***Wojtek***
Amelia długo odchorowywała sytuację z matką. Po jej wyjeździe całą noc przepłakała i zasnęła z wyczerpania w okolicach trzeciej nad ranem.Damian i Patryk próbują codziennie do niej dzwonić i całą tę sprawę wytłumaczyć,ale Amelka nie słucha. Uważa,że tego,co usłyszała, nic nie jest w stanie usprawiedliwić i żałuje,że się na ich wizytę zgodziła. No i ma pretensje do siebie,że nie panuje nad emocjami. Mówi,że jako kardiochirurg musi być odporna na stres i inne tego typu uczucia, a na razie,jak sama twierdzi,jest w tym beznadziejna.Staram się jej powtarzać,że tak wcale nie jest,ale chyba niespecjalnie chce mi wierzyć. A myślę,że powinna, bo jest jedną z silniejszych psychicznie znanych mi osób.
***
Po raz kolejny moją żonę,delikatnie mówiąc,irytują telefony brata. Rozłącza się i prawie rzuca telefonem.
-Zdenerwowana?-upewniam się.
-Ja jestem wkurwiona,a nie zdenerwowana-syczy,nieświadomie używając cytatu ze swojego ulubionego filmu.
-Twoja matka znów wpadła na jakiś pomysł,żeby cię przeprosić?
-Używa Patryka jako karty przetargowej,mając jakąś chorą nadzieję,że coś jej to da.A nie da jej to niczego.No może poza tym,że zacznę jej jeszcze bardziej nienawidzić-mówi,a oczy zachodzą jej łzami.
-Co się dzieje?
-Nic-kręci głową.-Boję się.
-Dobra,ale...czego?-pytam,nie do końca ją jeszcze rozumiejąc.
-Że zrobię biednemu dziecku takie samo piekło z życia,jakie ja miałam.
-Nie zrobisz.
-Skąd to niby możesz wiedzieć?
-Po prostu cię znam. Diana będzie miała z nami fajnie,wiesz?Mama lekarka,tata programista...no żyć,nie umierać-śmieję się.
-A ja myślę,że przeze mnie będzie miała przesrane. Pewnie będziemy się często przeprowadzać,będę długo pracować w dzień i w nocy, pewnie będę wiecznie wkurzona,zajęta i..
-Cicho. Powiedz mi jedną rzecz. Ile dzieci miał Religa?
-No...dwójkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/337722181-288-k670608.jpg)
CZYTASZ
Miłość bez barier TOM II
Novela JuvenilAmelia i Wojtek wyjeżdżają na studia. Świetnie się rozumieją i pomimo jego dysfunkcji chcą żyć jak każda inna para, stawiając czoła krzywym spojrzeniom, głupkowatym uśmieszkom i innym tego typu reakcjom otoczenia. Pozwólcie,że zaproszę Was na kolejn...