***Amelia***
Parandowski w swojej ,,Mitologii" pisał,że na początku był chaos. Jakiś czas temu zauważyłam,że ma to odzwierciedlenie nie tylko w literaturze i historii,ale też...w moim własnym życiu. U mnie na początku też był chaos. Leciałam z nieokiełznanym prądem rzeki zwanej Perfekcjonizmem, nie patrząc na nikogo i na nic, zaczynając od odmawiania sobie przyjemności tak drobnej jak niespełna godzinny odcinek serialu,a kończąc na, jeśli spojrzeć na moje wyniki badań, pogrzebaniu zdrowia fizycznego,bo na psychiczne szkoda słów i nerwów. Ale zrobiłam krok do przodu i poszłam do psychologa. Może jeszcze za wcześnie na ogłoszenie się Winkelriedem, ale już widzę jako takie efekty,bo powoli zaczynam pojmować,że nie ma nic złego w zajmowaniu się sobą.Tak więc, raz w tygodniu zbieram się,żeby poćwiczyć. Nie dla figury,ale dla...odpoczynku od Diany,która,ku mojemu rozbawieniu,bardzo chce mi wtedy towarzyszyć,kładąc się obok. Swoją drogą,bieganie za nią też mogę spokojnie wliczyć na poczet ćwiczenia. Dzięki małej już przed południem wyrabiam około trzech tysięcy kroków,co przy rozmiarach naszej kawalerki pewnie wydaje się czymś nierealnym. Mi też się tak wydawało,dopóki pewna mała osóbka nie stała się mobilna i...zazdrosna. Sytuacja sprzed tygodnia. Wojtek mnie całuje,a mała kładzie się na brzuchu,obserwuje i zaczyna się drzeć, umiejętnościami głosowymi niemalże upodabniając się do Montserrat Caballe. Wniosek? Księżniczka ma chyba lekki problem z tym,że nie jest jedyną kobietą w życiu tatusia.
***
- Już koniec zakuwania?- odkrywa Wojtek z niedowierzaniem,widząc mnie zamykającą książkę.
- Koniec- potwierdzam. - Od teraz ścisły work- life balance.
- Boże,skarbie,jakie to było brytyjskie- kiwa głową z uznaniem.
- Ali to ja i tak nie przebiję - śmieję się
- Fakt,nie przebijesz, z jednego prostego względu. Ona nie ma akcentu brytyjskiego. Ma irlandzki. Kiedyś myślałem,że jej się nie da zrozumieć,ale zmieniłem zdanie po trzech dniach w Glasgow. Oni ten akcent mają wywalony w kosmos.
- To znaczy?
- To znaczy,że Angol się ze Szkotem raczej nie dogada. Trochę, jakbyśmy my chcieli pogadać z rodowitym Góralem. Ale przynajmniej pośmiać się z tego można. Chociaż...akcent walijski też może sam w sobie być scenariuszem na komedię. I to taką całkiem niezłą. Słuchając Walijczyków w Cardiff myślałem,że to niemiecki.Ala ma tam znajomą, Charlotte. Chwilę z nią rozmawiałem i...potrzebowałem tłumacza. Mówię do Alki ,,Pomóż,bo nie wiem,co ona do mnie mówi. Tylko jej nie mów,że nie rozumiem". I jak myślisz,co zrobiła?
- Jak to Ala. Pomogła ci- uśmiecham się.
- Widać,że nie znasz jej za dobrze.
- Co?
CZYTASZ
Miłość bez barier TOM II
أدب المراهقينAmelia i Wojtek wyjeżdżają na studia. Świetnie się rozumieją i pomimo jego dysfunkcji chcą żyć jak każda inna para, stawiając czoła krzywym spojrzeniom, głupkowatym uśmieszkom i innym tego typu reakcjom otoczenia. Pozwólcie,że zaproszę Was na kolejn...