***Amelia***
Z czym normalni ludzie kojarzą święta? Z pysznym jedzeniem, czasem spędzonym z rodziną, prezentami,śpiewaniem kolęd i włączonym w telewizji Kevinem. Brzmi znajomo,prawda? Dla większości na pewno tak. A jak świętowałam do niedawna ja? Jadłam pierogi,zapijałam kompotem zrobionym przez babcię,otwierałam prezenty i..leciałam rozwiązywać zadania z chemii. Od ,,normalnego" tygodnia okres świąt różnił się tylko tym,że rano nie musiałam się zrywać do szkoły i w ramach odpoczynku pozwalałam sobie na obejrzenie jakiegokolwiek filmu z Kotem ( to nieprawda,że najczęściej byli to ,,Bogowie" oczywiście) albo na przesłuchanie audiobooka ,,Krzyżaków".A że chwile dla siebie to jedno z moich podstawowych praw jako istoty ludzkiej? Kto by się tym przejmował. Ale teraz chyba dorosłam,bo przewartościowałam kilka spraw i w końcu do mnie dotarło,że nie mogę wiecznie jeździć na przysłowiowych oparach,bo się wykończę i o przeprowadzeniu jakiejkolwiek operacji będę się musiała pożegnać. Dlatego muszę się pochwalić,że na nasz świąteczny wyjazd w rodzinne strony nie zabrałam ze sobą żadnego podręcznika. Mam ze sobą tylko ,,Dawcę",czyli jeden z najbardziej znanych thrillerów medycznych Tess Gerritsen, który mam zamiar poczytać,o ile pozwoli mi na to Diana, na co specjalnie się nie nastawiam,bo po pierwsze, nie można jej spuścić z oka,po drugie,czułabym się źle z tym,że przyjeżdżam na gotowe i w ogóle nie pomagam w przygotowaniu kolacji.
***
W drodze do teściów rutynowo sprawdzam maila. Na widok otrzymanych życzeń od promotora, nie mogę powstrzymać uśmiechu i rozbawienia, bowiem szanowny pan profesor...zakazał mi sięgać do książek do końca roku. Swoje polecenie motywuje tym,że Zbigniew nie byłby zadowolony,wiedząc,że uczę się w święta. Już mam mu kulturalnie przypomnieć w odpowiedzi,że Religa był zadeklarowanym ateistą,ale powstrzymuje mnie szacunek,więc odpowiadam krótkim,, Dziękuję bardzo" i na tym kończę.
- Co się tak cieszysz?- zagaduje Wojtek, jedną ręką nie puszczając kierownicy,a drugą trzymając papierowy kubek z kawą.
- Bochenek wysłał życzenia.
- Mi też -wyznaje.- Kazał cię pilnować,a w razie czego znaleźć kominek i spalić ci książki.
- Sadyści...
- Po prostu chcemy,żebyś odpoczywała. Jeszcze się w życiu napracujesz i będziesz miała dosyć.
- A ty niby co? Będziesz się obijać?
- Nie oszukujmy się, ty jako kardiochirurg będziesz miała bardziej wymagającą pracę. Ja nawet nie będę musiał wychodzić z domu.
- Właśnie do mnie dotarło,że kiedy zrobię doktorat, ona zacznie podstawówkę-patrzę w kierunku śpiącej w foteliku córeczki. Jezu, będę miała skończone studia i siedmioletnie dziecko...
- A może nawet już parę transplantacji na koncie -podsuwa z uśmiechem.
- Nie, raczej nie. To tak nie działa. Do takich operacji nie bierze się ludzi,którzy dopiero wyszli z uczelni. Najpierw trzeba takich długo obserwować,żeby zobaczyć,czy się w ogóle do tego nadają.
***
Powiedzieć,że nasza Wigilia była tak po prostu miła,to jak nic nie powiedzieć. Było tak...rodzinnie,ciepło,bez napięcia i innych tego typu ,,klimatów". Dostałam w prezencie wściekle różowy kardiologiczny stetoskop, który bardzo spodobał się Diance,bo zabrała mi go i nie chciała oddać. I na nic było moje tłumaczenie,że to nie jej. Na próby odebrania sobie tej nowej ,,zabawki" reagowała płaczem,co nie zmienia faktu,że prezent mi się podoba. Nie wiem co prawda, kto wpadł na pomysł,żeby mi go dać,ale trafił. Muszę też powiedzieć,że dzień spędzony u mojej mamy również zaliczam do udanych mimo rozpętanej awantury o oklapnięty sernik zrobiony przez mojego ojczyma. To nic,że facet chciał dobrze. Wstyd przecież położyć takie coś na stole,nie? I co z tego,że i tak ktoś to zaraz zje.
***
Gabi i Michał zjawiają się w jednej ze szczecińskich restauracji na nasz umówiony obiad. Już od progu widzę,że moja przyjaciółka trzyma w rękach zapakowane w kolorowy papier pudełko.
- Co to ma być?- pytam z wyrzutem- Czego wy nie rozumiecie w zdaniu ,,Nie kupować żadnych prezentów"?
- Cicho. To nie dla ciebie. Był u nas Mikołaj i zostawił Diance prezent. Chodź,kochanie, zobaczymy,co fajnego dostałaś- zwraca się do małej,zabierając mi ją.
- Powiedz chociaż, co to jest.
- Projektor. Będziecie mieć w nocy gwiazdki na suficie. Spokojnie, od nas nie będzie dostawać tych grająco- świecących zmor.
- Chyba bym cię udusiła za takie coś.
- Przestań,moja kuzynka coś takiego miała. Myślałam,że przez to z okna skoczę,kiedy jej pilnowałam. A, zmieniając temat, dzisiaj też będziesz kłuć?
- I tu cię zaskoczę, bo nie mam ze sobą żadnego podręcznika- uśmiecham się triumfalnie.
-Jesteś chora? Masz gorączkę?
- Nie. Po prostu kardiolog jakiś czas temu powiedział mi do słuchu parę rzeczy i chyba też sama w końcu dojrzałam do tego,że tak nie można.
- Cieszę się.
Kochani!
W tym miejscu w imieniu swoim i bohaterów obu moich książek,chcę Wam życzyć wszystkiego,co najlepsze na Święta.
Zdrowia,miłości,spełnienia marzeń i spokoju<3
Czytelnikom samych książkowych odkryć i dużo czasu na czytanie, Autorom niebanalnych pomysłów i mnóstwa weny.
Mam nadzieję,że prezent w postaci rozdziału Wam się podoba:)
Jeszcze raz wszystkiego dobrego!
Do następnego!
P.
CZYTASZ
Miłość bez barier TOM II
Ficção AdolescenteAmelia i Wojtek wyjeżdżają na studia. Świetnie się rozumieją i pomimo jego dysfunkcji chcą żyć jak każda inna para, stawiając czoła krzywym spojrzeniom, głupkowatym uśmieszkom i innym tego typu reakcjom otoczenia. Pozwólcie,że zaproszę Was na kolejn...