Rozdział 2

1.5K 76 0
                                    

Następnego dnia Lila wróciła z pobliskiego sklepu z reklamówką zakupów i stanęła gwałtownie w drzwiach ledwie je otworzyła.
Kornet jak gdyby nic siedział na rodzinnej kanapie, w jej salonie, otoczony jej mamą i dwiema siostrami.
Pił kawę w jej rodzinnym domu. To był dla niej zdecydowanie za dużo.
  - Lila, skarbie, przyszedł twój nauczyciel.
Musiała wziąć głęboki oddech, zanim wogóle była w stanie wejść do środka pomieszczenia. A słowa matki zupełnie w tym nie pomogły.
  - Były nauczyciel.- zauważyła przechodząc do otwartej kuchni.
  - Podobno rozmawialiście wczoraj i Borys zaproponował ci powrót do szkoły.
  Kornet zdecydowanie nie grał czysto i sądząc po tym jak z uśmiechem podnosił do ust filiżankę doskonale o tym wiedział.
Jej mamie zależało na wykształceniu dzieci i jako najstarsza nie chciała jej zawieść. Akademia był szkołą na wysokim poziomie. Po jej ukończeniu dostanie się na studia było o wiele łatwiejsze niż to, co proponowało jej to miasteczko. Kornet dawał jej lepszy start w przyszłość i mimo, że ona niezbyt tego chciał to wiedziała, że zależy na tym bardzo jej rodzinie.
Kornet wpatrywał się prosto w nią i dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej, że jej matka mówi mu po imieniu.
Czekał na jej decyzję z uniesioną brwią. Był pewien, że wygra i miał rację. Nie potrafiła odnowić rodzicielce. Za dużo poświęciła, aby mogła pójść do tej szkoły i nie chciała jej zawieść.
  - Tak było- przyznała Lila, rozkładając na blacie to, co kupiła.
  Głównym powodem, dla którego nie chciała wracać był Kornet. Czuła coś do niego, czuć zdecydowanie nie powinna czuć.  Był jedynie nauczycielem i tak powinno pozostać, ale jakoś ciężkie było wytłumaczenie dla jej ciała, żeby nie reagowało, gdy był w pobliżu.
  - Podobno byłaś w telewizji.
  Jej głowa szarpnęła się do góry, gdy rzuciła to jej siostra.
Zdecydowanie nie chciała, aby ktokolwiek widział jej upadek, jaki zaliczyła na zawodach. A szczególnie nie rodzina. Nie chciała aby ktoś o tym wiedział, bo nagranie na pewno było dostępne na internecie, a jej występem na pewno nie należało się chwalić.
Nie wiedziała jak długo Kornet tu był, ale zdążył powiedzieć stanowczo zbyt dużo. Jej wargi zacisnęły się w wąską linię. Nie chciała, żeby tu przychodził i zdecydowanie nie potrzebowała, aby mieszać się w jej życie.
Zamknęła oczy, biorąc głęboki oddech, zanim zaczęła liczyć do ośmiu. Za nic nie chciała wpaść w panikę.
  - Zawsze liczy, kiedy chce się uspokoić. Od wypadku...
  Na szczęście jej rodzicielka pojęła, że i tak już powiedziała za dużo. Jednak było za późno, Kornet wpatrywał się w Lilę tak intensywnie, że ta jękneła.
Nie miała ochoty na te udawane pogaduszki, które miały tylko jeden cel- skłonić ją do powrotu do szkoły.
Lila przeszła do swojego, prawie swojego bo współdzielonego z dwiema siostrami pokoju i rzuciła się na łóżko, zakrywając oczu dłonią.
Zaledwie po sekundzie usłyszła jak drzwi cicho się zamykają. Wolne kroki przesunęły się w stronę okna i usłyszła szelest przesuwanej firanki.
  - Masz tutaj ładniej niż w szkole.
  Prawie prychneła na słowa Korneta. Jakby to było w tym momencie ważne. Większość dekoracji w tym pokoju i tak nie było jej.
  - Muszę?- zawiesiła pytanie w powietrzu, ale Kornet i tak od razu wiedział o co chodzi.
  - Lila, przecież oboje dobrze wiemy, że chcesz wrócić do szkoły. Przestań znajdować wymówki, spakuj się i jedziemy.
  Odsunęła dłoń od twarzy, by na niego spojrzeć. Musiała się przesłyszeć, albo źle zrozumieć.
  - Dzisiaj?
  Do rozpoczęcia zajęć po feriach zostały jeszcze trzy dni.
  - Nie mam czasu przyjeżdżać tu znowu za dwa dni, a nie zostawię cię, abyś zrobiła to sama. Jakoś nie wierzę, że to zrobisz.
  - Ale...
  Kornet znalazł się obok niej, kucnął tuż obok łóżka i wpatrywał się w nią z tym irytującym wyrazem twarzy. Był zbyt pewny siebie, co zupełnie się jej nie podobało.
  - Znowu mam siedzieć tam sama?- spytała w końcu z irytacją.
  Zdecydowanie nie chciała powtarzać sytuacji że świąt, gdzie nie miała do kogo odezwać się przez kilka dni.
  - Przecież będę z tobą.
  - Już wolę być sama.
  Roześmiał się, co sprawiło, że musiała oderwać od niego spojrzenie. Śmiejący się Kornet był zbyt niebezpieczny.
  - Mam cię spakować, czy zrobisz to sama?
  Lila usiadła na łóżku i przejechała dłonią po włosach. Mężczyzna śledził wzorkiem ruch jej ręki, co nieco ją rozproszyło.
  - Zróbmy tak. Wrócę do szkoły, ale sama za trzy dni.
  - Nie.
  - Dlaczego, przecież...
  - Wracasz ze mną.
  - Niby po co...
  - Już coś powiedziałem.
  Zacisnęła wargi, ale po minie Korneta już wiedziała, że nie zamierza ustąpić. Więc opadła ponownie na łóżku, wyciągając nogi. Przykryła oczy dłonią, aby nie musieć na niego patrzeć.
  - Więc nie jadę.
  Odsunął się. Słyszła jak wstał i przeszedł kilka korków, ale uparcie trzymała oczy zamknięte, przynamniej do chwili, gdy usłyszała dźwięk otwieranej szafki.
Kornet stał przed otwarta już teraz częścią szafy i z przechyloną głową wpatrywał się w jej wnętrze.
  - Ej!
  - To na pewno nie twoja- mruknął jakby do siebie.- Ty nie noisz sukienkę.
  Mężczyzna zamknął szafkę i przesunął się do kolejnej.
  - A szkoda.
  - Nie może pan otwierać moich szafek!
To sprawiło, że zamiast otworzyć szafę spojrzał na nią.
  - Jeśli sama się nie spakujesz to zrobię to za ciebie. Jeśli będzie trzeba, to zniosę cię do samochodu.
  Była wręcz pewna, że jest do tego zdolny. Lubiła tą szkołę i zdecydowanie chciała do niej wrócić, ale nie na zasadach Korneta. Poza tym nie była gotowa do wyjazdu.
  - Muszę zrobić zakupy i chce pożegnać się z rodziną. Nie możemy wyjechać jutro?
  - Nie.
  - Da mi pan chociaż kilka godzin, żebym...
  - Lila, nie mam czasu. Pakuj się i jedziemy.
  - Przyjadę tam sama- spróbowała ponownie.- Nie musi pan...
  - Pakuj się, zanim stracę cierpliwość.
  - Raz mógłby pan...
  - Nie, nie mógłbym.
Znowu był tym samym irytującym nauczycielem. Robił wszystko, żeby ją zdenerwować i nie zwracał uwagi na jej zdanie. Miała postępować zgodnie z jego wolą.
  Kornet ruszył w stronę drzwi, a ona nawet nie ruszyła się z łóżka.
  - Wracam za godzinę, masz być gotowa. W innym wypadku sam cię spakuje i zaniosę do samochodu.
- Dupek.
Mruknęła to wystarcząco głośno, aby uslyszał, mimo, że właśnie chciał wyjść z pokoju.
Jej zniewaga sprawiła, że Kornet odwrócił się ku niej i uniósł brew.
  - Dalej jestem twoim nauczycielem. To, że jesteś totalnie urocza nic nie zmienia. Nie będę akceptował łamania regulaminu.
  Chyba powiedział coś jeszcze, ale Lila przestała słuchać. Była urocza i to totalnie. To nawet nie był prawdziwy komplement, a jej serce stanowczo zbyt mocno przyspieszyło.
Nie mogła się w nim zadurzyć. Byłam nauczycielem i nikim więcej.

 

Licz do ośmiu - Część II- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz