Rozdział 6

1.2K 55 2
                                    

                                  Spencer

- Dlaczego miałbym ci cokolwiek mówić o jakichkolwiek moich interesach? – Spytałem siadając na fotelu. Wskazałem ręką na fotel naprzeciwko mojego biurka żeby usiadła.

Poczekałem aż przejdzie obok biurka i z ciężkim westchnieniem opadnie na fotel, więc ja oparłem się na swoim. Coś mówiła. Pewnie odpowiadała na moje pytanie ale totalnie nie mogłem się skupić. Całą swoją uwagę poświęcałem jej oczom.

Brązowym oczom.

Jestem praktycznie pewny, że teraz ma soczewkę na prawym oku. Co prawda nie mogę tego zobaczyć ale przez tak krótki czas jaki rozmawiałem z Hayley zdążyłem zauważyć, żeby nie wierzyć we wszystko co mówiła. Jeśli to nie obelgi to prawdopodobnie kłamie.

Chociaż bardzo zastanawiało mnie czy nosi teraz soczewki czy nosiła je na przyjęciu bardziej zastanawiało mnie jak do ciężkiej cholery wlazła niezauważona do mojego domu? Mam ludzi rozstawionych na całym terenie posiadłości nie mogła się tak po prostu prześlizgnąć się obok nich i spacerkiem ruszyć do mojego biura.

Pochłonięty myślami i nie zwracaniem uwagi na to co mówi wpatrywałem się nad jej ramieniem w ścianę. Dopóki nie poleciał we mnie zszywacz trafiając mnie w ramie. Syknąłem od impetu uderzania, od razu mordując ją wzrokiem.

- Nie zrobiłaś tego. – Powiedziałem chłodno.

- Gdybyś mnie kurwa słuchał to bym nie rzuciła w ciebie niczym. – Odparła, a ja zauważyłem, że kiedy się złości marszy nos.

Czemu zwracam w ogóle na nią uwagę w ten sposób?!

- Słuchaj przed chwilą powiedziałam więcej słów w dwie minuty niż przez połowę mojego życia, a ty mnie nawet nie słuchałeś. Mimo, że przyszłam do ciebie i pytam o informacje zamiast śledzić ciebie jak jakaś chora psycholka. – Westchnęła przecierając oczy. – Po prostu powiedz mi co za interesy z nim robisz i gdzie go mogę znaleźć. Obiecuje że nie powiem mu, że mi pomogłeś. – Przyłożyła rękę do prawej piersi.

- Serce jest po lewej stronie twojej klatki piersiowej. – Powiedziałem od niechcenia. Zmrużyła oczy przekładając dłoń na lewą pierś.

- Lepiej? – Spytała przechylając głowę jednocześnie marszcząc nos.

Skinąłem głową w potwierdzeniu i wpatrywałem się w nią jakby miała się otworzyć przede mną. Co prawda nie prowadziłem żadnych konkretnych interesów z Mario Lee, robił to mój wuj i ojciec. Nie miałem jeszcze szansy zmienić z nim jeszcze ani słowa odkąd pojawił się w mieście.

Fakt że Hayley go szuka i obiegi wypytuje wywołuje we mnie dziwne uczucie. Znają się? Ma u niego dług?

Na przestrzeni lat rozmawiałem z Mario tylko kilka razy. Odkąd przejąłem stanowisko ojca osiem lat temu nie wykluczyłem ani jego, ani wuja z interesów. Ale podzieliłam je na dwie części. Te, które zachowam i te, których chce się pozbyć.

Mario należał do tej drugiej części interesów. Nie robimy jednak tego od razu ale stopniowo. Większość z naszych inwestorów nie przestrzega zasad jakie panują w moim mieście, a na to są tylko dwa wyjścia. Przestrzeganie ich albo giniesz.

Mario Lee pomaga nam z narkotykami, a Rosjanom z kobietami czasami nawet kupując dwie czy trzy. Nikt nigdy nie zobaczył tych kobiet.

Pewnie dlatego nie podobało mi się że Hayley o niego wypytuje. Z jednej strony nie chce jej pomóc, ale z drugiej...

- Dlaczego go szukasz?

- Ma coś mojego.

- Czyli co?

- Nie twój interes.

- Więc ci nie pomogę. Jak będziesz wychodzić upewnij, się żeby zamknąć drzwi. – Powiedziałem podjeżdżając do biurka i wyciągając papiery do obejrzenia.

- Wiesz co? Myślałam, że przychodząc tu pomożesz mi, a nie będziesz dupkiem. – Podniosłem na nią wzrok kiedy szła w stronę do drzwi.

- Umów się ze mną. – Słowa opuściły moje usta zanim zdałem sobie z tego sprawę.

Patrzyłem jak zastyga w miejscu, a potem bardzo powoli się odwraca w moją stronę.

- Słucham? – Spytała jakby nie słyszała co powiedziałem.

- Umów się ze mną. – Powtórzyłem opierając się o oparcie fotela. – Skoro mam ci pomóc chce coś z tego mieć, więc umów się ze mną.

Otworzyła usta ale wtedy odezwał się jej telefon. Wyciągnęła go czytając na nim prawdopodobnie wiadomość. Patrzyłem na jej twarz, jak marszczy czoło i nos jakby coś ją obrzydziło. Przejechała wolną ręką po włosach odchylając ją do tyłu. Z ciężkim westchnieniem przeniosła wzrok na mnie chowający telefon.

- Wrócimy do tego tematu jeszcze, teraz muszę już iść. – Powiedziała i wyszła.

Wstałem jednocześnie wyjmując telefon z garniturowych spodni. Wybrałem numer Leo, nie musiałem długo czekać aż odbierze.

- Wszystko w porządku? – Spytał od razu.

- Za pięć minut w moim aucie

- Zaraz będę. – Rozłączyłem się.

Wsiadłem na miejsce kierowcy w tym samym momencie, w którym Leo zasiadł na miejscu pasażera. Odpaliłem silnik od razu ruszając z posiadłości.

- Namierz ją. Dowiedz się gdzie teraz jedzie. – Powiedziałem nie patrząc na niego.

- Dlaczego tak bardzo cię ona interesuje? Przecież odzys.... – Przestał mówić kiedy na niego spojrzałem. Odchrząknął i poprawił się na fotelu. – Już się robi Szefie.

Kierując się w wyznaczony kierunek przed GPS zaczęłam rozmyślać nad pytaniem Leo. Dlaczego tak bardzo cię ona interesuje? Nie miałem za cholerę pojęcia jak odpowiedzieć na to pytanie.

Kiedy pierwszy raz w klubie ją zobaczyłem nie byłem w stanie doskonale jej dojrzeć. Ale kiedy zobaczyłem ją na przyjęciu zaręczynowym wiedziałem, że to ta sama kobieta. Jej oczy były tak bardzo podobne do oczu Mojej Małej Ley, byłem praktycznie w stanie uwierzyć, że to ona jest moją mała Ley.

Ale mojej Ley już nie było. Minęło dziewiętnaście lat od jej zaginięcia, a my dalej nie wiemy co się z nią stało. Nie znaleźliśmy nawet ciała.

Może dlatego, że ma oczy jak Ley mnie interesuje Hayley.

Mam przeczucie, że powinienem ją obserwować, a moje przeczucie jeszcze nigdy mnie nie zawiodło.

- To nie jest ona. – Głos Leo wyrwał mnie z rozmyśleń.

- Nie wiem o czym mówisz.

- To nie jest Ley. – Powiedział stanowczo.

Nie odpowiedziałem po prostu jechałem w wyznaczone miejsce. Zastanawiało mnie co robi w opuszczonym magazynie. Czy nie tylko do mnie przyszła po pomoc? Ktoś inny znalazł dla niej Mario? Co jest z tobą kobietą nie tak? Na to ostatnie pytanie raczej nigdy nie poznam odpowiedzi. Za to reszty mogę zaraz się dowiedzieć

Zero  [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz