Rozdział 12

1.3K 51 4
                                    




Hayley 

- Jaki jest plan? – Usłyszałam to pytanie po raz chyba setny przez ostatni tydzień. 

- Dowiedziałeś się czegoś? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie. 

Siedziałam obecnie w pokoju Spencer'a, a dokładniej w jego garderobie w ciemnym koncie, gdzie mnie nikt nie widzi. Odkąd dostałam telefon od bruneta, dzięki czemu miałam, jak powiadomić Doriana o tym co się stało. 

Nie było to złym pomysłem pod wieloma względami w końcu to ohana, ale gdybym wiedziała, że wypapla wszystko Frankowi, a on oczywiście reszcie i każdy będzie do mnie dzwonił. To nigdy bym mu nie powiedziała. 

Obecnie rozmawiałam z Isaac'em naszym informatykiem. Nie przeżył co prawda tego co my w niewoli, ale to on jako pierwszy pokazał nam co i jak działa. No może nie do końca, ponieważ nie wiedziałam nic o tamtej maszynie wymyślonej przez jakiegoś dosłownego debila. 

Ale przecież nie przyznam się do tego, że groziłem maszynie bo byłam na głodzie kofeinowym. Westchnęłam i przetarłam twarz dłonią. 

- Nie mam żadnego planu i żadnego nie tworzę. – Powiedziałam układając jaskiniowca koszule na kolanach.

- Czyli co będziesz tak po prostu siedzieć i nic nie robić? – Spytał, a w jego głosie dało się słyszeć zdziwienie. 

- Dowiedziałeś się czegoś czy nie? – Zapytałam ignorując jego pytanie. 

- Tak. – Odpowiedział wzdychając. – Jest Bosem Cosa Nostry, nie ma co prawda żony, lecz narzeczoną. Nie mieszkają razem i nie ogłosili tego jeszcze, ponieważ umowa dalej jest nie podpisana. Jego najstarszy brat zginął jak miał dwanaście lat w wypadku z dziadkiem. Ma młodszego brata jak i studiującą młodszą siostrę. Jest dużo brutalniejszy od swojego ojca. – Zrobił przerwę wzdychają ciężko. – Rucha co się rusza. Co jeszcze ci mam powiedzieć? To nie jest facet dla ciebie. – Dodał klikając coś w klawiaturę. 

- Przejedź go autem! – Usłyszałam stłumiony krzyk. 

Nealie. Tylko ona mogłaby od razu tak powiedzieć nie znając żadnych szczegółów tylko kawałek rozmowy. 

- Masz obsesje na jego punkcie. – Stwierdzili po chwili. 

Czy miałam na jego punkcie obsesje? Prawdopodobnie tak. Czy się tym martwiłam? Absolutnie nie. Czy odbije mi aż tak, że zacznę zabijać każdą kobietę, która na niego spojrzy, dotknie, czy chociaż pomyśli o nim? Być może. 

To nie tak, że nic nie robię w sprawie wysadzenia mojego mieszkania, namierzenia Cieni czy osoby, która mnie zdradziła. Musiałam oddać dowodzenie Dorianowi w tej sprawie im mniej osób o tym wie tym lepiej. Nie mogę ryzykować. Już nie. 

Chociaż może to nie jedyny powód dla którego oddałam mu dowodzenie. Nie do końca mogę się skupić wiedząc, że gdzieś tutaj krąży brunet. Nie pomaga też fakt, że czuje się bezpiecznie w jego garderobie, kiedy jest czy nie jest w pokoju. 

Całe życie chowałam się na widoku. Trochę to pomogło obserwować domowników czy też podsłuchiwać ich. Ciągle gadają o jakimś wyniku badań. Dostawach. Układach czy też negocjacjach albo się kłócą. Kilka razy będąc w pokoju, w którym spałam słyszałam jak ktoś z tego całego towarzystwa kręci się przy moim pokoju.

- Musze kończyć kanaka ana zabiera mnie na kolacje. - Skłamałam bez zająknięcia.

- Tylko bądźcie tam grzecz... - Rozłączyłam się zanim mogła dokończyć zdanie.

Zero  [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz