Kidou x Fudou

289 10 23
                                    


Po pierwsze jak zwykle polecam bloga. Link w komentarzu i w linkach zewnętrznych. Najnowszy wpis jest o egzekucjach z danganronpy, ale polecam też starsze. A po drugie przypominam o możliwości składania zamówień. 


Kidou jak co dzień rano trenował wraz z resztą zespołu. Razem biegali, razem ćwiczyli podania i drybling. Jedynie ich podwyższona determinacja zdradzała, że dzieje się coś nowego.

– Ale super, zaraz się dowiemy kogo wybiorą do kadry – krzyczał Endou, wymachując pięścią. – Już nie mogę się doczekać. Ci wszyscy wybitni gracze z całej Japonii, a później razem rzucimy wyzwanie światu.

– Zachowujesz się, jakby już cię wybrali Mamoru. – Kidou sprowadził go na ziemię. – W całym kraju jest mnóstwo świetnych piłkarzy i nie możemy mieć pewność, że się dostaniemy.

– Chyba trochę przesadzasz – przerwał mu Kazemaru. – Ostatecznie jesteśmy mistrzami kraju i walczyliśmy z kosmitami. Szczerze wątpię, żeby znalazło się sporo lepszych graczy od nas.

– Pycha nie popłaca – wtrącił się Gouenji. – W akademii królewskiej też przez czterdzieści lat wszyscy wierzyli, że nie mają z kim przegrać.

– Taaa. – Było coś takiego w głosie pomocnika, że wszyscy na niego spojrzeli z przerażeniem,

– Coś się stał Kidou? Jak coś to możesz nam powiedzieć, wszyscy jesteśmy przyjaciółmi.

– Nie, tu nie o to chodzi. Tylko za kilka dni będzie rocznica, jak Dark został trenerem akademii. – Złapał się za przedramię. – Bolesna przeszłość lubi o sobie przypominać. A ta rana jeszcze się nie zagoiła, musi upłynąć jeszcze trochę czasu.

– Kidou... – wymamrotał Endou, ale jego kolega zaczął odbijać piłkę.

– Koniec przerwy, bo inni nas naprawdę przeskoczą.

– Ale... – Kidou znowu olał kolegę i starał się trenować.

Z naciskiem na starał się, bo wychodziło mu mocno różnie. Żeby nie powiedzieć dosadniej. Kidou nie miał nic z swojej typowej flegmy. Cały czas grał nerwowo, podawał praktycznie na oślep, a piłka wydawała się go parzyć.

Z każdym kolejnym nieudanym podaniem, przegranym dryblingiem, czy podjętą złą decyzją coraz bardziej zataczał się w odmętach gniewu.

– Kidou, co się z tobą dzieje? – zapytał Maks, a w nagrodę dostał mordercze spojrzenie spod gogli.

– Odwal się ode mnie. Nie umiesz zrobić nawet jednej skutecznej akcji, więc zajmij się sobą.

– Czego się przypierdalasz chłopie. Zachowujesz się dzisiaj jak panienka z miesiączką, a nie jak jeden z najlepszych graczy w Japonii.

– Przynajmniej umiesz docenić kunszt piłkarski, może kiedyś też będziesz na takim poziomie.

– Ej... – Kidou zszedł z boiska i poszedł w tylko sobie znanym kierunku.

– Muszę z nim pogadać. – Endou wybiegł z bramki, ale na drodze stanął mu Gouenji.

– Ja z nim pogadam, tak będzie lepiej.

– Tylko nie bądź dla niego zbyt ostry, to nasz przyjaciel i też może mieć gorszy dzień. – Gouenji odszedł z niewzruszoną miną. Sam Endou nie wiedział, czy napastnik go posłuchał.

Gouenji szukał go przez dłuższą chwilę, aż w końcu znalazł go przy poidle z wodą, nad którym Kidou też się znęcał. Ściskał kurek tak mocno, jakby go obwiniał o wszystkie swoje niepowodzenia.

One Shoty Inazuma Eleven/ Danganronpa i nie tylkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz