Rozdział 9 Pani Rzeki Snów cz.1

127 5 0
                                    

Rozalia bała się tej chwili. Patrząc na odbijający się w błękitnej Rzece Snów wschód słońca, zastanawiała się, czy teraz była bardziej szczęśliwa, niż kiedy przybyła tu za pierwszym razem i woda kusiła ją spełnieniem najskrytszych marzeń? Wydaje mi się, że tak. Ale czy wystarczająco, żeby rzeka znowu nie wybrała mnie na swoją ofiarę? Niedługo się przekonam, pomyślała i westchnęła cicho.

Sebastian i Lenard stali z obu jej stron i z troską obserwowali jej bladą twarz.

– W porządku, Rózio? – spytał Sebastian.

– Tak, dlaczego miałoby nie być w porządku? – zapytała podejrzliwie Rozalia, marszcząc czoło.

Sebastian zawahał się, ale w końcu przemówił:

– Nie martw się, będziemy mieć cię na oku, żeby nie powtórzył się ostatni incydent z udziałem Rzeki Snów.

Rozalia zbladła jeszcze bardziej. Nagannie spojrzała na Lenarda. Przecież obiecał jej, że nikomu nic nie powie. Ale on równie zdziwiony popatrzył jej prosto w orzechowe, zaszklone oczy i pokiwał przecząco głową, dając jej w ten sposób znać, że dotrzymał słowa, i to nie on wygadał się Sebastianowi.

– Co się wydarzyło ostatnim razem? – zapytała Miriam, leżąc na nieuginającej się pod ciężarem jej ciała, miękkiej, kolorowej trawie i jeżdżą po niej rękami i nogami.

Cała trójka odwróciła się do księżniczki. Rozalia spuściła głowę i z wielkim zainteresowaniem przyglądała się, tańczącej na wietrze trawie, która rosła w zadłuż Rzeki Snów, znacząc tereny niczyje. Mężczyźni zerknęli na nią. Sebastian, widząc jej zakłopotanie, odpowiedział:

– A więc, gdy poprzednio byliśmy nad Rzeką Snów, to kusiła ona Rozalie szczęśliwymi wizjami.

– Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – zapiszczała Miriam. Wstała szybko i podbiegła do przyjaciół. Dodała ciekawa. – I jak było?

Czym się tu chwalić? – wymamrotała czarodziejka i dodała na odczepne. – Bardzo zimno.

– Rozalio, nie masz się czego wstydzić. Rzeka Snów potrafi wyczuć nasze tęsknoty, a ty, jako że zostałaś wychowana w odosobnieniu, to siłą rzeczy masz czego pragnąć. Ale tak naprawdę mogło... i może to spotkać każdego z nas, bo wszyscy mamy jakieś większe lub mniejsze marzenia do spełnienia – oświadczył Sebastian.

– A jakie szczęśliwe wizj... – zaczęła Miriam, ale urwała, bo przyszło jej do głowy, że marzenia Rozalii mogły być bardzo osobiste.

Sebastian i Lenard – ten drugi uważał, że był jednym z pragnień Rózi – również tak sądzili. Nie chcieli zmuszać jej do zwierzeń, a gdyby czuła taką potrzebę, to sama opowiedziałaby im coś więcej o wizjach podesłanych jej przez Rzekę Snów. Poza tym jej czerwona twarz i unikanie przez nią ich spojrzeń, bez udziału słów potwierdziło ich przypuszczenia.

– A ty, Sebastianie, skąd to w ogóle wiesz? – zapytał Lenard.

– Nie, żebyśmy wam nie ufali, bo od początku wydawaliście się w porządku, ale tak przezornie ja i Daniel postanowiliśmy, że gdybyś ty albo Rozalia jednak zechcielibyście nas zadźgać we śnie, to będziemy czuwać na zmianę – przyznał Sebastian. – W czasie waszej schadzki nad Rzeką Snów ja pełniłem wartę. Na moment przysnąłem, a jak się obudziłem, to ty już ratowałeś Rozalię, trzymając ją w rami...

– Dlaczego mi nie pomogłeś? – wszedł mu w słowo oburzony Lenard, wspominając, jak Rozalia poparzyła mu wówczas dłonie swoją magią.

– Świetnie sobie radziłeś – stwierdził Sebastian i dodał rozbawiony. – Za ocalenie Rózi, dostałeś nagrodę, więc nie narzekaj.

Ścieżka Serca - Tom2 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz