Rozdział 10 Kamienne miasto cz.3

78 5 0
                                    

– Czy ja słyszę moją ukochaną siostrzyczkę?

Otwartymi drzwiami – znajdującymi się naprzeciwko tych szklanych – wszedł do pokoju osiemnastoletni, czarnoskóry chłopak. Miał brązowe, mocno kręcone, sięgające do ramion włosy i orzechowe oczy, które jako jedyne zdradzały, że był mieszańcem, czyli jego rodzice pochodzili z różnych krain. Ubrany był w granatowy strój bojowy, który wyglądał tak samo, jak Henrietty i Lenarda, więc musiała go uszyć ta sama osoba – ich matka Delfina.

– Rolandzie, jak dobrze znowu cię widzieć – przywitała się Henrietta i podbiegła do przybranego, o głowę niższego od niej brata. Przytulili się na powitanie. – To jest Ren, buntownik z Krainy Pustyni, pamiętasz, opowiadaliśmy ci o nim z Lenardem i Daniel, książę Krainy Słońca. A to Roland, mój młodszy brat – przedstawiła sobie mężczyzn, pokazując na nich dłonią.

Mężczyźni pozdrowili się lekkim skinieniem głowy.

– Siadajcie, rodzice zaraz przyjdą – zaprosił Roland. Wszyscy usiedli przy stole, tyłem do prowadzących na korytarz drzwi. – Martwiliśmy się o was. A gdzie Lenard?

– W drodze do lodowego królestwa z resztą naszej drużyny – odparł Ren.

– I z Rozalią, swoją ukochaną – dopowiedziała, szczerząc się Henrietta.

Jej brat zagwizdał i powiedział:

– To się porobiło. Jego adoratorki będą w żałobie. Muszę zawiadomić chłopaków, żeby szykowali ramiona na pocieszenie. Oj, będzie co robić!

Wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.

– Danielu, a to prawda, że ty i twój partner się pobieracie? Król się na to zgodził? – zapytał Roland. – Takie plotki od dłuższego czasu krążą po mieście.

Gdy do Daniela dotarła treść pytań, zaniemówił i poczerwieniał zawstydzony, a Ren wytrzeszczył oczy i przejechał ręką po włosach. Zaskoczyła ich bezpośredniość Rolanda, który w tej kwestii pokonał nawet swojego brata Lenarda. Siedząca koło niego Henrietta, uderzyła go łokciem w ramię, dając mu w ten sposób do zrozumienia, że jego pytania były bardzo nie na miejscu i powinien przeprosić. Ale ten bezczelnie udał, że nie zrozumiał, o co jej chodziło i ciekawy wyczekiwał odpowiedzi.

Tymczasem do pokoju bezszelestnie weszła Delfina, która zbeształa Rolanda:

– Synu! Pilnuj swojego nosa!

Obecni przy stole na nieoczekiwany krzyk, aż podskoczyli i automatycznie popatrzyli się w kierunku drzwi. Stanowczy głos już sygnalizował Renowi i Danielowi, że matka ich przyjaciół była surowa, a jej wygląd jeszcze to potwierdził. Około czterdziestoletnia Delfina, jak każdy mieszkaniec Krainy Lodu, miała śnieżnobiałą cerę – patrzące teraz na syna z naganą – brązowe oczy i czarne, gładkie włosy, które sięgały jej za ucho. Granatowa, długa, prosta suknia przylegała jej do ciała, podkreślając jej szczupłą figurę. Z piersią wysuniętą do przodu, poważna podeszła do nich i położyła przed nimi dużą tacę wypełnioną jedzeniem. Henrietta wstała i przywitała się z matką, która wzrostem dorównywała przybranej córce.

– Oj matko, pytam z czystej ciekawości, a nie przez złośliwość – wytłumaczył się Roland.

– Mamy wojnę, nie myślimy teraz o tym – odparł dyplomatycznie Daniel, gdy doszedł do siebie.

– Na wszystko przyjdzie czas – stwierdziła Delfina.

– Matko, to są... – zaczęła Henrietta, ale Delfina weszła jej w słowo:

– Tyle o was słyszałam, że odnoszę wrażenie, jakbyśmy się już znali.

Daniel i Ren wstali, aby przywitać się z gospodynią.

Ścieżka Serca - Tom2 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz