Rozdział 6 Dwie drużyny cz.1

130 5 2
                                    

Droga do granicy minęła szybko i już bez niespodzianek. Wojownicy podejrzewali, że olbrzymy z obawy przed czarodziejami, których nie zatrzymała nawet pułapka mocy samego czarnoksiężnika, pochowały się w swoich jaskiniach. Nad czym oni nie ubolewali, bo jednogłośnie chwilowo mieli dość przygód. Po opuszczeniu alternatywnego świata istot Shikome, pomału zlecieli na dół i zręcznie postawili stopy na ziemi.

Badawczo rozglądnęli się po okolicy. Wysoko, na niebieskim niebie świeciło czerwone, dające przyjemne ciepło słońce. Przednimi, w nieskończoność ciągnęła się jedynie soczyście zielona, czterolistna koniczyna, która cieszyła oczy gości. Wydzielała wdzięczny zapach, działający kojąco na ich nozdrza. Była to miła odmiana po wizycie w szarym i dusznym świecie olbrzymów.

– Niby tak tu zwyczajnie, a jednocześnie tak pięknie – rzekła Miriam.

– I spokojne – dodała Henrietta.

Towarzysze zgodnie im przytaknęli.

– Ale czy aby nie za spokojnie? Może to kolejny podstęp wroga? – zapytał po chwili Ren.

– Zaraz się przekonamy – odparł Daniel.

– Będzie dobrze, Hiany są po naszej stronie. Poza tym na całe szczęście większość z nich to żeńskie istoty, a z kobietami, to ja potrafię się dogadać – oświadczył Lenard i uwodzicielsko rozczochrał lewą dłonią włosy.

– Wiemy! – stwierdzili chórem Ren, Daniel i Miriam, i parsknęli śmiechem.

– Teraz się śmiejecie, ale będzie mi jeszcze kiedyś dziękować – zapewnił Lenard. – Mój wyjątkowy urok nieraz wybawił mnie z opresji.

Henrietta westchnęła cicho, a Rozalia przekręciła oczami.

– Damy ci się wykazać – oznajmił Sebastian, kończąc temat i poklepał przyjaciela po ramieniu.

Jako że nigdzie nie widzieli ścieżki, to obok siebie ruszyli na północ. Przez bardzo długi czas nie widzieli nic oprócz wszechobecnej koniczyny, aż zaczynali wątpić, czy coś tu poza nią w ogóle było. Ale jeśli wierzyć istotą Elapuh, które twierdziły, że po terenach olbrzymów znajduje się ich cel podróży, to gdzieś tu musiała być ukryta wyrocznia.

W końcu po wielu kilometrach wędrówki, ich oczom ukazała się całkiem zwykła, niewielka i oczywiście porośnięta koniczyną górka. Wojownicy podeszli bliżej, aby się jej lepiej przyjrzeć.

– To musi być to, bo tu nic więcej nie ma! – stwierdziła poirytowana Mira, pokazując dłonią na wzniesienie.

– To jest to! – zgodzili się równo Rozalia i Lenard.

– W Krainie Mgły, w bibliotece wisi obraz, który przedstawia dokładnie taki pagórek. A wejście do jego środka, zostało na nim namalowane prawie przy samej ziemi – wtrąciła Henrietta, a jej brat i czarodziejka przytaknęli żywo.

– Hiany, zamieszkują szafirową grotę – przypomniał sobie Sebastian i choć nie dodał, skąd miał tę wiedzę, to i tak wszyscy się domyślili, że od matki.

– Rozdzielmy się i poszukajmy wejścia – zaproponował Daniel.

Bez zwłoki przystąpili do działania. Po kawałku, w miarę możliwości delikatnie, aby jak najmniej uszkodzić koniczynę, od dołu przeczesywali górkę.

– Znalazłem! – krzyknął po chwili Ren.

Momentalnie, jego towarzysze znaleźli się przy nim. Ciekawi, jeden przez drugiego wychylali się, aby zobaczyć wejście.

Bogato porośnięta koniczyna, przesłaniała całkiem sporych rozmiarów otwór. Ukryty tam wąski korytarz, kierował się gdzieś w dół, a prowadziły tam szafirowe, kamienne schody. Przyjaciele żywili nadzieję, że z ich pomocą trafią prosto do wyroczni.

Ścieżka Serca - Tom2 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz