Czas dla siebie

89 15 20
                                    

***Amelia***


Mimo obietnicy danej ciotce,bardzo trudno jest mi znaleźć czas,który mogłabym poświęcić wyłącznie sobie. Staram się,ale praktycznie wcale mi to nie wychodzi. Notorycznie zasypiam nad książką(,,Instrumentarium i techniki zabiegów w kardiochirurgii' jest wyjątkowo wygodne),serialem ,czy czymkolwiek innym,na czym próbuję się skupić.  Diana ma prawie cztery miesiące i z dnia na dzień robi się coraz bardziej,,obecna".  Kiedy się uczę,leży koło mnie z uniesioną główką i uważnie obserwuje,co robię. A że parę razy obśliniła mi książkę? Cóż,oto uroki życia na studiach,będąc rodzicem kilkumiesięcznego i bardzo ciekawskiego robaczka. W końcu,porównując stan sprzed paru miesięcy do aktualnego, dajemy radę spać w nocy ciągiem trzy,czasem nawet cztery godziny. Sukces! Co nie oznacza oczywiście,że się nie budzi,a my nie jesteśmy zmęczeni. Ale wróciłam już na uczelnię i muszę przyznać,że zostałam bardzo ciepło przyjęta po kilkutygodniowej nieobecności. Koleżanki z pediatrii chcą oglądać zdjęcia i pytają o małą. Wykładowcy rozumieją,że czasem miewamy z Księżniczką ciężką noc i są,a przynajmniej wydają mi się bardziej wyrozumiali. Nawet ten od biotechnologii. To miłe,prawda?


***


W przerwie między farmakologią a angielskim dopadają mnie koleżanki.Po chwili jedna z nich,planująca w przyszłości karierę neurologa Klaudia,wypala nagle znad swojej waniliowej latte:


- Ty masz męża na wózku,tak? I z czystym sumieniem wychodzisz z domu,na ładnych parę godzin zostawiając go samego z niemowlakiem?


- To jej ojciec. Musi się nią zajmować. Nie możemy wiecznie męczyć reszty rodziny,od której jesteśmy oddaleni o kilkaset kilometrów- odpowiadam,wzruszając ramionami.


- Ale...jak on się tym dzieckiem zajmuje,kiedy sam pewnie w wielu czynnościach potrzebuje pomocy?


- Radzi sobie-zapewniam spokojnie.-Lepiej niż mi się wydawało. Wszystko ogarnia sposobem,o którym póki co,nie chce mi powiedzieć. Mówi tylko,że czas spędzony z Dianą to od paru miesięcy jego ulubiona rozrywka.


- Opiekę nad dzieciakiem nazywa rozrywką? Niezły jest - orzeka, chyba lekko skonsternowana.- Skąd go wzięłaś?-dodaje już żartem.


- Hmm,nasza historia jest mało typowa,bo...poznaliśmy się w szpitalu.


Każda patrzy na mnie wielkimi jak spodki oczami,więc szybko dopowiadam:


- Nauczycielka biologii,wiedząc,że od dziecka kręci mnie medycyna,namówiła mnie na wolontariat w szpitalu,żebym zobaczyła,jak to tam wszystko wygląda.  Któregoś dnia dostałam informację,że przywieźli z wypadku chłopaka w moim wieku. I to było w zasadzie wszystko,co wtedy o nim wiedziałam. Potem się jeszcze dowiedziałam,że ma połamany kręgosłup  i bardzo prawdopodobne,że już nigdy nie będzie chodził. No i że jest w ciężkim stanie psychicznym. Więc kazali mi do niego pójść i chociaż spróbować z nim pogadać.

Miłość bez barier TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz