***Amelia***
Nigdy nie nastawiałam się na to,że ktoś będzie mnie kochał. Do siedemnastego roku życia nie znałam innej miłości, niż ta chora i toksyczna,którą darzyła mnie matka. A później... cóż, później znalazłam się w jednym ze szczecińskich szpitali ( do którego notabene wcale nie chciało mi się wtedy iść),nawet nie mając świadomości,że właśnie poznaję najcudowniejszego człowieka,z którym kiedykolwiek miałam do czynienia. Choć początki nie były łatwe i przyjemne. Wojtek prawie nic mi nie mówił i musiałam ciągnąć go za język,żeby dowiedzieć się, jak ma na imię. Kiedy poznawałam go bliżej i zaczynała łączyć nas pewna zażyłość, przeraziłam się i doszłam jednocześnie do wniosku,że z tego związku i tak nic wielkiego by nie było. Bo przecież nikt nie byłby aż takim masochistą, żeby wchodzić relację z kimś, kogo i dosłownie, i w przenośni, na każdym kroku kontroluje niezrównoważona psychicznie matka na każdy, najmniejszy nawet sprzeciw reagująca szałem. Do tej pory nie wiem, co on ma w głowie,że ze mną został i nie odstraszyła go kultowa akcja mojej mamy z talerzami.Teraz się z tego razem z nią śmieję,że w końcu zobaczyłam, jak prawdopodobnie robi to Magda Gessler, ale wtedy absolutnie nie było mi do śmiechu. Żarty były ostatnią rzeczą, która wtedy zajmowała mi głowę. W tamtym momencie interesowało mnie tylko to,co zrobić,żeby szkło nie wylądowało na mnie. Jakież było moje zdziwienie,kiedy po tym wszystkim do niego przyszłam i zamiast usłyszeć wiadomość o rozstaniu, zostałam przez niego pocałowana, przytulona. I jak niby mogłabym go nie kochać?
***
Jakiś czas temu zauważyłam,że niektórzy znajomi z uczelni,szczególnie przyszli kardiolodzy (nie mylić z kardiochirurgami, bo to dwie różne specjalizacje) traktują mnie na dystans po tym, jak Bochenek zaproponował mi doktorat pod swoim patronatem. Zaczęli węszyć nepotyzm,mimo że z Andrzejem łączy mnie tyle co ,,Pana Tadeusza" z ,,Pierwszym śniegiem". Ubzdurali sobie,że moja obecność na tych studiach i wspomniana wcześniej propozycja doktoratu, nie jest wynikiem przypadku, a tego,że ktoś mi to wszystko załatwił pod przysłowiowym stołem. I już nawet nie chce mi się tłumaczyć,że było zupełnie odwrotnie i sama jestem tym zaskoczona. Po pierwsze,dlatego,że już nie widzę w tym żadnego sensu,a po drugie, jakiekolwiek moje wyjaśnienia nie byłyby dla nich wiarygodne.Bo jak to brzmi? Ktoś taki jak on przyjeżdża i ni stąd, ni zowąd, wybiera sobie losową studentkę do promowania. Nic się tu kupy nie trzyma, co?
- Masz chwilę,żeby pogadać?- koleżanka z roku odrywa mnie od powtórki przed kolokwium.
- Co jest?
- Tylko się nie denerwuj...foliarze z kardiologii mają kolejną cudną teorię.
- Jaką tym razem?- staram się pozostać niewzruszoną.
- Wymyślili sobie,że ty albo ktoś z twojej rodziny dał Bochenkowi łapówkę,żeby przyjechał i odegrał całą tę szopkę z zachwycaniem się tobą.
- Ty też jesteś z kardiologii- wypominam.
- Ale nie chodzę z folią na łbie - odpowiada z typową dla siebie bezpośredniością.- Ja ci wierzę. I uważam,że naprawdę jesteś w tym dobra.
- Dzięki.
- Przykro ci-chyba pierwotnie miało to być pytanie.-Zrób dziś dla siebie coś fajnego. Wyjdź gdzieś, obejrzyj jakiś film- tu mruga znacząco.- Przyda ci się chwila spokoju i mówię ci to jako córka pary psychiatrów.
- Dzięki, Hanka-udaje mi się uśmiechnąć, choć wiem,że to taki bardzo blady uśmiech.
***
- Co ci się stało?- słyszę od męża, przekraczając próg mieszkania. Domyślam się,że z rozmazanym po całej twarzy tuszem nie wyglądam zbyt korzystnie.
- Oni mnie tam nienawidzą- zaczynam mówić od rzeczy.
- O co chodzi?
- Ci z kardiologii myślą,że dostałam propozycję doktoratu za pieniądze. Ale to nie jest najgorsze. Koleżanka napisała,że... mają też teorię,w której... dostałam ją przez łóżko.
- Czekaj, bo nie wiem,czy dobrze rozumiem. Kilku debili dostało z zazdrości bólu dupy, a ty przez to cierpisz?
- Tak to wygląda.
- Ale ty wiesz,że to głupoty?
- Teraz już nic nie wiem...
Hej!
Na wstępie przepraszam,że w piątek i wczoraj nic się nie pojawiło.
Kiepsko się czułam):
Ale mam nadzieję,że tym rozdziałem trochę Wam to wynagrodziłam<3
Do następnego!
P.
CZYTASZ
Miłość bez barier TOM II
Teen FictionAmelia i Wojtek wyjeżdżają na studia. Świetnie się rozumieją i pomimo jego dysfunkcji chcą żyć jak każda inna para, stawiając czoła krzywym spojrzeniom, głupkowatym uśmieszkom i innym tego typu reakcjom otoczenia. Pozwólcie,że zaproszę Was na kolejn...