Rozdział 1 Cel podróży cz.2

176 14 32
                                    

– Witam mieszkańców tych terenów – powiedział buntownik i uśmiechnął się delikatnie.

– Witamy człeka z Krainy Pustyni. Miło nam cię gościć – przywitał się karzeł serdecznie.

Ren prychnął w duchu. Nie dał się nabrać na miły ton gospodarza, który przypominał mu Minoru. Obaj byli aktorami, ale nie na tyle dobrymi, aby nie zauważyć, że udają. Rysek podszedł do wodza i zaczął mu coś szeptać do ucha. W odpowiedzi Biotysek zarechotał rubasznie, aż jego bordowa broda zatrzęsła się. Ren od razu domyślił się, że poddany szczegółowo opowiadał, w jakich okolicznościach go spotkał.

– Po co człowiek Czerwonej Pustyni przybył do nas? – zapytał wódz po dłuższej chwili.

Kiedy ostatnim razem czarnoksiężnik był u władzy, niektóre magiczne istoty obrały jego stronę. Ren nie wiedział, jak to wtedy i teraz było z karzełkami, ale jakoś im nie ufał, dlatego też nie zamierzał mówić prawdy. Zastanawiając się nad odpowiedzią, powoli wstał na nogi.

– Moją krainą rządzi okrutny władca, który z pomocą czarodziejów dręczy nas, to znaczy swoich poddanych. Dlatego właśnie idę do królowej Motyli. Chcę poprosić Mirelę o ratunek, może jest ona wstanie jakoś nam pomóc. – Ren nie mógł się nadziwić, jak szybko kłamstwo weszło mu w krew. – Byłem w waszej przepięknej osadzie, ale nikogo nie zastałem. Później natrafiłem na wyrośniętą szyszkę. – Palcem wskazał miejsce na czole, gdzie wystawał mu ogromny, czerwony guz.

– Twarde cholery! Potrafią wziąć się nie wiadomo skąd, wiem coś o tym – zarechotał przywódca.

Karzełki również wybuchły śmiechem. Ren skrzywił się, bo jako jedyny nie rozumiał, co w tym śmiesznego. Widząc głupkowatą minę gościa, Rysek wytłumaczył.

– Zakrapiane zabawy!

– Aaaa – odparł Ren. Gdy istoty zamilkły, ciągnął dalej. – Ja szukałem przejścia przez ten szyszkowy płot, ale nie mogłem go znaleźć. Słyszałem wasz piękny śpiew, nie chciałem przeszkadzać, ale spotkałem Ryska, który gorąco zapraszał.

– Przygotowujemy się na Święto Kwiatów. Każdy powód, żeby popić, pojeść i pośpiewać jest dobry! – wyznał wesoło Biotysek.

– Czy ludzie w czterech Magicznych Krainach nie mają teraz większego problemu na swoich wielkich łbach niż zły władca? Przecież czarnoksiężnik odzyskał moc – wtrącił Rysek jadowicie.

– No tak, bo to już jutro! – odparł Ren na oświadczenie wodza, lekceważąc Ryska. Spieszył się, a końca jego wizyty nie było widać. Postanowił przyspieszyć nieco sprawy. Dzięki wiedzy, którą przekazał mu ojciec wpadł na pewien pomysł! – Prawie zapomniałem! Za zgodę na przejście przez wasze ziemie, mam dar.

Ren nie miał wyjścia, musiał coś poświęcić, aby przekupić gospodarza. Włożył dłoń do przewieszonej przez ramię torby i wyciągnął z niej niewielki, jajowaty owoc malura.

Żółta skórka miała właściwości lecznicze, to dlatego przezornie postanowił zabrać go ze sobą. Był to jeden z darów magicznej góry dla Krainy Pustyni, więc mógł być uprawiany tylko tam, co nie było takie łatwe. W trakcie jedenastomiesięcznego procesu hodowania niewysokiego krzaku, trzeba było go ciągle nawozić i nawilżać jego drobne, czerwone listki wodą z brunatnego jeziora pomieszaną z piaskiem pustyni, aby te nie opadły. Gdyby do tego doszło, roślinka wraz z jej owocami, których zawsze wyrastało dwa, usychała.

To na sprzedaży plonów, które były możliwe dzięki niewolniczej pracy mieszkańców, bogacił się Minoru. Oczywiście zwykli ludzi nie mogli sobie pozwolić na kupno malura, bo cena ustanowiona przez skąpego władcę była niebotycznie wysoka. Dlatego Ren skombinował, czyli ukradł dar Wulkanu, gdy był zmuszony udać się w głąb Krainy Pustyni po przewoźnika Pao. Bez niego nie mógł przepłynąć przez Rzekę Snów do magicznej góry, a ten bezczelnie ignorował jego natarczywy głos w swojej głowie i w najlepsze bawił się w karczmie.

Ścieżka Serca - Tom2 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz