– Dlaczego jest taka śliczna, nawet kiedy kroi żabę? – pomyślał podczas biologii, gdy w parze badaliście organy płaza.
– Może spróbujesz? – zapytałaś, trzymając nóż kilka milimetrów od jej brzucha. Zastanawiałaś się tylko, czy żaba jest bardziej przestraszona niż ty. Obie zlałyście się potem, a wasze gałki prawie wyskoczyły z oczodołów. Ale najgorsze, że wciąż słyszałaś śmiechy i radosne okrzyki od innych stolików. – Jak można się cieszyć z krzywdzenia zwierząt – pomyślałaś. – Darren...
– Tak. – Ocknął się z letargu. On zawsze się zamyślał i bujał w obłokach, jakby wolał żyć w sowim zmyślonym świecie.
– To świetnie. – Wykorzystując jego zawiechę, wepchnęłaś mu w ręce nożyk. – No proszę czyń honory. Skoro już chciałeś.
– Ale... – Teraz to on wyglądał jak zbity pies, lecz zdusiłaś wyrzuty sumienia.
– W końcu sam chciał – Pocieszałaś się w duchu, ale jego grymas przyprawiał cię o jeszcze większe drgawki. – Oddaj to. – Wyrwałaś nożyk i patrząc w sufit, przebiłaś żabę. Kilka kropel jej krwi rozlało się na stoliku i możliwe, że zmasakrowałaś jakiś narząd.
Przez resztę lekcji myślałaś tylko o tym, że przed chwilą zgasiłaś iskierkę życia tlącą się w oczach żabci, odesłałaś ją na łoże Abrahama, uśpiłaś ją snem wiecznym, wysłałaś w drogę bez powrotu. Mówiąc wprost zamordowałaś. A twój partner w zbrodni był równie przerażony co ty. Chociaż Darren zawsze zachowywał się dziwnie. Wiecznie się trząsł i pocił. Czym kontrastował z większością chłopaków jakich znałaś. I za to go lubiłaś.
Brzęczenie dzwonka przebiło się przez mur twoich myśli.
Wpakowałaś wszystko do plecaka, a sądząc po skrzypieniu krzeseł, westchnieniach ulgi, inni uczniowie robili dokładnie to samo. Nauczyciel jeszcze próbował coś krzyczeć pewnie o pracy domowej, ale jego głos zatonął w hałasie, a ktoś z pierwszej ławki i tak wam napisze co trzeba zrobić na kolejne zajęcia.
– Hej T/I... – wypiszczał Darren. – Tak się zastanawiam... – po każdym słowie robił dramatyczną pauzę – jak chcesz się przygotować do testu z historii za tydzień.
– Ni jak. Jako menadżerka jadę na obóz piłkarski. Czyli test mnie ominie. Przynajmniej na razie.
– Aha – odparł, żadne z was nie chciało ciągnąć tej rozmowy, więc wyszłaś.
– Test z historii. – Jego kolega poklepał go po plecach. – Naprawdę tylko tyle wymyśliłeś, żeby do niej zagadać.
– Staram się jak mogę. Ty wiesz, jakie to ciężkie?
– O stary. – Znowu go poklepał. – Simpujesz do niej od zerówki i dalej się jej boisz. Gdyby to nie było takie zabawne, to pewnie bym ci współczuł. – Darren już otworzył usta, ale znowu je zamknął, wzruszył ramionami i też wyszedł, wciąż słysząc śmiechy kolegi.
Zacisnął ręce bardziej na smyczy torby, przetarł oczy i poszedł do domu.
Przechodząc koło rzeki, jak zawsze spojrzał na drugi brzeg, gdzie trenowała szkolna drużyna piłki nożnej. Oczywiście chęć zobaczenia ciebie zawsze brzmiała kusząco, ale przede wszystkim próbował choć z daleka poczuć emocje gry. Wspominał czasy, kiedy był bramkarzem, uśmiechnął się do dłoni, które wciąż chciały poczuć kolejny strzał. Ale te wszystkie rzeczy to tylko pieśń przeszłości. W tej chwili zajmował się innymi sprawami. Dlatego choć z ciężkim sercem ruszył dalej.
– Cześć tato – zawołał, przekraczając próg, a jego nos zaatakował zapach przypieczonego mięsa. – Mówiłem, żebyś na mnie poczekał z gotowaniem. – Wszedł do kuchni i przegonił z niej swojego ojca.
CZYTASZ
One Shoty Inazuma Eleven/ Danganronpa i nie tylko
RomancePo ciągnącej się już blisko półtora roku serii scenariuszów z Inazumy Eleven i po blisko półrocznej choć zawieszonej serii rozkimn z danganronpy, stwierdziłem, że nadszedł czas na nowe wyzwanie. Jakim są właśnie ten one shoty. Ale więcej wstępnych i...