Rozdział 5 Szpieg cz.2

139 6 2
                                    

 Klatka z hukiem runęła w dół, spadając prosto na stojącego pod nią, nic niespodziewającego się olbrzyma, który ogłuszony osunął się na ziemię. Zamortyzowało to upadek Miriam z dość dużej wysokości, więc nie licząc paru nowych siniaków, nic poważnego jej się nie stało. A co najważniejsze cel został osiągnięty, bo pod wpływem uderzenia drzwi znacznie się wygięły, a zamknięty na klucz zamek poluzował. Krzywiąc się, ale nie zważając na palący ból dobiegający z dość głębokiego rozcięcia, księżniczka resztką sił, obiema nogami kopnęła w nie. Skrzypiąc, metalowa klatka otwarła się, uwalniając więźnia. Trzymając się mocno za krwawiący brzuch, skulona Mira przeczołgała się na bok, aby nie przeszkadzać towarzyszą w już toczącej się walce.

Dla pozostałych wojowników spadająca klatka była sygnałem do odwrotu. Co prawda wcześniej uzgodnili, że będą walczyć – i to się nie zmieniło – ale skoro magia Rozalii została zablokowana, to zgodnie i logicznie pomyśleli, że w tym miejscu bez jej pomocy nie mieli żadnych szans z tyloma olbrzymami. Dlatego bardzo liczyli na moment zaskoczenia i co za tym szło dekoncentrację przeciwników. Dałoby im to czas, aby zwabić wroga na drugą stronę gór, a tam czarodziejka odzyskałaby kontrolę nad mocą i przy okazji odciągnęliby zagrożenie od rannej Miry.

Błyskawicznie się okazało, że nowego planu nie będą w stanie wykonać. Nie dość, że pięć istot Shikome nie przejęło się ucieczką więźnia i nieprzytomnym kompanem, to były szalenie szybkie. Uniemożliwiło to wojownikom oddalenie się od nich nawet na parę kroków, więc o wdrapaniu się na górę mogli jedynie pomarzyć.

Sebastian i Ren walczyli, a właściwie to skupiali się na unikaniu wielkich ostrzy, którymi zasypywało ich, aż czterech olbrzymów. Wkrótce przyszła im z odsieczą, nieukrywająca się już pod czarem niewidzialności Henrietta. Jednak niewiele to zmieniło w trudnym położeniu, w jakim się znaleźli. Z kolei Rozalia toczyła bój z przywódcą, który najwidoczniej pragnął osobiście ściąć jej głowę, aby przypodobać się swojemu panu.

Dynamiczność ciosów była tak duża, że czarodziejka zmęczyła się szybko. Głośno dysząc, opornie zatrzymywała kolejne ataki. W końcu mocniejszy od niej przeciwnik bez większego wysiłku odepchnął ja do tyłu. Jak kukiełka bezradnie przewróciła się na kamienie, wypuszczając z ręki miecz.

Olbrzym stał nad swoją ofiarą, uniemożliwiając jej ucieczkę. Z wyraźną satysfakcją wymalowaną na twarzy i szyderczym, obnażającym jego ostre zęby uśmiechem przyglądał się jej, jak smakowitemu kąskowi, którym po śmierci z pewnością zostanie. W końcu uniósł broń do góry. Pragnąc się jeszcze ratować, Rozalia próbowała sięgnąć po miecz, ale znajdował się on poza jej zasięgiem. Ostateczny cios był już blisko. Pogodzona ze swoim losem zmarszczyła czoło, widząc nagle zastygłą w bezruchu łapę wroga i wypływającą z jego ust ciemną krew. Domyślając się, co się zaraz wydarzy, wstała szybko i ile sił w nogach odbiegła. Uchroniło ją to przed zgnieceniem przez upadającą, martwą magiczną istotę.

– Tęskniłaś skarbie? – Stając przed czarodziejką, zapytał zalotnie Lenard i obiema rękami rozczochrał czarne włosy.

Widząc to, Rozalia przekręciła oczami.

– Nie wierzę, że to mówię! Ale tak, tęskniłam!

Zadowolony z odpowiedzi Lenard posłał jej łobuzerski uśmiech. Następnie podszedł do olbrzyma i wyszarpał z jego pleców swój miecz, który chwilę wcześniej precyzyjnie mierząc, z rozpędu wbił mu w płuco.

Kiedy Lenard w towarzystwie Daniela dotarł na plac i zobaczył potwora, który śmiertelne ostrze celuje w jego bezbronną drugą połówkę, bez wahania ruszył jej na ratunek. Wiedział, jak może zabić wroga, a zawdzięczał to swojej matce. W duchu obiecał sobie, że jeśli będzie mu dane wrócić do miasta Nahran, to przy najbliższym spotkaniu podziękuję jej za to. Wcześniej nie potrafił tego docenić, bo tak jak Miriam wolał praktykę od teorii.

Ścieżka Serca - Tom2 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz