***Amelia***
Od dzieciństwa słyszałam,że na świecie nie ma już fajnych, dobrych facetów.I jakoś nigdy nie pomyślałam,że nie ma racji, bo przecież Damian jest świetnym człowiekiem. Nie wiem czemu,ale nie przeszło mi to przez myśl.Tak więc przez kilkanaście dobrych lat słuchałam, jacy to mężczyźni są źli i miłość zaczęłam postrzegać jako fatamorganę, a siebie jako femme fatale na miarę Emmy z ,,Pani Bovary" czy Szekspirowskiej Lady Makbet. Tyle że to nie ja miałam wykorzystywać i porzucać. Ale chyba po części rozumiem, skąd u mamy takie podejście. Mój ojciec bardzo ją skrzywdził swoim odejściem i, choć udało jej się później ułożyć sobie życie, mogła mieć z tyłu głowy to,że mi się może nie udać. Jak wszyscy wiemy, mocno się pomyliła. Bo nie przypominam sobie,żebym z kimś czuła się lepiej niż z Wojtkiem. Kiedyś gdzieś usłyszałam,że w związku, poza miłością, trzeba się też nawzajem lubić. A my się bardzo lubimy. Ufamy sobie i pomagamy. Tak, ludzi dziwi to,że on pomaga w domu. Co prawda to głównie ja zabijam pająki,ale za to Wojtuś robi rewelacyjną lazanię. No i pomaga mi teraz ogromnie, kiedy Diance wychodzą siekacze i biedna prawie w ogóle przez to nie śpi. On z nią siedzi,żebym mogła się pouczyć czy po prostu wyspać. To drugie nie jest dla mnie łatwe i myślę,że dla żadnego rodzica nie jest. Ciężko jest zamknąć oczy i się relaksować,kiedy za ścianą twoje dziecko, obojętnie czy ma rok, pięć, czy dziesięć lat,drze się wniebogłosy, prawda? Kiedy próbuję się podnieść,żeby zabrać małą do łóżka, słyszę od męża zdanie ,,Ty śpisz, my się zajmujemy sobą". Trudno ich nie kochać, prawda?
***
Śmieszy mnie pytanie, które słyszę od niektórych, kiedy mówię,że jestem od kilku miesięcy objęta terapią. Ludzie mnie pytają, po co mi psycholog, skoro studiuję medycynę i mogę,,sama się wyleczyć". Zawsze się wtedy uśmiecham i odpowiadam,że owszem, mogłabym, ale nie mam jeszcze do tego uprawnień i mam być kardiochirurgiem, a więc lekarzem od serca, nie umysłu i wolałabym w związku z tym oddać się w ręce kogoś, kto w tym zakresie pokieruje mną lepiej niż ja sama.Tak więc teraz Wojtek podwozi mnie pod jedną z wrocławskim poradni psychologicznych. Około dziesięciopiętrowy wieżowiec w kolorze, który pewnie jeszcze niedawno był jednym z wielu odcieni bieli, a teraz jest raczej...barwą porównywany do tego, który możemy obserwować na głowach naszych dziadków,a czasem i nawet rodziców.
-Denerwujesz się?- do moich uszu dobiega pytanie od męża. Z ciepłem jego przejeżdżającej mi po skórze dłoni kontrastuje chłód bijący od obrączki.
- Nie. W końcu pierwszy raz tam nie idę. Chociaż otwieranie się i roztrząsanie każdej sytuacji na części pierwsze zawsze jest trudne.
***
- Czy to normalne,że czuję się jak egoistka, bo zostawiłam dziecko mężowi i poszłam spać? - pytam terapeutkę ze łzami w oczach.
- Dziewczyno, jaka z ciebie niby egoistka? Ty po prostu zadbałaś przez moment o siebie. Tak trzeba. Masz prawo do odpoczynku i powinnaś je realizować. Nie powiedzieli ci w szpitalu,że ty też powinnaś odpoczywać? Nie ma nic złego w byciu dobrym dla siebie. Masz ogrom szczęścia, bo myślę,że niewiele młodych małżeństw ma dookoła tylu ludzi chcących pomóc. Skorzystaj czasem z tej pomocy. Będzie ci łatwiej.
Słucham tego jej wywodu i za każdym każdym razem przyznaję rację. Od kilku miesięcy niczym refren odbijają mi się od uszu słowa: ,,Masz być po prostu wystarczająco dobra, bo nie da się być wszędzie i zawsze najlepszym". Dopiero teraz, po kilku latach jakiejś bezsensownej gonitwy, zaczynam sobie uświadamiać,że wyrządziłam sobie tym więcej szkody niż jakiegokolwiek pożytku. Myślę też,że...miłość jednak istnieje, tylko trzeba na nią czasem dłużej poczekać.
Hej!
Dzisiejszy rozdział jest trochę krótki,ale jednocześnie ma w sobie dużo opisów, a na tym mi zależało, bo przecież powieść to nie tylko dialogi;)
Mam nadzieję,że nie wyszedł nudno i Wam się podoba<3
Do następnego!
P.
CZYTASZ
Miłość bez barier TOM II
Novela JuvenilAmelia i Wojtek wyjeżdżają na studia. Świetnie się rozumieją i pomimo jego dysfunkcji chcą żyć jak każda inna para, stawiając czoła krzywym spojrzeniom, głupkowatym uśmieszkom i innym tego typu reakcjom otoczenia. Pozwólcie,że zaproszę Was na kolejn...