Na samym początku kilka słów wstępu. Wiem, że do tej pory zawsze były po rozdziale, a nie przed nim, ale teraz pozwolę sobie zrobić ten wyjątek. Po pierwsze życzenia świąteczne. Co prawda zostało jeszcze trochę czasu, ale trzeba coś napisać. Jak, że sam nie lubię życzeń od schematu to chciałbym wam życzyć, żebyście ten czas spędzili jak tylko chcecie. Po drugie jestem winie wytłumaczenie dlaczego akurat ten Ship. Cóż była to moja osobista decyzja, bo wiedziałem, że nie będzie innej okazji. I sam do niego przekonałem się po zobaczeniu pewnej grafiki. I to w sumie tyle.
Taka jak co dzień robił poranny obchód po akademii. Sprawdzał, czy ludzie noszą mundurki, czy nie biegają po korytarzach i czy nie niszczą mienia. Ale tym razem było inaczej niż zwykle.
Cały czas czuł, że coś się zmieniło. Ludzie wydawali się weselsi i częściej się śmiali, jednak znowu nie na tyle głośno, żeby dostać mandat. Czasami słyszał, że coś do siebie krzyczą, lecz nie rozpoznawał słów. Niektórzy poprzyczepiali sobie do marynarek dziwne odznaki, lecz to również było zgodne z regulaminem. Oczywiście ostateczny kompas moralny docenił nagłą zmianę w uczniach, choć jakiś głos z tyłu głowy podpowiadał mu, że za tym wszystkim coś się kryje.
Z nieco zafrasowaną miną poszedł pod swoją klasę. Czekali tam już Makoto i Mondo, więc zbliżył się do nich.
– Co tam brachu? – zawołał Mondo, kiedy zbliżył się na kilka metrów, po czym złapał go za szyję i przejechał pięścią po jego włosach. – No jeszcze chwila i się rozejdziemy, więc musimy wykorzystać ten czas.
– Co rozumiesz przez rozejdziemy? – Taka uwolnił się z uścisku, zrobił kilka kroków w tył i spiorunował ich wzrokiem.
– No... zaraz zaczyna się przerwa świąteczna – zaczął Mondo, zszokowany postawą kolegi. – No wiesz wyjedziemy w połowie grudnia i wrócimy jakoś w połowie stycznia. – Spojrzał błagalnie na Makoto, ale on chyba nie chciał się mieszać w relacje między dwoma braćmi.
– Aaa o tym mówisz. – Nagle spojrzał w podłogę, jakby znalazł tam dowód na łamanie regulaminu szkoły. – Czyli wracacie do domów?
– No... tak – odparł Mondo z coraz większym zmieszaniem. – To chyba oczywiste. – Teraz Taka wlepił błagalny wzrok w Makoto. Kompas moralny wyglądał jak połączenie zbitego psa ze stopniałymi lodami waniliowymi.
– Ja też jadę – powiedział, łamiąc mu serce. – Ostatnio Komaru widziałem chyba pół roku temu i moi rodzice też tęsknią. – Zaczął się tłumaczyć, ale tylko bardziej rozrywał serce Taki.
– Naprawdę nie chcecie spędzić tego czasu tutaj? – Teraz to oni spojrzeli nerwowo po sobie, wiedzieli, że doprowadzili go do skraju i zaraz zacznie płakać, a tego wszyscy chcieli uniknąć.
CZYTASZ
One Shoty Inazuma Eleven/ Danganronpa i nie tylko
RomancePo ciągnącej się już blisko półtora roku serii scenariuszów z Inazumy Eleven i po blisko półrocznej choć zawieszonej serii rozkimn z danganronpy, stwierdziłem, że nadszedł czas na nowe wyzwanie. Jakim są właśnie ten one shoty. Ale więcej wstępnych i...