Rozdział 26

480 21 0
                                    

Rozdziały bardzo długo się nie pojawiały gdyż nie chciałam pisać nic na siłę. Wolałam żeby miały one ręce i nogi, ale teraz już wracam i rozdziały będą pojawiać się raz na tydzień. Jeśli coś się zmieni poinformuję was. Miłego czytania!

Hayley

Skąd wiesz, że możemy jej ufać? - spytał AJ krążąc za plecami kanibalicy siedzącej naprzeciwko mnie.

Nie odpowiadam. Przetwarzam ostatnie sytuacje dziejące się w moim pojebanym życiu. Nic nie jest takie jak powinno. Wszystko się zjebało prawie jak domek z kart.

Pan ze mną pogrywa co trochę mnie zaskakuje. On nigdy się ze mną nie bawił przynajmniej sobie nie przypominam takiej sytuacji.

Do tego dochodzi jeszcze Nealie, która udaje Natalie jak się dowiedziałam dwa dni temu. Coś mi w tym nie gra. Alie nigdy raczej nie umiała odmówić dla niej w końcu zostały wychowane praktycznie jak siostry bliźniaczki.

Z tą różnicą, że Nealie bywała w klatce a Natalie była zamykana na górze. Przynajmniej tak słyszałam. Nigdy jej nie ufałam tym bardziej, że zawsze wykorzystywała każdy możliwy moment aby się mu podlizać.

Nie jestem pewna co tym zyskiwała, ale nigdy mnie za bardzo to nie obchodziło. Chyba czas zacząć. Nie podobało mi się to, że Alie ją udawała. Nie rozumiałam również całego tego pomysłu. Skoro Rosjanin ma pieniądze, władzę i na dodatek jest przystojny oczywiście nie tak, jak moja bestia, ale to tylko szczegół; dlaczego potrzebuje od niego przerwy?

Czy to dlatego chciała się ze mną spotkać? By zapytać o zgodę?

Muszę się mieć ją na oku. Zdecydowanie cały czas. Przez Amy muszę ich wszystkich mieć na oku.

- Halo! Ziemia do Hayley! - Przed oczami zobaczyłam rękę, którą ktoś poruszał w prawo i lewo chcąc mnie przywrócić do świata przytomnych.

Podniosłam wzrok na AJ-a, który w tym momencie zaczął już pstrykać palcami. Odepchnęłam jego rękę od swojej twarzy. Wstając i zaczynając się lekko rozciągać.

- Zamyśliłaś się rozumiem - zaczął swoją paplaninę. - Dlatego będę tak uprzejmy i powtórzę pytanie. - Wyprostował się opierając ręce na biodrach. - Skąd do chuja pana wiesz, że możemy jej ufać?! - Niemal krzyknął, mrożąc mnie wzrokiem.

- Nie wiem - wzruszyła ramionami.

- Ona nie wie - pokręcił głową prychając. - Słyszałeś? - spytał swojego bliźniaka nawet się do niego nie odwracając. - Ona kurwa nie wie. Więc kto kurwa ma wiedzieć?! - Podniósł na mnie swój głos.

Bez zawahania, czy nawet mrugnięcia zdzieliłam go otwartą dłonią w policzek. Jego głowa odleciała w bok, a JJ zaciskał usta w wąską linię.

- Nie podnoś na mnie głosu. Jeżeli nie podoba ci się coś, to dobrze wiesz, gdzie są drzwi i jak przez nie wyjść. Nie zmuszam cię żebyś stał u mojego boku. Ale obaj dobrze wiemy, że jeśli stąd wyjdziesz to Cienie znajdą cię szybciej niż zdążyłbyś policzyć do pięciu. - Powiedziałam na jednym wydechu by po chwili skierować się bezceremonialnie, aby wstawić wodę na kawę.

I to była akurat prawda. Nie zmuszałam ich, żeby stali przy moim boku, czy walczyli wraz ze mną, czy też się ze mną kontaktowali. Jeśli chcieli spróbować normalnego życia, to droga wolna nawet w tym pomogę. Ba! Będę pilnować, żeby nikt nie zakłócał im spokoju.

Mówiłam i tłumaczyłam to na samym początku, kiedy dopiero zaczynało być stabilnie i nie musieliśmy mieszkać w opuszczonych budynkach. A powiedzmy sobie jedno ja nie lubię się powtarzać.

Zero  [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz