Rozdział 3

1.5K 90 3
                                    

Lila zdecydowanie nie miała nastroju. Wracała do szkoły, gdzie chciała być, więc zupełnie tego nie rozumiałem.
Była gotowa kiedy Kornet wrócił. Walizka stała tuż przy drzwiach i zaniósł ją do samochód, pozwalając jej pożegnać się z rodziną.
Tylko kiedy kilka minut później usiadła obok nauczyciela w samochodzie zamknęła drzwi z takim hukiem, że aż się skrzywił. Ta podróż zdecydowanie nie miała należeć do łatwych.
Nie planował rozmowy z jej rodziną, ani wpadnięcia do nich na kawę. Ale Lila była za bardzo uparta. Więc skorzystał z podstępu. Tak jak myślał jej matce bardziej zależało na tej szkole niż samej Lili. I był już świadomy skąd moją dziewczyna wzięła ten swój urok.
Byla jego, musiał ją tylko przekonać, że tak jest. To, że opuściła szkołę jeszcze bardziej mu to udowodniło. W pewnym sensie wstawiła się za nim, nie chciała, abym to on odszedł, mimo, że dla niej zrobiłby to bez mrugnięcia oka. Poświęciła się dla niego i kiedy przyjechał po nią usilnie udawała, że nic takiego nie zaszło. A to była zdecydowanie nieprawda.
- Miał mi pan kupić piłkę.
Dobra, zaskoczyła go. Wiedział, że będzie paplać, bo uwielbiała gadać. Jednak zupełnie nie spodziewał się, że poruszy właśnie ten temat.
- Kupiłem.
Słyszał jak wciągnęła powietrze i zmusił się aby na nią nie spojrzeć. Patrzenie na jej reakcje, kiedy prowadził samochód było zdecydowanie zbyt niebezpieczne.
- Niby kiedy?
- Tuż po świętach, tak jak obiecałem.
- I nic pan nie powiedział?!
Po prostu musiał się uśmiechnąć. Okropnie mu jej brakowało przez te trzy tygodnie.
- Żebyś znowu grała mi nad głową?
Spełnił obietnicę, nie było mowy o tym, że miał poinformować Lilę o zakupie.
Zamilkła na tak długo, że aż zaczął się o nią obawiać. Zwykle dużo mówiła, a teraz spędziła prawie pół godziny patrząc przez szybę. Miał wrażenie, że siedzi zupełnie nieruchomo.
- Lila, musimy porozmawiać o treningach.
Chciał po prostu przerwać tą ciszę. Zaczynała go wręcz denerwować.
- Chcesz mieć je ze mną?
- Nie.
- Wybierasz grupę A?- upewnił się.
- Tak.
Nawet go nie dziwiło, że to zrobiła. Bolało, ale nie zaskoczyło. Chciał ją uczyć, ale Lila była zbyt uparta, aby mu na to pozwolić.
Przynajmniej miał jeszcze jedno:
- Treningi dodatkowe o dwudziestej?
- Nie.
Miał okropnie źle przeczucia.
-O innej godzinie?
- Nie chcę z panem trenować.
Ręce nauczyciela zacisnęły się na kierownicy mocniej niż powinny. Przecież była jego.
Zadurzył się w swojej uczennicy i kiedy wreszcie dotarło to do niego chciał spędzać z nią jak najwięcej czasu. Tylko ona chciała czegoś zupełnie innego.
Przecież musiał spędzać z nią czas, nie mogli widywać się jedynie godzinię dziennie, na teorii. Przecież tam nawet nie mógł jej dotknąć, a potrzebował jej dotyku.
- ... pokoju?
Spojrzała na niego i czuł to, mimo, że nie patrzył bezpośrednio na dziewczynę. Zamyślił się tak bardzo, że nie słyszał pytania.
- Możesz powtórzyć?
- Pytałam- uśmiech sam pojawił się na jego twarzy kiedy powiedziała to o wiele głośniej i dobitniej niż przed chwilą.-czy zostanę w tym samym pokoju?
Wiedział, jakie to dla niej ważne, chociaż był pewien, że umiejszczenie jej przy bliźniakach jest złym pomysłem. Ale był wręcz przekonany, że nigdy by mu nie wybaczyła, gdyby wyznaczył jej inny pokój.
- Zostaniesz.
Musiał na nią zerknąć, bo odwróciła się w jego stronę. Był pewien, że zaraz o coś spyta, bo delikatnie przechyliła głowę na bok. Jednak gorsze było to, że przygryzła dolną wargę. Zdecydowanie nie mógł na nią patrzeć, gdy prowadził auto. Była za urocza.
- Nie uwierzy pan, ale nie zdążyłam zrobić zakupów. Musimy zajechać do sklepu.
Nie mógł się tak w kółko uśmiechać, bo mogła posadzić, że jest jakiś nienormalny. Musiał nie odpowiedzieć zbyt długo, bo kontynuowała:
- Na pewno w szkole znowu dostanę szlaban, więc muszę tu kupić to, czego mi brakuje.
- Jaki sklep pani wybiera?
Zatrzymał się przy pierwszym hipermarketem, jaki był po drodze. Dziewczynka nawet nie skomentowała, jedynie chwyciła swoją torebkę.
- Poradzisz sobie?- upewnił się.
Spojrzała na niego tak, jakby to było najgłupsze pytanie na świecie.
- Jestem dorosła.
Jej warknięciu towarzyszyło zatrzaśnięcie drzwi od samochodu z taką mocą, że aż się skrzywił. Niby była dorosła, ale dalej często zachowywała się jak dziecko.
Śledził ją wzrokiem, patrząc jak idzie do sklepu. Sądził, że będzie chciała go zirytować i spędzi tam mnóstwo czasu. Jednak wyszła ze sklepu po zaledwie pięciu minutach. Niosła małą reklamówkę, niestety nieprzezroczystą i nie widział co jest w środku. Nawet nie wniosła jej do środka. Otworzyła bagażnik i zapakowała reklamówkę do swojej torby. Nie chciała, aby zobaczył co jest w środku, a przecież musiał wiedzieć, czy nie przemyca do szkoły czegoś nielegalnego.
- Co kupiłaś?- spytał, gdy wyjeżdżał z parkingu.
- Coś.
- Wolałbym wiedzieć.
- Nie powiem.
Wypowiedziała to z takim oburzeniem, iż był pewien, że nie odpowie. Tylko mogła kupić wszystko. Była już dorosła, na pewno odebrała już dowód i zakup alkoholu czy papierosów nie był dla niej żadnym wyzwaniem. A przecież w szkole używała tych używek na co dzień.
Chyba poczuła się urażona, tym, że nalegał na odpowiedź, bo przez następne dwie godziny jazdy nie odezwała się ani słowem. A kiedy miał dość ciszy i chciał zacząć rozmowę pogłośniła radio. Zrozumiał przekaz, ale Lila zdecydowanie nie było zadowolona, gdy parsknąłem śmiechem. Tylko ją mocniej tym zirytował, bo odwróciła się w stronę szyby i trwała uparcie w tej pozycji do końca jazdy.
Ledwo stanął na parkingu szkolnym a Lila wręcz wyskoczyła z samochodu. Zanim zdążył wysiąść miała już walizkę w ręce i ruszyła w stronę budynku.
- Panno Leman, przeszukanie.
Zawachała się. Dokładnie zobaczył moment, w którym drgnęła pod wpływem słów. Odwróciła się do mężczyzny z niepewną miną.
- Przecież...
- Regulamin szkoły wyraźnie mówi, że nauczyciel ma prawo przeszukać ucznia.
- Ma prawo, a nie obowiązek.
Zrobił krok w jej stronę, aby pokazać, że i tak to zrobi. Musiał wiedzieć co kupiła, przecież nie mogła znowu czegoś przemycić, na dodatek tuż pod jego nosem.
- Przecież pakowałam się w domu, co niby miałabym przemycić.
- Otwórz walizkę.
- Mógłby mi pan zaufać. Nic nie przemycam.
Nie był tego taki pewien. Wyglądała na niepewną i w sumie mógłbym ją puścić. Ale gdyby była niewinna nie ukrywała by przed nim, co kupiła.
- Naprawdę nic nie przemycam, nie może mi pan...!
Uniosła głos i natychmiast włączył mu się tryb nauczyciela.
- Walizka, panno Leman.
Zacisnęła wargi w wąską linię, ale położyła walizkę na kostce brukowej. Nie otworzyła jej sama. Odsunęła się o krok, zakładając ręce na piersi.
Była zła, a to coraz bardziej świadczyło o tym, że kupiła coś, czego bardzo nie chciała by zobaczył. Więc tym bardziej musiał ją przeszukać.
Otworzył walizkę, starannie nie patrząc na dziewczynę. Mogła być zła, ale był pewien, że mam rację. Interesowała go tylko jedna rzecz- reklamówka ze sklepu. Był pewien, że w walizce, którą panowała w domu nie będzie nic nielegalnego. Jednak jego ręce znieruchomiały na chwilę, gdy rzuciła:
- Ja panu zaufałam.
Musiał na nią spojrzeć. Była zirytowana. Zaciskała wargi w jedną linię, jej ręce założone były na piersiach. Brakowało jedynie, by tupała nóżką.
- Jak mam ci zaufać, skoro palisz i pijesz wbrew regulaminowi.
Chciał by zrozumiała, że nie ma takiej szansy. Musiał wiedzieć co ze sobą przenosi. A jej protest tylko utwierdzał, że jest to coś nielegalnego.
- A jeśli panu obiecam, że to nic nielegalnego?
Skoro to nie było nic takiego, to dlaczego nie chciała mi tego pokazać? Nie potrafił zaufać jej obietnicy.
Sięgnął po reklamówkę i zajrzał do środka. Od razu miał ochotę przeklnąć.
To zdecydowanie nie było nic nielegalnego. I nic dziwnego, że nie chciała mu powiedzieć co kupiła. Była dziewczyną, miała okres, a kupnem tamponów i wkładek raczej nie chciała się chwalić.
Podniosł wzrok, by na nią spojrzeć. Nie zmieniła pozycji. Dalej wpatrywała się w nauczyciela z irytacją wypisaną na twarzy.
- Lila...
Powiedział tylko tyle, bo nie wiedział co powinien. Oczekiwała jego zaufania, którego jej nie dał. Obiecała, że to nic nielegalnego, ale nie był w stanie jej zaufać. Nie mógł się dziwić, że jest na niego zła.
Machnęła dłonią, jakby ponaglając go do ruchu.
- Śmiało, niech przeszuka pan jeszcze resztę.
Był pewien, że wypowiedzenie tego spokojnym tonem kosztowało ją masę wysiłku.
Odłożył reklamówkę na miejsce i zapiął walizkę. Było trzeba jej zaufać.
- Ja panu zaufałam. Wtedy na lodowisku.
Teraz już głos jej drżał. Poprosiła o coś, czego sam żądał. Zaufała mu na lodzie, a on nie potrafił zaakceptować jej obietnicy, mimo, że prosiła.
- Lila, jestem nauczycielem i muszę przestrzegać regulaminu.
Oboje widzieli, że ta wymówka była beznadziejna. Chciał być dla niej kimś więcej, więc nie mógł zachowywać się jak nauczycielem, przynajmniej w stosunku do Lili.
- To niech się pan zachowuje jak nauczyciel- warkneła, wyrywając mi walizkę z ręki.
Patrzył jak idzie w stronę szkoły i dopiero wtedy pozwolił sobie zaklnąć. Dał radę zawalić już pierwszego dnia.

Licz do ośmiu - Część II- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz