Plan

33 1 0
                                    

Willa która kupił nowy. Jest śliczna. Pasująca do moich dzisiejszych emocji. Czarna.
Roberto powitał mnie uśmiechnięty.

-Dzień dobry szefowo.

-Dobry zobaczymy dla kogo.-Odpowiedziałam chłodno. Daj dla Diego karmę jest w bagażniku, reszty nie wyjmój. Musimy pogadać o twojej pracy.
Skinął tylko głowa.
Weszłam do środka i też był w ciemnych barwach. Potem zajmę się oglądaniem reszty. Siedziałam na kanapie z kubkiem herbaty. Jak przyszedł usiadł w bezpiecznej odległości i zaczął mówić.

-Nie dostałem żadnych jasno określonych obowiazków szefowo. Nie...

-Masz kontakt z Sebastianem?-Przerwalam bo kolejny mi się spowiada. Czy ja wyglądam na księdza?

-Nie. Jak by mnie zobaczył to bym już nie żył.

-Znasz kogoś kto jest po jego stronie?

-Tak znam kilka osób, mam się podpytać gdzie jest teraz?

-Tak dokładnie ale to zaraz. Chciałeś zostać policjantem. Pomogę ci jeżeli będziesz moją wtyką w policji. Załatwię ci jakieś dobre stanowisko. Co ty na to? Mógłbyś tu mieszkać ale nikogo tu nie możesz przyprowadzać. To są moje warunki. Masz jakieś zastrzeżenia?

-Nie wszystko mi odpowiada. Dziękuję Anno. A oni będą wiedzieć o mojej przeszłości?

-Nie masz tu swoje nowe papiery. Nowe dane osobowe, już wszystko załatwione wystarczy tylko potwierdzić. Możesz zaczynać nowe życie.

-Naprawde? Dziękuję. O boże to jak umrzeć i odrodzić się w tym samym wieku.

-A teraz idź pisać podanie. Raz dwa trzy.-
Ile ja bym dała żeby też zacząć od nowa. Dobrze że nazwisko zmieniłam od razu po 18.

Włączyłam telefon, który wyłączyłam pod domem. Trylion powiadomień. Po co to czytać chciałam wyłączyć go jeszcze raz ale dostrzegłam interesującą wiadomość z zastrzeżonego.

"Znajdę cię a wtedy nie będzie dla ciebie ratunku. Nawet jeśli będę musiał pozabijać wszystkich którzy staną mi na drodze. Od przeszłości nie uciekniesz suko"
Od razu wiadomo że to od Sebastian. Od niedoszłego męża. Psychol straszny. Wtedy jeszcze nie umiałam się bronić. Bezbronna myszka, na której się wyżywał. Za każdą nie udana swoją akcję , za każdy najdrobniejszy mój błąd. Za wszystko obrywałam ja.

Przez te kilka miesięcy nauczyłam się walczyć ze więksi odrębnie nie byli problemem. Każda broń jest mi znana. Opanowałam kilka dodatkowych języków aby wiedzieć o czym rozmawiają z "klientami". Trucizny też znam. Wiem w jakiej ilości je podawać jak je zdobyć. Zabijam nie tylko jak mi przeszkadzają w interesach, jestem też płatnym zabójcą pod ksywką. Mam na swoim kącie już kilka set tysięcy morderstw. Opanowałam też kilka umiejętności informatycznych. W każdym kraju miałam kilka wtyk. Tak urosłam w siłę.

W zaledwie kilka miesięcy przeszłam z szarej myszki do pewnej siebie kobiety. Znającej swoją wartość.
Namierzylam bez problemu numer. Po co od razu go zgarniać skoro można się zabawiać. To jak impreza bez alkoholu. Do bani.

55 nieodebranych połączeń od ojca,
107 nieodebranych połączeń od matki
120 nieodebranych połączeń od Dylana
26 nieodebranych połączeń od Matteo
Z kat on ma mój numer?

Dylan taka z niego gaduła. Wypaplal wysztko już pewnie co wiedział. Takie psiapsi się zrobiły Dylan i Matteo że widziałam ich tylko jak cały czas o czymś zawzięcie gadają.

-Kupiłem nowe telefony żeby nas nie namierzyli.-Powiedział Roberto podając mi opakowanie z telefonem.

-W policji się nie sprzedaj tylko z takimi sztuczkami bo będą podejrzewać. A gdzie się tego nauczyłeś? I co byś powiedział?

-Kolega ma dziewczynę, która jest prokurator czy kim i zna wszystkie sztuczki.-Powiedział bez zająknięcia.

-Masz jeszcze jakieś bajeczki?

-Tak przed drzwiami stoi 3 czarne auta Mercedes klasa G. Wysiadają sami faceci. 2 w twoim wieku i jeden starszy.

-Wiem, pokazałam telefon na którym mam nagrania z monitoringu na żywo.

-Przecież nie podałem żadnych informacji że willa ma kamery, ani haseł i innych rzeczy które pomogą się włamać. Jak?-Zdezorientowany Roberto. Tworzy takie fajne miny.

-Kobiecy instynkt. A teraz przywitaj ładnie naszych gości. Uprzejmie.-Powiedziałam i skupiłam się na telefonie.

~~~Matteo~~~
Wysiadając z aut pierwsze co zobaczyłem to czerwony Mustang. Zrobiliśmy ze dwa kroki i usłyszeliśmy strzały. Wyciągnąłem pistolet i spojrzałem na resztę czy wszyscy cali. Rozejrzałem się nigdzie nie było widać strzelających. Podeszliśmy do drzwi wkoncu po kolejnych kilku wystrzałach. Drzwi się przed nami otworzyły a w nich stała Ania i ten cały Roberto z diabełkami w rękach.
-Żeby diabełki pomylić z pistoletem?-Powiedziała Ania z udawanym zawiedzeniem.

Kobieto co ty masz w głowie do cholery? Cisnęło mi się na język.

-Odjechals tak szybko z pod domu, myślałem że sobie coś zrobiłaś. Nie przeżył bym tego. Martwiłem się...-Nie gadaj tyle w przejściu Dylan wejdźcie przecież nie wypada nie wpuścić gości nawet jak się ich nie chce.-Odwróciła się i ruszyła przed siebie.

Roberto stał nadal na swoim miejscu.
-Idźcie nie każcie szefowej czekać.

-To ona ma pracowników?

Dylan czy ty cokolwiek o niej wiesz? Tyle w niej jest zagadek. Kiedy ja to rozpracuje?
W salonie wszyscy już siedzą. Mój ojciec zabiera pierwszy głos.

-Zamierzasz tu mieszkać z nim?-Wskazał palcem na Roberto.

Zastanów się 2 razy co odpowiesz bo jak jest coś z nim związane to nie dożyje następnej godziny.

-Nie, przecież muszę zamieszkać z mężem. Tu przyjechałam dogadać szczegóły współpracy z Roberto.

Blue RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz