rozdział 19

509 23 10
                                    

Pov: Marcus

Gdy dowiedziałem się że mój Tony nie żyje, chciałem zrobić to samo... wiedziałem że będzie mu ciężko jak się wydało ale nie myślałem że aż tak... tak bardzo go kochałem...

Na pogrzebie płakałem chyba najmocniej, ze wszystkich. Co jakiś czas widziałem jak Shane, bliźniak Tony'ego (jakbym nie wiedziala xd/autorka) co jakiś czas mi się przygląda. Pewnie mnie nie znał, i dziwił się że tak bardzo to przeżywam.

Pov: Shane

Kim jest kurwa ten dzieciak. No może nie jest takim dzieciakiem bo na oko trochę młodszy ode mnie, ale to nie zmienia faktu że go nie znam. A powinienem. Nikt z tąd go nie zna, a płacze tak samo mocno jak ja...

Po pogrzebie mojego brata ([*]) postanowiłem dowiedzieć się kim jest ten chłopak. Podszedłem do niego.

- Em hej? - nie wiedziałem jak zagadać. Trudno było mi też dobrać słowa, bo nie wiedziałem kim i jak ważny był dla niego Tony. Sądząc po łzach wylanych przez niego w ostatnim czasie sądzę że dobrze się znali.

- cześć - odpowiedział mi pociągając nosem

Dobra, zapytam się prosto z mostu

- Pierwszy raz cię widzę na oczy, I zastana- nie skończyłem wypowiedzi bo mi przerwał

- Nie mogę powiedzieć

Zdziwiłem się, nie powiem że nie. Czemu nie może powiedzieć?

- dlaczego?

- Nie mogę I tyle - mówił nadal łamiącym się głosem, idąc dalej.

- jak się nazywasz - chciałem wiedzieć chociaż podstawowe informacje o osobie, z którą w tym momencie rozmawiam.

- Marcus Desantos

- napisze na instagramie - rzuciłem szybko I pobiegłem do samochodu Monetów. W sensie naszego.

(Bez) Nadziei ~ Tony MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz