Konfrontacja

51 3 0
                                    

Następnego dnia przenieśli mnie do pokoju gdzie jest tylko jedne małe okno. Od strony gdzie jest najwięcej ochroniarzy na warcie. Siedziałam sama cały dzień i dostawałam pierdolca. Wszystko było by dobrze jeżeli nie zabrali telefonu i laptopa, który tu był. Został jeszcze telewizor, ale pewnie nic ciekawego nie ma. O 18:30 przyszli i zabrali mnie do salonu. Jeszcze dobrze nie weszliśmy a ten już przeszywał mnie wzrokiem.
Sebastian jest blondynem o krótkim przystrzyżeniu. W porównaniu do Matteo jest brunetem o dłuższym przystrzyżeniu. Widać że ćwiczy, ale to samo można powiedzieć o brunecie. Jeżeli się nie zmieniło to ma bardzo słaba klatę czego nie można powiedzieć o młodszym Corrado. Blondyn ma niebieskie oczy a brunet ma piwne. Całkowicie się od siebie różni.
Czemu ja ich porównuje? To, że brunet jest przystojniejszy to niepodważalny fakt.
-Witam, witam, kogo my tu mamy? Zbłąkaną owieczkę w paszczy wilka.- Mówiąc to podchodził, jak był już wystarczająco blisko dłonią pogłaskał mój policzek.
-Jak jesteś wilkiem to gdzie ta groźna otoczka?- Zdjęłam jego rękę.
-Jeżeli zasłużysz to się pojawi. Gdzie podziała się to przestraszona dziewczynka?
-Jak poradziłeś sobie z sytuacją w Grecji?-Zapytałam zmieniając temat.
-Mialo to zostać w tajemnicy, który jej kurwa powiedział?
-Jak? Uspokoiłeś władze, media i zmieniłeś w tak szybkim czasie magazyny?
-Skąd wiesz o tym wszystkim? Żaden z moich ludzi tyle nie wie.-Pojawił się grymas jego na twarzy.
Na moją za to wkradł się chytry uśmiech.
-To ty! Ty to zrobiłaś. Mała podstępna małpa. Chciałaś uwagi to będziesz ją miała.-Mówił groźnie i głośno, ale nie krzyczał. Tak jak miał w zwyczaju wcześniej.
-Tu nie chodziło o uwagę. To chodzi o coś więcej. Ale, wy wszyscy tego nie widzicie. Żałosne.
Przygwoździł mnie do ściany, ściskają szyję. Co odebrało mi dostęp powietrza. Starałam się nie wyrywać. Niestety ciało desperacko chciało tlenu. Starałam zebrać resztki sił, aby się obronić. Zamknęłam na chwilę oczy i kolanem dałam mu między nogi. Nie był to jakiś bardzo mocny cios, ale wystarczył aby się odsunął. Podparła się ściany rękami. Kiedy unormowała oddech jego ludzie pomogli mu wstać.
-Szmato coś ty zrobiła! Jak możesz?-Teraz już krzyczał.
-Głośniej niech cały świat słyszy jak jestem dla ciebie okropna. Jak poległ od jednego uderzenia. Już umilkłeś. Jaka szkoda bo myślałam, że chcesz być w centrum uwagi.
-Ty podstępna mała gnido! Zaraz ci tak w pierdole, że się nie po zbierasz.
-W to nie wątpię, ale czy napewno to ja będę ofiarą? No nie wiem.
Ochroniarze złapali go za przed ramiona i uniemożliwili ruch.
-Co wy odpierdalacie? Ja łapcie a nie mnie. Idioci!
-Nawet ochroniarzy nie umiesz wyszkolić dobrze a co najlepsze zapłacić im godnie za robotę.
Teraz zaczął się szarpać nie miłosiernie. I krzyczeć.
-Ty kurwo! Zapłacisz mi za to!
-Chlopaki wiecie co z nim robić. Tylko w piwnicy będzie mniej słychać tu. Nowy ty zostajesz.
-Zniszcze cię! Rozumiesz!-Krzyczał jak chłopaki go wyprowadzali.
-Obawiam się, że nie zdążysz. αντίο κύριε! (Żegnam pana!)
Odprowadzilam ich do drzwi prowadzących do piwnicy. Chwilę patrzyłam tępo w zamknięte drzwi, gdy już zniknęli za drzwiami.

Dałam radę. W końcu z nim wygrałam.-Pomyślałam.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Nowego.
-Co mam zrobić szefowo?
-Przynieś mi mój telefon oraz załatw jego kartę płatniczą.
-Już się robi.
Po jakimś czasie wrócił z potrzebnymi rzeczami.
-Weź kartę i kup villę i kilka sportowych jaki i aut do akcji.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale wykonać.
-Dobrze szefowo. Wykonam zadnie jak najszybciej.
-Jeszcze jedno, willa ma być we Florencji albo blisko niej. Wszystko co teraz kupisz ma się znaleźć w tej willi.
-Dobrze. Będziesz zadowolona. Jeszcze jakiej wytyczne?
-Tak ruszaj dupę a nie stroisz jak kółek.
Biedaczek przestraszył się lekko wkurwionej mnie. Jak miło.
- Nie sraj w gacie tylko do roboty.
Szybko uciekł z zasięgu mojego wzroku. Sama udałam się do kuchni po szklankę wody i na kanapę do salonu.
Geniusze chociaż wyłączyli telefon aby nie dało się na mierzyć. A już wątpiłam w ich inteligencję. Może nie są tak źle wyszkoleni jak zakładałam? Co nie zmienia faktu, że im się przyda.
Po włączeniu telefonu przyszło mi z miliard powiadomień od Liama. Może dlatego wyłączyli ten telefon. Głupek spamił czy wszytko w porządku, jak idzie, napewno nie potrzebujesz pomocy, odczytaj. Ostatnia jego wiadomość to: jeżeli do 24 nie dasz śladu życia, Dylana zawiadomię wcześniej rozumiesz!
Aktualnie jest 21. Chłop nie umie dotrzymać słowa. Mówiłam mu kurwa, że jeśli nie odezwę się do 3 dni ma ich zawiadomić a nie kurwa po 2. Jak go spotkam trzeba mu wytłumaczyć, że jak mówi 3 dni i ich wzywam nie zamieniło się w 2. Liam ewidentnie nie był najlepszy z matmy.
No i oczywiście nie był cierpliwy co jest wielka wadą u osoby, która stanowi najważniejszy element planu. Wiedziałam, że poradzę sobie szybko z przekupieniem jego ludzi. Nie było to takie trudne wystarczyło tylko zaproponować po milionie dla każdego. Sebastian tak skąpił na ich pensji, że to aż nie możliwe. Nie dawał im nawet 10 tysięcy. A oni harowali cały dzień i noc. Jestem w mafii, przydarzyło mi się wiele rzeczy ale jeszcze trochę uczuć mam i jestem wyrozumiała.

****
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.
Zostawiam was z wyborem co stanie się w następnym rozdziale:
W następnym rozdziale ma się pojawić Matteo czy ma się nie pojawić.

Blue RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz