Rozdział 16

1.2K 73 11
                                    

*Błędy zawarte w tym rozdziale zostały umieszczone specjalnie!*
Spencer
8 lat

Wpatrywałem się w szybę widząc mijające drzewa. Moja twarz była praktycznie przyciśnięta do okna. 

Zaraz zobaczę moją Ley jeszcze tylko chwila – Na tą myśl uśmiechnąłem.

Kiedy samochód zaczął się zbliżać do posiadłości Lynch'ów odsunąłem się od okna i wyciągnąłem małe aksamitne pudełeczko. W środku znajdował się stary przeplatany na środku w ósemkę pierścionek, ale najbardziej podobały mi się diamenciki. 

Niebiesko - brązowe. Dokładnie takie jak jej oczy. 

Wiem, że jest jeszcze za mała by zostać moją żoną, a na jej palce nie wejdzie pierścionek. Dlatego przyczepiłem do niego swój wisiorek, który dostałem od ojca. Na razie będzie nosić go na szyi, a jak podrośnie to na palcu.

Samochód się zatrzymał schowałem pudełeczko do kieszeni, od razu odpiąłem pasy i wyskoczyłem idąc szybko do drzwi frontowych.

- Cpencer! - Usłyszałem jej uroczy dziecięcy głos. Odwróciłem głowę i zobaczyłem jak mała czarnowłosa istota biegnie w moją stronę z szeroko otwartymi ramionami.

Uśmiechnąłem się na jej widok i podszedłem w jej stronie, żeby złapać ją, gdyby miała zamiar się wywalić. Wpadła we mnie uderzając tak, że aż zrobiłem krok w tył. Otuliłem ją ramionami tak jak za każdym razem, kiedy miałem szanse to zrobić - mocno i zaborczo. 

Schyliłem się by pocałować ją w głowę - to też zawsze robiłem. Odsunęła się ode mnie uśmiechając się tak że widziałem jej zęby. 

- Koć pobawimy cie. - Powiedziała radośnie jak zawsze przekręcając słowa. 

- Mam coś dla ciebie. 

- Gdzie? - spojrzała na moje ręce. - Nie widzę. No gdzie to masz. - Dodała dotykając mnie po kieszeniach na co się zaśmiałem. 

Chwyciłem ją za jej małe rączki i zatrzymałem w swoich. 

- Jak zawsze niecierpliwa. - Pokręciłem lekko głową na boki. Puściłem jej dłonie i sięgnąłem do kieszeni po aksamitne pudełeczko. -  Kupiłem ci pierścionek. Wiem, że jesteś za mała by zostać moją żoną i masz za małą rączkę by nosić, dlatego doczepiłem do niego mój wisiorek. - Powiedziałem jednocześnie chwytając wisiorek między palce.

Patrzyłem jak jej oczy błyszczą, a usta rozciągają się w uśmiechu. Dotknęła go delikatnie tak jakby bała się, że go zniszczy mocniejszym dotykiem. 

- Ale piękny! - Pisnęła podskakując lekko. - Założysz mi Cpencer? - spytała nie przenosząc na mnie spojrzenia.

Odpiąłem zapięcie wisiorka i obszedłem ją dookoła jedną ręką odgarniając jej czarne włosy. Zapiąłem zapięcie i odwróciłem ją w swoją stronę. Głowę miała pochyloną w dół palcem bawiąc się pierścionkiem. W pewnym momencie zauważyła, że w środku coś jest. Spojrzała to na mnie to na pierścionek.  

- Jest tam napisane Ley Lynch – Wood. - Chwyciłem między palce pierścionek pokazując jej napis. - Kiedy już weźmiemy ślub dam ci swoje nazwisko, ale nazwisko twoich rodziców zawsze będzie z tobą. - Powiedziałem nie przejmując się wcale tym, że może nie do końca rozumieć moich słow. W końcu ma tylko trzy lata.

- Choź idziemy do piskownicy. - Powiedziała totalnie ignorując to co do niej powiedziałem. Wzięła mnie za rękę i pociągnęła na tyły domu.

Zero  [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz