Kreatywność

74 14 21
                                    

***Wojtek***


Trener motywacyjny Jacek Walkiewicz powiedział kiedyś,że żeby innych zapalać,sami musimy płonąć. Nie mogę się z tym nie zgodzić. Gdyby nie moi rodzice i Amelia,pewnie leżałbym już pod piachem. Do tej pory nie wiem,co takiego się stało,że nie podciąłem sobie wtedy żył. Ale teraz,kiedy od mojego wypadku minęły prawie dwa lata, jestem w stanie o swojej niepełnosprawności rozmawiać całkiem normalnie,mimo że nie wszystko w niej jeszcze lubię i świat nie stoi przede mną otworem. Ale mimo to jestem zdolny do zbliżenia się rano do lustra i powiedzenia sobie na głos,, Kurde,stary,fajny z ciebie gość". Ale nie byłoby tak,gdyby nie Amelka,która de facto sama potrzebuje wsparcia i zapewnienia o tym,że jest kimś wyjątkowym i ważnym. Występuje u niej bardzo w pewnym sensie ciekawe zjawisko. Potrafi innych doskonale inspirować i motywować,a sama siebie za chwilę wyzywa od kretynek, idiotek i innych takich. Czemu?  Nie wiem i naprawdę nie potrafię zrozumieć,jak i po co to sobie robi. I niepojętym jest dla mnie to jej wypieranie z umysłu jakichkolwiek pochwał.Bochenek mówi o niej w samych superlatywach,ona nic. Nawet ja dostałem od profesora maila,w którym gratulował mi żony.  Ona,jakby głucha na to wszystko,twierdzi,że facetowi ze względu na wiek coś się ostro pomyliło, i że pewnie podobne rzeczy mówi większości swoich studentów. Szczerze,bardzo wątpię w to,żeby przy każdym z setki przyszłych lekarzy( niczego im oczywiście nie ujmując) powoływał się na Religę i na to, że gdyby żył,byłby z nich dumny. No ale co ja mogę,skoro ona wie swoje?


***


Sobotni obiad u teściowej. Sympatyczna atmosfera,której,przyznaję,że przy Anecie się nie spodziewałem i nie chodzi mi o to, że coś do niej mam. Przeciwnie,mam z nią dosyć luźną relację. Nie jest tym typem z kawałów. Wracając,jest...miło. Jestem przez nią traktowany jak ktoś w rodzaju drugiego syna,a Dianka to,podobnie zresztą,jak u moich rodziców,oczko w głowie.  Uśmiecham się,że Amelka i jej mama nie skaczą już sobie do gardeł.


- Ale ten kardiolog, to co ci takiego mówił?-pyta ją?


- Po pierwsze,Andrzej Bochenek to kardiochirurg. Jego syn Tomasz jest kardiologiem. Po drugie,zaproponował mi doktorat pod swoim patronatem.


- I mówisz mi to teraz?! 


- Przepraszam.


- Zgodziłaś się, tak ?


- Nie dał mi wyboru- chichocze cicho.- Mówił,że jego syn też bardzo chętnie by ze mną pracował.


- Kardiolodzy pracują z kardiochirurgami?- dziwię się lekko.


- Bardzo często. W zespole kardiochirurg- kardiolog robi się zabiegi przezcewnikowej implantacji zastawki aortalnej TAVI . 


- Implantacji czego? Siostra,weź mów po polsku!- Patryk udaje oburzenie.- Dzieckiem byś się zajęła,a nie o jakichś operacjach w kółko gadasz!


- Milcz,gówniarzu-syczy,dolewając sobie do szklanki wody z cytryną.


- Co mi zrobisz?


- Narysuję pioruna na czole. Pernamentnym ,czarnym jak węgiel markerem.  Takim,że się przez pół roku nie domyjesz.I będziesz musiał tak podejść do tej Julki,o której mi ostatnio mówiłeś,że pomaga ci w polskim.


Szwagier nic nie mówi. Zamiast tego delikatnie bierze ode mnie małą.


- Zobacz,Diana- pokazuje palcem Amelię. To twoja matka- wariatka. Chce mnie upokorzyć przy koleżance. Wyobrażasz to sobie,robalu?- Córeczka marszczy brwi- No, ja też nie! Mama może oderwana,ale ty jesteś fajna.


- Odwal się od niej.


- Z własną siostrzenicą nie mogę zamienić słowa? Mówię,że jest fajna. To chyba dobrze,nie?


- Przestań-macha ręką.


***


- Uważasz mnie za swoją przyjaciółkę?-zagaduje znad rozpakowywanej walizki.


- Jasne! Najlepszą. Skąd to pytanie?


- Może nie polecimy na paralotni jak Driss i Philippe, bo z moim sercem mogłoby być po tym różnie,ale co powiesz na  zrobienie sobie kiedyś wspólnego tatuażu? 


- Ale niech to nie będą te kiczowate tatuaże z imionami...


- W życiu,mimo że uwielbiam twoje imię,nigdzie bym go sobie nie wytatuowała 


- Jesteś strasznie kreatywna,wiesz?


-  Powiedzmy,że już parę razy to od kogoś słyszałam...


Hej!

Powoli zbliżamy się do końca tego tomu...

Nie wiem,ile jeszcze nam do tego zostało,ale już raczej bliżej niż dalej:)

Pytam,z czyjej perspektywy chcecie kolejną część:

Zostajemy przy mieszanej,czy wolicie dla odmiany znów tylko Wojtka albo samą Amelię?

Ciekawa jestem Waszej decyzji:)

Mam nadzieję,że rozdział Wam się podoba<3

Do następnego!

P.


Miłość bez barier TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz