***Wojtek***
Znasz to, że mimo że bardzo chcesz, nie możesz pomóc komuś, kogo kochasz? Jeżeli tak, to możemy zbić żółwika. Bo ja też czasami nie potrafię Amelii czegoś ułatwić i myślę, że gdyby nie Diana, to nie wiedziałbym o sobie wielu rzeczy. Gdzieś kiedyś usłyszałem, że dziecko dodaje pewności siebie i wydaje mi się, że coś w tym jest. Mała pomaga mi w znajdowaniu siły na przekraczanie pewnych swoich granic. Słowem, wychodzić ze swojej strefy komfortu, którą, Bogiem a prawdą, raczej niewielu z nas lubi opuszczać, prawda? I to niezależnie od tego, czy się jest osobą pełnosprawną, czy też nie. Ale każdemu z nas zależy chyba na posiadaniu poczucia sprawstwa. A przynajmniej dla mnie jest ono ważne. Lubię wiedzieć, że robię coś znaczącego. Coś, na co sam mogę wywierać wpływ. Często wychodzi mi to tak, jakbym chciał, ale przecież każdy kij ma dwa końce. A ja nie jestem kimś na miarę olimpijskich herosów, więc miewam też momenty, w których mam ochotę walić głową w ścianę, bo mam nadzieję, że choć ona mi się podda. I, jak nietrudno się chyba domyśleć, odczuwam jeszcze większą frustrację, kiedy się jednak nie poddaje, zostając tak samo niewzruszoną. Ale czasem trzeba zacisnąć zęby i nie narzekać. To samo zrobiła Amelka w Warszawie, zamykając się w kokonie własnego bólu i gniewu po usłyszeniu słów, których z szacunku do niej i też do swoich nerwów, wolę nie powtarzać.
***
- Jak tam?- zagaduję Amelkę przeglądającą nadesłany przez przyjaciół plik ze zdjęciami z wesela.
- Powiedzmy, że jeszcze dochodzę do siebie.
- Naprawdę, zamierzasz się przejmować słowami kogoś, kogo widziałaś pierwszy i z wielkim prawdopodobieństwem ostatni raz w życiu? Nie szkoda ci czasu i zdrowa na coś takiego?
- Zanim wyjedziesz mi z kolejną gadką o szacunku do własnej głowy, wytłumaczę ci dokładnie, o co mi chodzi i co mnie w jej słowach tak boli- zastrzega, odkładając na stół jeszcze ciepły kubek z herbatą. - Ginekolog to, przynajmniej z założenia, ktoś do kogo kobieta nie będzie bała się przyjść i komu będzie mogła zaufać, bo przecież chodzi o jej zdrowie. Po czym zjawia się taka pinda, która jest żywą antyreklamą tej specjalizacji. I, nawet jako studentka medycyny, powoli przestaję się dziwić statystykom. Wiele kobiet się nie bada, bo ma jakąś traumę po ,,przebojach" z lekarzem.
Nikt tak nie wzgardzi kobietą jak druga kobieta, przechodzi mi przez głowę.
- Przestaniesz się przez nią badać?- pytam z lekkim niedowierzaniem.
- Nie. Ja miałam to szczęście, że trafiłam na fajnego specjalistę. Ale jej pacjentki raczej tego powiedzieć nie mogą.
- Kochanie, proszę cię, przestań się tym przejmować. Nie warto rwać sobie włosów z głowy z powodu jakiejś napompowanej botoksem lali gadającej jak potłuczona. Tak się momentami zastanawiałem, czy ona aby na pewno nie pomyliła zawodów. Z tymi ustami byłaby bardzo profesjonalnym glonojadem w oceanarium.
Udaje mi się ją rozśmieszyć. To dobrze, bo brakowało mi jej takiej. Wyluzowanej, roześmianej i po prostu...mojej. Naturalnej i bez przyklejonego uśmiechu rodem z reklamy pasty do zębów.
***
Gdybym miał wskazać swój przepis na wieczór idealny, byłoby to kolejno: usypianie córeczki( to nieprawda, że czasem zasypiam razem z nią!), a potem obejrzenie z żoną filmu, najlepiej jakiejś dobrej, francuskiej komedii. I jakie jest moje zdziwienie, kiedy podczas oglądania ,,Za jakie grzechy, dobry Boże?", widzę Amelkę...we łzach. I nie są to te wywołane długotrwałym śmiechem.
- Co się dzieje?
- To tak...po prostu. Wzrusza mnie to, że wytrzymujesz te wszystkie moje jazdy. Inny raczej by się tak nie męczył...
- No patrz. A ja się bardzo chętnie jeszcze trochę pomęczę....
Hej!
Ten rozdział też wyszedł mi mocno filozoficzny. To dlatego, że zależy mi na ukazaniu przemian, jakie powoli zachodzą w głowach naszych Bohaterów, a w szczególności Amelki:)
Mam nadzieję, że zauważyliście, że coś pomału zaczyna w niej pękać.
Dziękuję Wam za 300 obserwujących!
W życiu nie przypuszczałabym, że będzie Was tu tak dużo.
Mega się cieszę!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba<3
Do następnego!
P.
CZYTASZ
Miłość bez barier TOM II
JugendliteraturAmelia i Wojtek wyjeżdżają na studia. Świetnie się rozumieją i pomimo jego dysfunkcji chcą żyć jak każda inna para, stawiając czoła krzywym spojrzeniom, głupkowatym uśmieszkom i innym tego typu reakcjom otoczenia. Pozwólcie,że zaproszę Was na kolejn...