Rozdział 3 Święto Kwiatów cz.1

155 9 4
                                    

– Fryda to chyba złośliwie przydzieliła ci ten pokój – stwierdziła Henrietta, podziwiając widok z okna w sypialni Rozalii.

Ren nie mógł się z tym nie zgodzić. Stał obok niej i ze zmarszczonym czołem, patrzył na chyba najbrzydszy kawałek przypałacowego ogrodu Motyli. Podczas bardzo długiego spaceru, Miriam ze szczegółami opowiedziała mu o ich podróży i wydarzeniach na Wulkanie – uwzględniając fragmenty opisujące miłosne poczynania Lenarda. Ren nie był tym w ogóle zdziwiony, bo znał przyjaciela od tej strony. W Krainie Pustyni również zostawił po sobie wierne grono wielbicielek. Słyszał też plotki, że kiedy Aida poznała Lenarda w mieście Nahran, to na początku połączyło ich coś więcej niż tylko przyjaźń. Było to, zanim buntowniczka ich sobie przedstawiła. Czy to była prawda? Tego nie wiedział, bo nie miał odwagi zapytać. Jednak obawiał się, że tym razem Lenard przesadził, bo Fryda i Rozalia nie należały do zwykłych dziewczyn, a granie na ich uczuciach, mogło mieć dla niego opłakane skutki.

Rozalia westchnęła głośno. Gdy pierwszy raz tu weszła i spojrzała przez okno, to już podejrzewała, że nie bez powodu dostała właśnie tę sypialnie. Całe czarne rośliny z grubymi, pokrytymi kolcami łodygami i kielichami wielkości dorosłego człowieka, leżały na przegniłej trawie. Nie dość, że wyglądały na zwiędnięte, to do tego smętnie pojękiwały, jakby je torturowano. Ich zapach też pozostawiał wiele do życzenia. A kiedy zobaczyła, jakie widoki ze swoich pokojów mieli jej towarzysze, to już wiedziała, że Fryda chciała jej dopiec

Miriam mogła podziwiać biało pozłacane róże przypominające jej dom. Daniel i Sebastian, jako para zajęli jedną sypialnię z widokiem na żółte i błyszczące jak gwiazdy na ciemnym niebie kaczeńce. Lenard – jak jej chętnie powiedziała Fryda, choć Rozalia jej o to nie prosiła – rozgościł się w swoim ulubionym pokoju. Jego okno wychodziło na niskie, ametystowe krzaki bzu otaczające kwiaty na cienkich, rudych łodygach z kielichami składającymi się z małych, pomarańczowych kuleczek. Podskakiwały one wysoko, aż do błękitnego nieba i opadały na dół, głośno przy tym, chichocząc. Widok ten opisała jej Miriam, bo ona nie miała ochoty wchodzić do gniazda kochanków. Z kolei Henrietta i Ren dostali pokoje obok siebie i mogli z nich oglądać dębowy park z kamiennymi rzeźbami Mireli, Aureli, Bogini Celesty i całej reszty magicznej arystokracji. Stały one na niskiej, złotej trawie, wzdłuż wielu wąskich alejek.

– Ciekawe, dlaczego to zrobiła? – zachichotała Miriam, leżąc na olbrzymim łóżku z turkusowych chabrów, które zajmowało większość część niedużej sypialni. Spoważniała, gdy napotkała karcące spojrzenie przyjaciółki i dodała szybko. – Niefortunnie wyszło, że królowa kazała się nami zająć akurat Frydzie.

Rozalia wzruszyła ramionami. Oparta o dużą szafę z cienkich gałęzi, siedziała na miękkiej podłodze z liści paproci między dziwnie spiętym Sebastianem a z troską wpatrzonym w niego Danielem. Przyjaciele niecierpliwie wyczekiwali posłańca mającego ich zaprosić do sali balowej na Święto Kwiatów. Byli bardzo ciekawi, jak w świecie Motyli celebruje się ten dzień.

Myśli Rozalii już wędrowały na przyjęcie. Jako jedyna z całego towarzystwa nigdy wcześniej nie uczestniczyła w obchodach z okazji Święta Kwiatów – zresztą w innych też nie – dlatego była bardzo podniecona. Wiedziała, że we wszystkich czterech Magicznych Krainach był to dzień wolny od pracy, w który ludzie dziękowali Bóstwom i przyrodzie za dary, jakimi ich obdarowano. W Krainie Mgły król, aby uczcić ten niezwykły czas, również organizował wystawny bal. Natomiast zwykli mieszkańcy gromadzili się na ulicach i wspólnie oddawali się zabawie, tańcząc tańce urodzaju w magicznej mgle – to ona użyźniała glebę, mnożąc ich plony. Tak przynajmniej opowiadał jej jeden z nauczycieli. Ona spędzała ten czas samotnie, czytając na szczycie najwyższej wieży pałacu, skąd późnym wieczorem obserwowała z okna pokaz zaczarowanej mgły. Wyjątkowo unosiła się ona wtedy do góry i w formie ruchomych obrazów prezentowała, jak to Bóstwa tworzyły ich świat. Ten cudny widok dopełniały radosne śpiewy ludzi, podobno słuchane nawet przez twórców Magicznych Krain.

Ścieżka Serca - Tom2 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz