedyna klatka po tamtej stronie, reszta była po lewej. Krzyczałam i szarpałam się na zmianę. Chciałam stąd uciec jak najdalej.

Wepchnął mnie do klatki od razu zatrzaskując bramkę od nich na kłódkę.

- Nie! - Krzyknęłam, ile siły miałam. - Proszę tato nie zostawiaj mnie tutaj!

- Nie jestem twoim tatą. - Powiedział wpatrując się we mnie z grymasem.

Nic nie rozumiałam. Nie wiedziałam nawet czy chce rozumieć. Jak to nie jest moim tatą? Wyprostował się patrząc na mnie ostatni raz z góry i się odwrócił odchodząc.

Krzyczałam, szarpałam z kraty klatki przez co wydawała hałas. Tworzyłam go najwięcej jak tylko mogłam. Może wtedy tata wróci i mnie zabierze?

Ale nikt nie przyszedł.

Poddałam się po kilku godzinach wykończona całym wysiłkiem jaki w to włożyłam. Położyłam się na brudnej i zimnej podłodze sycząc lekko z bólu.

Zero  [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz