Przeszukanie

31 1 0
                                    

~~Anna~~
Po chuj to mówiłam przy nich. Kurwa zapomniałam że są w domu. Dylan wie matka się znowu przypierdoli do mnie. Chciałabym zobaczyć jej minę. Ale będzie że to była ustawka. Cholera!
Tak źle tak nie dobrze. Dobrze że uciekłam z tam tąd szybko. Czemu? Nie chciałam być przy skonfrontowaniu. Pewnie potem przybiegnie rozjuszona z pretensjami.
Cholera napewno dobrze zrobiłam?
Miałam dość jak mnie traktuje ale przecież to moja matka. Nigdy nie okazała mi żadnych uczuć miłych zawsze złość, nienawiść itd.
A może? Nie to niemożliwe. NIE. A może? Sprawdzić? Tak muszę wiedzieć.
Sprawdzę jak nikogo nie będzie w domu. Przynajmniej osób, które mnie nie pod pierdolił. Wieczorem. Nie to zbyt ryzykowne. Pierdole sprawdzam teraz. Wstałam rozejrzałam się po biurze. Gdzie to może być? Pomyślmy. Nie będzie to przecież na widoku.

Przeszukałam szafki w biurku. Nic.
Komodę. Nic.
Szafa na dokumenty. Nic.

Kurwa! A może to moje urojenie.
Drzwi otwierają się z impetem. Szybko się prostuje i zamykam szafę.
-Co ty zrobiłaś? Ustawiłaś to niewdzięcznico! Po pamiętasz mnie.-Wrzeszczy wkurwiona Elena czerwona na twarzy ze złości.

-Jest Dylan?-Staram się zachować spokój. Ale to ciężkie. Tak często kłócić się z matką to tylko ja potrafię. Co najmniej 2 razy dziennie. Bo przy pierdoli się o byle gówno. I o byle szczegół.

-Jest więc zachowuj się! Masz to kurwa odkręcić. Powiedzieć że kłamałaś bo szukasz atencji.-Mówi wkurwiona Elena.

-Nie mam teraz czasu może wieczorem.- Zachowaj spokój idiotko. Nie możesz się rozpłakać. Nie przy niej. Przypomnij sobie słowa Liama.
„Nie daj się złamać, jeżeli zobaczą, że jesteś załamana. Będą mieli nad tobą władzę. A królową jesteś ty. Nikt nie może rządzić królową. Tylko ona sama. Królowa to najważniejsza, najpiękniejsza i najodważniejsza postać w królestwie. I nią jesteś. Nie daj im satysfakcji, pokonania Anny La Rosy. Nikt jej nie pokonał i niech tak zostanie".

-Juz idziesz. Zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji?

-Dylan to co mówiłam to kłamstwo. Myślisz że uwierzy? Słyszał wszystko więc wątpię.-Spokojnie, powtarzam sobie w duchu.

-Jesteś tak kreatywna że napewno coś wymyślisz. Dałaś tyle wspaniałych argumentów na Sebastiana. Ze z tym sobie poradzisz.-Chciała dodać coś jeszcze ale...

-Napewno bym nie uwierzył. Jak ja mogłem być taki ślepy i głupi wierzyć ci.-Przerwał męski głos. Elena wyprostowała się jak struna i pospiesznie odwróciła. Tłumacząc: syneczku to nie tak.

-Aniu Matteo chce z tobą porozmawiać. A my idziemy do salonu.-Mówi stanowczo Dylan.

Ta nie zesraj się. Nie pujde do tego zarozumiałego buca. Niech mnie w dupę pocałuje. Nie pujde do niego za żadne skarby świata. Wróciłam do przeglądania biura. Gdy cholerne drzwi znowu się otworzyły. Zerknełam przez ramię jakie było moje wielkie kurwa zaskoczenie jak stoi w nich Matteo. Wróciłam do grzebania jeszcze raz w biurku.
-Dylan pewnie przekazał ci że chce pogadać.

-Być może przekazał.-Mówie nie przerywając zajęcia.

-Porozmawiamy?-Zapytał z nadzieją.

-Przecież rozmawiamy. Tylko się pospiesz jestem zajęta.-Mówie od niechcenia.

-Rodzice widzieli to co przygotowaliśmy na ten ślub. Zaakceptowali to więc to już z głowy mamy. Tylko trzeba podzwonic i poumawiac.

-I mówisz mi to bo...

-Ja tego nie mam zamiaru robić.-Mowi stanowczym głosem. Jednocześnie czując jego wzrok na sobie. Zdaje sobie sprawę że przeglądając komodę wypinam dupę idealnie w stronę drzwi gdzie stoi mój rozmówca.

-Okey. Podzwonie potem.-Zgodziłam się szybko aby sobie poszedł. Chyba miał inne plany bo usiadł na kanapie. Coś jeszcze?

-W zasadzie nie, nie mam co robić a wszyscy są zajęci.

-I przyszłeś męczyć mnie bo nikt inny nie wytrzymuje. Ja tak to rozumiem.

-Szukasz czegoś? Chodzisz po tym biurze i wywalasz wszystko i układasz znowu. Czego nie możesz znaleźć?

-Zajme się się dzwonieniem mozesz wyjść? Nie chcę cię tu.

-Znalazleś już go czy przyszłeś dowiedzieć się czegoś odemnie. Może wiem gdzie jest? Skąd wiedziałam tak wcześnie? Nie dowiesz się niczego nawet nie próbuj nie znajdziesz żadnych wskazówek.- Powiedziałam patrząc się w jego oczy. Starałam się zachować spokój ale tyle emocji naraz nie można utrzymać długo w sobie. Nie chciałam teraz wybuchać.

-Właściwie dowiedziałem się kilku informacji jak na razie to starczy. Moi ludzie właśnie go szukają. Mam do nich dołączyć...

-Czemu nie dołączysz teraz. Strasznie się nudzisz to.-Powiedziałam zirytowana.

-Bo nie mam na to ochoty.

-Jezeli zajmę się teraz tym dzwonieniem to dasz mi spokój? Chce pobyć sama.- Moja strona introwertyka właśnie się obudziła.-Idzi się pobaw z moim psem.

-A jeszcze tak niedawno zabraniałaś.

-Chodź.-Wzięłam go za rękę i wyprowadziłam z gabinetu i prowadzę do mojej sypialni gdzie aktualnie śpi doberman. Wepchnelam go do sypialni i zamknęłam zaraz za nim drzwi. Wróciłam do gabinetu. Długo nie pozbyłam sama bo drzwi znowu się otworzyły i wbiegł mój psiak i Matteo za nim.

Blue RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz