rozdział 12

643 23 39
                                    

- Tony zaczekaj

- po co

- Bo tak mówię

- J e s t e m     d o r o s ł y

- Ale mieszkasz tutaj. ( co to ma do rzeczy xd / autorka )

Podszedł do mnie i przyszpił mnie ręką do ściany. Oczywiście musiał przycisnąć ją na moją świeżo zaszytą ranę.

Bolało mnie to strasznie, ale zacisnąłem dłoń w pięść. Nie dałem nic po sobie poznać.

- Jak ty się zachowujesz? Myślisz że jak skończyłeś już te 18 lat to ci wszystko wolno? Grubo się mylisz. - mówił cicho will

- co się z tobą dzieje - dodał

- a co z tobą? Zawsze byłeś normalny. A teraz liczy się dla ciebie tylko bezpieczeństwo i szczęście Hailie. - powiedziałem zgodnie z prawdą

- Nie, nie liczy się tylko jej szczęście i bezpieczeństwo. A co? Zazdrosny jesteś?

- chciałbyś, ale nie. Wręcz przeciwnie.

( przypomniało mi się właśnie jak dosyć często  gadałam z kolegą przez telefon do pierwszej i opowiadałam mu historię z życia. Albo jak inny kolega na wf przerzucił sobie koleżankę przez ramię i tak z nią szedł 😘/ autorka )

- puść go - powiedział Shane widząc dłoń drugiego najstarszego brata na moim nadbrzuszu.

Zrobił mu na złość i jeszcze mocniej mnie przypchnal do ściany. Nagle poczułem ciepłą ciesz i dodatkowy ból. Zorientowałem się że szwy mi puściły.

Szybko przylozylem dłoń do rany, odpychajac przy tym rękę Willa.
Na moje nieszczęście też poczuł krew i miał jej trochę na palcach.

Wyrwałem się i pobiegłem do wyjścia. Nie brałem żadnego pojazdu, bo zablokowaliby bramę. Pobiegłem w stronę miasta, by szybciej ich zgubić. Przy okazji zadzwoniłem do Marcusa i powiedziałem co się stało. Strasznie nie chciałem by ktoś jeszcze widział moje blizny.

- Tony czekaj! - słyszałem krzyki Shane'a

Zmęczyłem się, ale nadal biegłem dalej. Mój bliźniak spedzal więcej czasu na siłowni odemnie więc wiedziałem, że nie odpuści.

Rana zaczęła mi coraz bardziej przeszkadzać. Na szczęście po chwili zauważyłem kilka czarnych samochodów. Rozpoznałem je. Moi ochroniarze i Marcus. Trzy auta zatrzymały się obok mnie. Wsiadłem do bmw mojego przyjaciela.

Odjechaliśmy do starej piekarni i się w niej zasnęliśmy. Na wszelki wypadek.

______________________________________

Ocenka >>>

Pytanka >>>

Pomysły >>>

340 słów

(Bez) Nadziei ~ Tony MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz