Rozdział 22

1.1K 58 4
                                    


Hayley

I wtedy powiedział do mnie, że jestem pierdolnięta i kurewsko go to kręci. Na jego twarzy pojawił się taki uśmiech - pstryknęłam palcami szukając słowa - szaleńczo. - Pokiwałam głową w zamyśleniu zraz podnosząc palec. - Ale nie tak jak on. - Zaznaczyłam kręcąc lekko palcem. - Bardziej tak jakby chciał nim przekazać, że ma ochotę mnie zerżnąć. Znaczy wiesz wiem, że chciał może i jakaś część mnie też chciała, ale pojawił się AJ i JJ i bajka się skończyła. W końcu wyciągnęłam mu kutasa z spodni.

Westchnęłam przecierając oczy i poprawiając się na starym skrzypiącym krześle. Od kilku godzin przesłuchiwałam jedną z mysz, którą przyprowadzili chłopaki. Kiedy uparcie odmawiał współpracy jakoś tak ze mnie zaczęły wypływać słowa z zajścia w łazience ze Spencerem.

Kiedy powiedział do mnie te ostatnie słowa byłam lekko zdezorientowana, ale szybko się ocknęłam, kiedy bliźniaki zakomunikowali swoje przybycie wydzierając się do pozostałych osób kim są jednocześnie celując w nich bronią.

Chwyciłam wtedy przyrodzenie bruneta w dłoń zaciskając wokół niego palce i wcale długo nie musiałam czekać na jego reakcje. Z jego gardła wymknął się jęk rozkoszy, głowę odchylił lekko do tyłu a oczy przymknął w małe szparki. Od razu skorzystałam z chwili i wyswobodziłam się.

Tłumaczyłam sobie, że wcale go nie będę unikać ani zbywać za tak intymną sytuacje jaką mieliśmy.

- Przecież nie było żadnej sytuacji. - Stwierdziłam wpatrując się, gdzieś w dal. - Jak komuś powie co zaszło to się wyprę i powiem, że fajne te jego mokre sny. - Wzruszyłam ramionami nie przejmując się tym, że gadam sama do siebie.

Przeniosłam wzrok naprzeciwko gdzie siedziała związana myszka. Oczywiście mężczyzna, bo jakżeby kobieta mogła być cieniem przecież to niedopuszczalne. Wywróciłam mimowolnie oczami. Tym razem upewniłam się, że nie będzie żadnych niespodzianek.

- Dalej milczy? - usłyszałam głos JJ'a.

Odwróciłam się w jego stronę, a on obdarował mnie swoim pięknym uśmiechem z dołeczkami. Moje kąciki mimowolnie się uniosły delikatnie.

Kiedy tylko się zorientowałam opuściłam je i wróciłam wzrokiem do mojej myszki. A bardziej na ścianę nad jego ramieniem. Już raz nabrałam się na taki uśmiech...

- Wszystko dobrze? - spytał prawdopodobnie marszcząc brwi.

- Nic. - Odparłam poprawiając się lekko na krześle. - Idź sobie.

- Przecież wiesz, że możesz porozmawiać ze mną o wszystkim - powiedział przechodząc tak by patrzeć mi w twarz.

Spojrzał na przesłuchiwanego sięgając do kieszeni by po chwili wyciągając z niej strzykawkę. Podszedł pewnym krokiem do myszki jak mniemam szaleńczo się uśmiechając i wstrzyknął całą zawartość za jednym zamachem.

- Ej przesłuchiwałam go! – Krzyknęłam na niego.

- Teraz jak nikt nas nie będzie słuchał możesz mi wszystko powiedzieć. – Ignorując to co powiedziałam, podszedł do ściany biorąc stojący tam stołek. Wrócił z nim zasiadając naprzeciwko mnie. - Dla JJ możesz powiedzieć wszystko. - Nachylił się do mnie jakby chciał mi zdradzić brudny sekret. - No chyba, że chcesz na kolanka, żebym mógł ręką pogłaskać cię po pleckach albo pocałować w główkę. - Dodał z kpiną.

Spojrzałam na niego poirytowana, że tak się do mnie odzywa. Dobrze wiedziałam, że tylko żartuje, ale przez tą całą sprawę z Amy, Greg'iem i Panem nie byłam w stanie już patrzeć na te wszystkie uśmiechy i dobre gesty. Bałam się zaufać tym 'dobrym gestom'.

- Co łączy ciebie z tym tam na górze apetycznym brunetem. - Oczy u się zaświeciły jak te wkurzające lampki, którymi ludzie oklejają domy czy drzewa. To jedna z rzeczy, których nie rozumiem i chyba nie zamierzam. - Myślisz, że sypia z facetami? - spytał drapiąc się po brodzie.

- AJ nie ma nic przeciwko że zaliczasz samemu? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Przecież jak będzie chciał dołączyć to dołączy c'nie. - Wyprostował się patrząc, żeby nie jebnąć do tyły.

Zmrużyłam oczy i zacisnęłam szczęki. Wkurza mnie to, że ten głupi jaskiniowiec wpada każdemu w oko. Gdzieś tam w środku mały głosik mówił mi żebym poderżnęła mu gardło za takie słowa, ale je stłumiłam.

- JJ powiedz mi skąd mam mieć pewność, że mogę ci ufać? – spytałam nachylając się do niego tak samo jak on zrobił to wcześniej.

Jego spojrzenie zaczęło strzelać we mnie paserami. Wiedziałam, że go tym zraniłem, ale już teraz miałam to gdzieś.

- O co ty mnie kurwa posądzasz?! – Podniósł na mnie głos. Ewidentnie go tym zdenerwowałam.

- Mamy kreta.

- I myślisz, że to ja nim jestem?! – Krzyknął z oburzeniem i wstał na równe nogi piorunując mnie spojrzeniem.

Spojrzałam na niego obojętnie przenosząc wzrok ponownie na ścianę. Skoro nie wiedziałam, że to Amy nas zdradza to skąd mogłam wiedzieć, że nie ma wspólnika albo wspólników. Pokręciłam głową podnosząc się z krzesła.

- Muszę pomyśleć. - Powiedziałam ignorując jego wybuch.

Naprawdę potrzebowałam pomyśleć i zastanowić się co ja mam z tym całym bajzlem zrobić. Przez to wszystko nie wiem w co ręce mam włożyć. To chyba czas przyznać, że gdzieś po drodze musiałam zgubić jakąś brakującą część.  

Zero  [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz