Kirino x Kariyi

160 8 6
                                    


Zacznę od tego, że bardzo Was przepraszam za te 6 tygodni przerwy. Najpierw musiałem zrobić coś innego, a później byłem chory i nie chciało mi się pisać. Ale teraz wracam do Was. I mam nadzieję, że będę to robił regularnie.


W między czasie powstało kilka wpisów na bloga. A w tym tygodniu ukazały się. Historia Digimonów, moja opinia o wszystkich protagonistach z serii Danganronpa oraz wpis o rywalziacji Sonic vs Mario.


A najbliższy wpis z inazumy eleven będzie dotyczył mojej opinii o wszystkich ważniejszych kapitanach serii, czyli takich, których drużyny odegrały jakąś rolę w fabule, a przy tym mogliśmy obserwować jak działają. Czyli tak będzie to głównie wpis o Raimonie, ale nie tylko.



To miał być zwyczajny dzień w gimnazjum Raimon'a. Najpierw kilka lekcji, później trening piłkarski i hop do domu. Jednak co uważniejsi obserwatorzy mogli zauważyć czarne chmury wiszące nad szkołą i głową jednego z uczniów.

Kariya Masaki, bo o nim tu mowa ostatnio zachowywał się inaczej niż zwykle. Wydawał się mniej energiczny, częściej bujał w obłokach i rzadziej dowodził swojej wrodzonej wredności. Choć to ostatnie nikomu nie przeszkadzało.

Jednak dzisiaj przekroczył wszelkie granice. Zamknął się w sobie i nie chciał z nikim gadać. Na przerwach tylko tępo wpatrywał się w ścianę, ale co najdziwniejsze, to chyba pierwszy raz w życiu uważał na lekcjach. Jego ręka notowała każde słowo wypowiedziane przez nauczycieli, a gałki oczne skupiały się tylko na kolejnych wzorach matematycznych. I to nie ważne, czy przy tablicy była akurat już dogorywająca nauczycielka, której fizjonomia zabierała siły witalne u młodych chłopców, czy wręcz przeciwnie najładniejsza dziewczyna w szkole wyrwana wprost z ich mokrych snów.

Niestety nikt nie przejmował się zbytnio pogorszeniem stanu Kariyi. Chłopak nie miał przyjaciół, którzy by się o niego martwili, a ci nieliczni jak Tenma musieli skupiać się na zmartwieniach całego świata, więc na dodatkowe problemy turkosowowłosego kolegi nawet na takich ramionach nie było już miejsca. Dlatego Masaki musiał radzić sobie ze swoimi problemami zupełnie sam. Co też mu średnio przeszkadzało. Życie samotnika nauczyło go, że musi sobie radzić sam i szczerze bardzo to lubił. Przynajmniej nikogo nie zawodził, jeśli coś mu się akurat nie udało.

Ale nawet jego bardzo szczelna tarcza, która odcinała go od całego świata miała jedną choć dość dużą lukę. Kariya jako członek klubu piłkarskiego Raimon'a musiał się na nich otwierać, czego szczerze bardzo nie lubił, ale mus to mus. Chociaż i ich ostatnio starał się odtrącić.

Trener Endou zaczął trening od typowej dla siebie gadki o niczym. W co drugim zdaniu przemycał jakieś motywacyjne kawałki, których nikt poza Tenmą i Shinsuke nie chciał słuchać. Dlatego Kariya znowu się wyłączył. Endou machał dłońmi na tyle długo, że chyba zmęczył każdego, więc Kariya odpłynął w kompletną podświadomość swoich problemów.

– Kariya... – doszedł go głos spoza głowy. – Kariya Masaki. – Poczuł lekkie szturchnięcie w bok. – Ziemia do Kariyi Masakiego. – Teraz go ktoś walnął w tył głowy.

– Co się dzieje do ... – I tu bardzo niecenzuralnie przeklął pomimo obecności nauczyciela.

– Ty wiesz, że za coś takiego powinienem cię zgłosić. – Endou wydawał się przerażony samą myślą, że ktoś mógł użyć takiego słowa. – Oby to był pierwszy i ostatni raz. Wracając do tego co mówiłem, to jesteś w parze z Kirino.

One Shoty Inazuma Eleven/ Danganronpa i nie tylkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz