~~~~ANIA~~~~
Włączyłam laptopa, a tam strony pootwierane ze wszystkim, czego nam brakowało. Prześledziłam raz jeszcze czy dobrze widzę. Popatrzyłam na Matteo, który nie wiadomo, kiedy znalazł się obok mnie.
-Kiedy to zrobiłeś?
-Czy to ważne? Ważniejsze jest czy zasługuję na nagrodę.-Mówił to z uśmiechem zabierając mi laptopa.
-Czyli za wszystko, co zrobisz chcesz nagrodę. Dobrze rozumiem?
-Jak już proponujesz to tak.-Mówił z jeszcze większym uśmiechem sadzając mnie na kolana. Ręce umieścił na tali przysuwając jeszcze bardziej do siebie.
-W takim razie, co byś chciał.
-Nagrodę chce w ratach. Teraz i wieczorem.
-Dobrze.
Nie zdążył nic zrobić, bo w drzwiach stanął Dylan.
-Ja pierdole! Wy wszyscy macie takie zajebiste wyczucie czasu. Jakiś czujnik macie do cholery!
-Uspokój się i to nie ja tylko ojciec. Kazał was zawołać na śniadanie.
-Ojcowie mają czujnik, wspaniale. Kurwa!
-Włączcie suszarkę powiem, że któreś z was się kąpie. Powiem, że za 10 min będziecie. Tylko grzecznie mi tu!-Pogroził nam palcem.
-Wypad Dylan!
Ten to ma szybkie zmiany humoru. Wcześniej wnerwiony a teraz uśmiechnięty. Jak ja z nim wytrzymam? Rozmyślając wyjmowałam suszarkę z szuflady. Ten to jest kurwa niecierpliwy, nie zdążyłam jej włączyć do prądu. Już stoi za mną bardzo blisko i całuje po szyi. Ręce na biodrach. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Włączoną suszarkę położyłam na blacie. Szybko odwrócił mnie przodem do siebie i wbił się w moje usta. Kurwa całuje tak dobrze! Poczułam zimny blat pod tyłkiem, czyli siedziałam na blacie. Kiedy?
-Wyglądasz w tym pięknie, ale nie mogłaś założyć sukienki.-Powiedział, gdy zabrakło już nam powietrza.
-W tym mi wygodniej. Musimy iść.
-Nie musimy, możemy tu zostać. Chce swoją nagrodę.
-Pójdziemy czas, jaki dostaliśmy, wykorzystaliśmy. Wieczorem masz jeszcze jedną ratę.
Wszyscy już na nas czekali przy stole.
-No nareszcie. Para królewska się zjawiła. Miało być 10 minut wyszło 20. Nie ładnie.-Mówił rozbawiony Dylan.
-Dobrze, że już jesteście. Po śniadaniu mamy kilka spotkań biznesowych, na których Dylan i Matteo powinni się pojawić.-Mówił Francesco.
-W tym czasie zobaczyć, co przygotowaliście na ślub. Mam nadzieje, że nie będę musiała się wstydzić za ciebie.-Powiedziała z przekąsem Elena. Patrząc morderczym wzrokiem na mnie.
Ciekawe, na jaki sposób zabiła mnie tym razem? Może zadźgała nożem, albo pistoletem? Często tak na mnie patrzyła, chyba się do tego przyzwyczaiłam. Zazwyczaj jak mówi coś podobnego nie reaguje. Czasami jest ciężko utrzymać język za zębami, ale daje radę. Okres to inna sprawa. Wtedy nie umiem się powstrzymać.
-Jak tak wam tak bardzo przeszkadzam, to mogłaś mnie nie rodzić. Ale nie przepraszam do interesów jestem potrzebna to można traktować jak worek treningowy.
Wstałam tak, aby krzesło poleciało na ziemie. Wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Wsiadłam do czerwonego mustanga. Dojechałam do bazy z zawrotną prędkością.
-Hej miałaś być jutro. Coś się stało?-Zapytał Liam.
-Rozmowa z matką, wiesz, o co chodzi.
Liam wie o relacjach z moimi rodzicami, kiedyś mu to opowiedziałam. Byłam wtedy załamana i myślałam nad samobójstwem. On wtedy powiedział „nie daj się złamać, jeżeli zobaczą, że jesteś załamana. Będą mieli nad tobą władzę. A królową jesteś ty. Nikt nie może rządzić królową. Tylko ona sama. Królowa to najważniejsza, najpiękniejsza i najodważniejsza postać w królestwie. I nią jesteś. Nie daj im satysfakcji, pokonania Anny La Rosy. Nikt jej nie pokonał i niech tak zostanie". Gdy jest źle zawsze przypominam jego słowa.
-Zmiana planów jest taka, że dziś robimy to to mówiłam ci ostatnio.
-Jesteś pewna to ryzykowne, nie możesz oddać się im po prostu w ręce.
-To pokrzyżuje ich plany, wszystko szybciej będzie zrobione wyciągnę więcej informacji. Same plusy.
-Same plusy? Mogą cię zabić! To są plusy? Cholera Ania nie możesz tak myśleć.
-Bądźmy dobrej myśli, jeżeli do 3 dni nie dam śladu życia, sprawdzasz lokalizację i idziesz dać ją Dylanowi. Tak jak ustaliliśmy, pamiętasz?
-Tak, ale...
-Nie ma, ale. Zbieraj rzeczy i jedziemy.
W galerii rozstawił sprzęt a dokładniej kamerę ma to wyglądać tak jak bym udzielała wywiadu. Kamera włączona, postaliśmy chwile i zbiegły się osoby zaciekawione.
-Mamy publiczność, moi drodzy. Pokaż ich. - Liam zrobił to, co prosiłam.
-To może od początku. Udało się złapać kobietę sukcesu. Witamy Anna La Rosa! Dzień dobry, miło cię widzieć. Czuję się zaszczycony, jako pierwszy zrobić z tobą wywiad jak się czujesz?
-Dzień dobry, dziwne uczucie. Tak jak już wspomniałeś nie udzielałam jeszcze wywiadu, do pewnego czasu nikt nie wiedział jak wyglądam.
-Dlaczego pilnowałaś, aby być anonimową? Bez zdjęcia? Kobieta sukcesu bez zdjęcia. Dlaczego?
-Wpłynęła na to jedna osoba, która mnie prześladuje? Nie daje mi spokoju od bardzo dawna. Od ostatniego spotkania zmieniłam kolor włosów, styl ubierania. Miałam nadzieję, że nie rozpozna mnie. Media musiały zrobić swoje i opublikować zdjęcie.
Wszystko szło zgodnie z planem. Zobaczyłam jego ludzi dałam znak informatykowi, że są. Po przez położeniu ręki na biodrze. Ustaliliśmy ten znak wcześniej.
-Dziękuję za wywiad. Mam nadzieję, że spotkamy się w bardziej ustronnym miejscu na wywiad.
-Ja też dziękuję.
Ruszyłam w stronę grupki mężczyzn pracujących dla Sebastiana. Kojarzyłam ich, bo często chodzili po domu. Często mówili sprośne komentarze i dotykali bez mojej zgody. Wcześniej nie miałam odwagi uderzyć ich. Byłam szarą myszką, godziłam się ze swoim losem. Przecież w mafii trzeba być posłusznym. Po rozmowie z Liamem wzięłam się za siebie i teraz mam dużo pewności siebie i nie rezygnuje tylko, dlatego, że to facet.
-Witam panów, gdzie auto?
Są zaskoczeni. A o to chodziło. Popatrzyli na siebie zdezorientowani.
CZYTASZ
Blue Rose
RomanceMatteo Corrado jest przystojnym księciem mafii, który jest bardzo znany przez cywili. Budzi postrach w nich kiedy słyszą jego dane osobowe lub widzą go w klubie. Kobieta w świecie mafii powinna być posłuszna mężczyźnie, urodzić mu następcę. Lecz ona...