Hajime wraz z resztą kursu rezerwowego kolejny dzień dusił się w zgrzybiałej sali, jedyny pozytyw, że przynajmniej tym razem wystarczyło krzeseł dla wszystkich. Dochodziła połowa września, a każdy z uczniów chociaż raz stał przez całą lekcję. Nauczyciele też za nimi nie przepadali. Zawsze spóźniali się kilkanaście minut, robili nagłą kartkówkę i przez resztę zajęć grali na telefonie.
Jedynym źródełkiem nadziei, który wybijał się ponad wszechobecną szarość był główny budynek Hope's Peak. Strzelista wieża wydawała się unosić nad całym światem, jakby krzyczała, że jest od niego lepsza.
– Znowu się spóźnia – jęknął któryś z kursantów.
– A ty się dziwisz? Zapłaciliśmy czesne za cały semestr z góry, to mają na nas wyjebane – odparła jakaś dziewczyna.
Hajime nie znał imion kolegów i koleżanek z klasy. Wszyscy zlewali mu się w jedną osobę. Uważał, że to nie jest miejsce dla niego, że przerasta tę mieszaninę przeciętniactwa, nieróbstwa i niezadowolenia. Ale niestety dla niego skauci akademii uważali coś innego.
Po raz sam już nie wiedział, który zatoną we wspomnieniach tamtego dnia. Przechadzał się po wyblakłych korytarzach kursu rezerwowego i zobaczył wielki, cytrynowy plakat.
„Marzysz o edukacji na głównym kursie?
Marzysz o tym, żeby w ciągu roku zdawać tylko jeden egzamin, a resztę czasu spędzać na przyjemnościach?
Marzysz o stworzeniu kontaktów z pionierami swoich branż?
Jeżeli na powyższe pytania odpowiedziałeś „tak!!!", to mamy dla Ciebie najlepszą wiadomość w życiu. Właśnie teraz startujemy ze specjalnym programem. Wyłonimy jednego szczęśliwca z kursu rezerwowego i przeniesiemy go na kurs główny. Zapisz się już teraz albo niech twoi potomkowie czekają kolejne kilkaset lat na podobną propozycję."
– Debilizm. Nie mogli nas bardziej upokorzyć? – ktoś zapytał.
– Równie dobrze mogli nam pociąć ręce i nalać kwasu na rany. Przecież wszyscy próbowaliśmy się tam dostać.
– Już widzę frajera, co tam pójdzie. Poklepią go po plecach i powiedzą, że jest zdolny, ale leniwy i koniec bajki. – Hajime wyszedł z tłumu podobnie wyglądających ludzi i zaczął wypełniać formularz. Cały czas czuł ich ciężkie spojrzenia, ale je zignorował i odpowiadał na kolejne pytania z ankiety.
Po kilku dniach dostał zaproszenie na rozmowę w głównym kursie. Przed budynkiem zaczepił go jakiś mięśniak, najpierw warknął coś pod nosem i uderzył pięściami o siebie, więc Hajime wystawił w jego kierunku papier. Ochroniarz się schylił, co jeszcze bardziej podkreśliło jego wzrost. Z każdym przeczytanym słowem jeszcze bardziej wyginał usta, wreszcie prychnął i puścił go dalej.
Z chwilą przekroczenia progu głównego budynku Hajime poczuł się jakby przeszedł do innej rzeczywistości. Jakby Narnia albo kraina po drugiej stronie lustra naprawdę istniały i wpuściły go do siebie. Ściany pomalowano na żywe kolory, uczniowie się do siebie uśmiechali, a uczennice wyglądały o wiele lepiej niż te z kursu rezerw. Z trudem odwrócił od nich wzrok i poszedł pod pokój 314. Wziął głęboki oddech i zapukał.
– Proszę – zabrzmiał jakiś staruszek.
Hajime lekko uchylił drzwi i przed jego oczami pojawił się mężczyzna w podeszłym wieku, wbił w niego bystre spojrzenie znad małych okularów. Wydawał się oceniać w każdej sekundzie, ale przy tym był dość pobłażliwy. Podkręcił drobnego wąsa i wskazał fotel.
Hajime usiadł na skurzanym fotelu. Był miękki i idealnie dopasowany do jego wzrostu, mężczyzna nie zaczynał rozmowy tylko wgapiał się w Hajime, przez co ten zaczął się nerwowo pocić i czuć kucie w brzuchu. Próbował przełknąć ślinę, ale jego gardło wyschło na wiór i czuł w nim tylko piasek.
CZYTASZ
One Shoty Inazuma Eleven/ Danganronpa i nie tylko
RomancePo ciągnącej się już blisko półtora roku serii scenariuszów z Inazumy Eleven i po blisko półrocznej choć zawieszonej serii rozkimn z danganronpy, stwierdziłem, że nadszedł czas na nowe wyzwanie. Jakim są właśnie ten one shoty. Ale więcej wstępnych i...