– Znowu do mnie dzwoni. Jakbym nie zlewała jej przez te wszystkie lata. – Odrzuciłaś połączenie od mamy.
Wyszłaś z pokoju i wpadłaś na swoją koleżankę Wakako.
– Sto lat, sto lat. – Zaśpiewała, a ty przewróciłaś oczami.
Poszłyście na świetlicę, gdzie wyprawiałaś urodziny. Akademia Piątego Sektora pomimo oczywistych wad jak brak okien na korytarzach, wszechobecny zaduch i smród gumy, to przynajmniej szanowała urodziny uczniów. To były jedyne dni, kiedy mogliście wyskoczyć z mundurków, chodzić nieco zgarbieni, czy słuchać muzyki bez słuchawek.
Weszliście na świetlice, która w tym dniu zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz miejsce stołu zajęła masywna wieża stereo, nawet odrapane ściany w klubowym oświetleniu prezentowały się całkiem nieźle, a smród grochówki zniknął dzięki setce aerozoli.
– Najlepszego – krzyknęli.
– Dziękuję – odkrzyknęłaś. – To zaczynamy.
Klasowy DJ odpalił jakiś rap i zaczęła się impreza. Kiedy weszli ostatni goście, zamknęliście drzwi i Wakako wyjęła alkohol z torebki.
Położyła kilka butelek na stoliku. Płyny przechodziły od przejrzystej barwy przez lekki żółty, aż do hebanowego brązu. Wakako otworzyła pierwszą, a ciche syknięcie zagłosiło muzykę. Wszyscy rzucili się do stolika, wyrywali sobie butelki z rąk, a niektórzy wypijali dwie naraz. Ludzie zaczęli się kłócić, a kilka wstawionych osób nawet się pobiło. Po trochę nieco kwadransie zostałaś sama z koleżankami.
– To było tyrdzieści osiem minut – wymamrotała Wakako, a jej głowa wciąż się bujała do własnej melodii. – Kurwa, daleko od rekordu.
– Odwal się – odburczała druga. – Izuru specjalnie obrażał ludzi, żeby wyszli.
– Jego trwała siedem minut. To talent. – Twój telefon znowu zadzwonił. Wszystkie się skrzywiłyście, bo dźwięk we wwiercał się wam w mózgi. – Przecież ci suko mówiłam, żebyś spierdalała – parsknęłaś i odrzuciłaś rozmowę.
– T/I – powiedziała Wakako, a każde wypowiedzenie słowo wywoływało w niej fizyczny ból. – Dlaczego hejtujesz matkę? Przecież też chcesz być archeolożką – wydukała, plując na stół.
– Takie tam pierdolenie. – Zaperzyłaś się, a przed twoimi oczami pojawiły się dwie kolejne Wakako.
– Oj no powiedz – zawtórowała druga, a ty westchnęłaś.
–Ośmieszyła się na cały świat. Zresztą obczajcie – Atak czkawki przerwał twój wywód. – Jeżeli kurwa płyniesz do podniebnego ogrodu, gdzie jest od zajebania zabytków, płyt, starych naczyń, wisiorków, posążków i w chuj więcej, to powinnaś coś znaleźć. A ta nie. – Zarżałaś ustami jak koń. – Jako pierwszy badacz weszła do świątyni boga słońca i wyszła z pustymi rękoma. Tam skarby muszą się walać po podłodze. – Widziałaś, że obie już dawno odpłynęły, ale kontynuowałaś. – Przecież to jest kurwa żart. Jak kiedyś w Europie dokopali się do wychodka w zamku, to znaleźli tam szczero złote kielichy, a tutaj dostaje kuźwa monopol na szukanie i dupa. A co lepsze później zakazali poszukiwań. – Zaczęłaś walić pięścią w stół, co sprowadziło obie koleżanki na ziemię. – Przecież tam coś musi być kurwa, musi, musi.
– Może lepiej się połóż – powiedziała Wakako i złapały cię za ramiona.
– Ja pokażę tej pinidzie, dostanę się tam i wyniosę wszystkie skarby, wszystkie – darłaś się na cały korytarz, a one bezskutecznie zakrywały ci usta.
W końcu przeniosły cię pod drzwi twojego pokoju, po kilku próbach wreszcie wepchnęły klucz do zamka, rzuciły cię na łóżko, a ty momentalnie zasnęłaś. I to pomimo szpilek masakrujących stopy i naszyjnika ciążącego na szyi.
CZYTASZ
One Shoty Inazuma Eleven/ Danganronpa i nie tylko
RomansaPo ciągnącej się już blisko półtora roku serii scenariuszów z Inazumy Eleven i po blisko półrocznej choć zawieszonej serii rozkimn z danganronpy, stwierdziłem, że nadszedł czas na nowe wyzwanie. Jakim są właśnie ten one shoty. Ale więcej wstępnych i...