Rozdział 8

1.2K 58 8
                                    

                                   Spencer

Co się do jasnej cholery tu odpierdoliło? - Zastanawiałem się niosąc czarnowłosą do samochodu.

Nie rozumiałem jak zwykła kobieta dorabiająca sobie dorywczo torturowała co najmniej dwa razy większego od siebie mężczyznę co i tak nie wyszło jej najlepiej. Zaczynam powoli myśleć, że może ona być jakimś szpiegiem? Nie. Detektywem? Nie raczej to też nie.

Kimś musi być.

Wsiadając na tylne siedzenie ułożyłem jej głowę na swoich kolanach. Jedną ręką uciskając jej ranę, a drugą odgarniając jej włosy z twarzy.

- Lekarz będzie czekać na nas, kiedy przyjedziemy. - Powiedział Leo zasiadając za kierownicą.

- Co z tym gościem? - Spytałem patrząc na Hayley.

- Nie żyje.

Nie odezwałem się już przez resztę drogi. Po prostu siedziałem w fotelu jedną ręką głaskając policzek czarnowłosej. Czułem się jakby jakiś zabłąkany puzzel wskoczył na swoje miejsce. Czułem się dziwnie.

Kiedy dojechaliśmy poczekałem, aż Leo otworzy mi drzwi. Z jakiegoś powodu nie chciałem zdejmować niej rąk.

Wniosłem ją do posiadłości od razu skierowałem się do jednego z pokoi. Słysząc za sobą kroki przechyliłem lekko głowę, tak abym kontem oka zauważyć starszego mężczyznę z torbą, w której prawdopodobnie ma potrzebne rzeczy.

Skierowałem się do pierwszego gościnnego pokoju. Położyłem Hayley na łóżko, a sam odsunąłem się dając do niej dostęp lekarzowi.

- Rana nie jest głęboka, ale na pewno do szycia. – Powiedział przyglądając się jej rozcięciu na brzuchu. – Siniaki nie wyglądają groźnie, ale to będę mógł to stwierdzić przy pełnych badaniach. Zadzwonię po Doktor Lynch pomo....

- Nie.

- Słucham? – Spytał odwracając się do mnie ze zmarszczonymi brwiami.

- Nie zawiadomisz Doktor Lynch. Zajmiesz się nią sam i zbadasz jej krew. – Powiedziałem władczym tonem.

- Dobrze. – Zgodził się odwracając głowę na nieprzytomną kobietę. – Czego mam szukać?

- Wszystkiego co można wykryć. – Powiedziałem i wyszedłem kierując się do swojego gabinetu.

                                    ***

Przeczytaj. Podpisz.

Przeczytaj. Zgnieć i wyrzuć.

Przeczytaj. Podpisz.

Przeczytaj. Podpisz. Nie. Zgnieć i wrzuć.

Odkąd zostawiłem Hayley z lekarzem siedziałem i robiłem cztery rzeczy w kółko. Przetarłem twarz dłonią w momencie, w którym drzwi do mojego gabinetu uderzyły z hukiem w ścianę.

Nie musiałem patrzeć, żeby wiedzieć kto przyszedł.

- Mówiłeś, że ona nie żyje, a teraz kurwa każesz zbadać jej krew?! – Wrzasnął Orion.

- Uważaj na swój ton niewychowany bachorze! – Syknąłem wstając gwałtownie aż fotel uderzył w ścianę.

Nie było jeszcze żadnych wyników badań. Sam nie wiem do końca czemu zleciłem zbadanie jej krwi. Coś mi w niej nie pasuje.

Zero  [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz