To było takie łatwe. Wystarczyło usiąść na kolanach Korneta, przytulić się do niego i pozwolić by jego ramiona ją oplotły. Wtedy wszystko inne przestało być ważne.
Żałowała, że nie mogła robić tego wcześniej. Przytulić się do niego, wierząc, że ją obroni.
Wcześniej potrzebowała noża i kilku cięć, aby móc logicznie myśleć. Ale z nim wystarczyło kilkanaście minut.
Kiedy zrzuciła wreszcie ciężar z piersi. Powiedziała mu o wszystkim było o wiele łatwiej. Jakby mogła normalnie oddychać, nie przejmować się niczym.
To dalej był jej problem i to ona powinna go rozwiązać. Tylko Kornet myślał inaczej. Wręcz wybiegł z sypialni.
Zaczęła zastanawiać się, czy zrobiła dobrze. Może nie trzeba było nic mówić?
Nie wypowiedział ani słowa, a jego możliwości na na nic nie wskazywała. Nie miała pojęcia gdzie poszedł.
Wpatrywała się w drzwi, a po kilku minutach zaczęła krążyć po pokoju. Jakoś nie potrafiła usiąść. Korent był zdenerwowany, a to mogło mieć negatywne skutki.
Dzwięk kolejnego dzwonka wyrwał ją z rozmyślań. Już i tak przegapiła jedną lekcję, nie mogła przegapić kolejnych.
Niby była obecna w klasie, siedziała i patrzyła na tablicę, ale nawet nie wiedziała o czym były te zajęcia. Nie była wstanie myśleć o tym, co mógł zrobić Kornet.
Kiedy zajęła pierwszą ławkę w jego sali, oczekując na pojawienie się Korneta zaczęła nerwowo pukać palcem w blat stolika. Chciała już go zobaczyć i upewnić się, że wszytko w porządku, że nie popełnił żadnej głupoty.
Tylko wskazówki zegara przesuwały się, a drzwi do sali się nie otwierały. Za jej plecami rozległ się szum rozmów uczniów, kiedy nauczyciel spóźniał się pięć minut.
Przy dziesięciu wszyscy zaczęli chodzić po klasie, a obok niej pojawiła się Kaja.
- O co chodzi?
- Nie wiem.- przyznała, nie odrywając wzroku od drzwi.
- Przecież on jest twoim...
No właśnie, kim? Sama nie była pewna.
- ...Wpółokatorem. Nie zachowywał się dzisiaj dziwnie? Może jest chory? Przecież Kornet nigdy nie opuszcza zajęć.
- Powiedziałam mu o tym co wydarzyło się na matematyce. Wyszedł wkurzony i od tego momentu go nie widziałam.
- Myślisz, że ją zabije?
Odwróciła się w stronę Kai tak szybko, że jej krzesło zachwiało się niebezpiecznie.
- Chyba sobie żartujesz.- rzuciła to o wiele głośniej, niż było potrzebne.
- Przegapiłaś wystąpienie wściekłego Korneta na stołówce po tym, jak tam upadłaś. Naprawdę wyglądał jakby miał kogoś zabić, kiedy mówił o tobie.
Rozchyliła usta, wpatrując się w Kaję z niedowierzaniem. Wiedziała, że Kornet stanął w jej obronie, ale nie była świadoma w jaki sposób.
- Nawet nie wrzeszczał, ale mówił takim tonem, że miałam ciary na plecach.
- Co?
- Brauch go uspokajał, ale niezbyt mu szło. Nie chciałam ci mówić, bo miałaś ten swój zły wzrok za każdym razem, jak tylko padało jego imię.
Wyobrażała to sobie inaczej, że napomknął coś podczas swoich zajęć. A zdecydowanie nie to, że wyrzuci to na stołówce, wśród wszystkich uczniów.
- Co powiedział?
Kaja nie zdążyła nic odpwiedzieć, bo drzwi od sali otworzyły się z hukiem. Nawet nie zajestrowała, kiedy ktoś wyszedł, ale jedna z uczennic ich klasy pojawiła się ponownie.
- Odwołali zajęcia.
To krótkie zdanie wywołało krzyki zadowolenia, ale Lila jedynie zmarszczyła brwi.
- Z Kornetem i Brauchem też.
Przecież Korent wyszedł z sypialni już ponad godzinę temu, nawet jeśli chciał porozmawiać z dyrektorką już dawno powinien skończyć tą rozmowę.
A Brauch? Co on miał do rzeczy? Przecież nawet nie było go obok. Był na nią zdenerwowany od wybuchu w sali chemicznej, nawet na nią nie patrzył. Więc czemu nagle zainteresował się sytuacją?
- Lila, co się dzieje?- spytała po raz kolejny Kaja.
- Nie wiem.
Uczniowie wychodzili z sali, mieli resztę dnia wolnego. Po popołudniu odbywały się tylko zajęcia z łyżwiarstwa, które odwołano.
Tylko Lila dalej siedziała, wpatrując się w drzwi, jakby licząc na to, że zaraz pojawi się w nich Kornet i powie, że nie zrobił niczego głupiego.
- Nic ci nie powiedział? Nie wiesz, gdzie poszedł?
- Nie.
Ostatnio ciągle do niej mówił. Nie mogła skupić się na nauce, bo co chwilę odwracał się do niej, zadając dziwne pytania. Jakby chciał ją lepiej poznać.
Dla niej były to przypadkowe pytania, o to, co lubi, a czego nie. Ale dla niego to wydawało się ważne, wpatrywał się w nią, aż nie udzieliła mu odpowiedzi.
- Idziemy? - pytanie Kai przerwało jej rozważanie.
- Gdzie?
- Poszukać go.
Jak mogła na to nie wpaść? Przecież szkoła nie była tak duża i znalezienie w niej Korneta nie wydawało się problemem. Tym bardziej, że miała do pomocy Kaję.
Do tej pory Lila była pewna, że odwołało tylko ich zajęcia, ale korytarz był pełen uczniów. Nikt nie miał zajęć, co wydarzyło się chyba pierwszy raz w historii tej szkoły. Odkąd tu była odwołano jedynie jedne zajęcia, co i tak było ogromnym wyjątkiem.
Zaczęły od parteru, zaglądając dosłownie do każdej sali i pokoju. Tylko dolne piętro było, puste, tak samo jak pozostałe.
Zostały im tylko pokoje uczniów, sypialnie nauczyciele, ale te dwa miejsca odrzuciła od razu. Tak samo jak ogród i lodowisko- nigdy nie widziała, aby Kornet poszedł tam z własnej woli. Jedyna opcją został gabinet dyrektorki, jednak szansa, aby zajrzeć do tego pomieszczenia było niemożliwe. Sekretarka miała pokój przed jej gabinetem i nie było szansy, aby dostać się do środka. Nie bez wyraźnego powodu.
- Musisz go zobaczyć, aby się upewnić, że tam jest? - dopytała się Kaja
- Tak.
Zajęły miejsca na korytarzu, naprzeciwko drzwi do gabinetu dyrektorki, próbując usłyszeć cokolwiek. Kornet był wściekły, kiedy wychodził i gdyby mówił podniesionym tonem usłyszałby go przez drzwi. Ale nie słyszała nic.
Przecież mówili o dyrektorce, o tym jak ją potraktowała, a nie poszedł do niej? Gdzie w takim razie był.
- Możemy poprosić bliźniaków, aby wyciągnęli stamtąd sekretarkę, ale co powiemy dyrektorce, gdy otworzymy jej drzwi?
- To beznadziejny plan- Lila musiała to przyznać.
- A przez okno z podwórka?
- Zawsze ma zasłonięte rolety.
- A...- kontynuowała Kaja.- Nie, to też głupie.
Kaja zaczęła krążyć po korytarzu, a Lila śledziła ją wzrokiem. Chciała się jedynie upewnić, że Kornet nie zrobił nic głupiego i jest bezpieczny.
- Potrzebujemy bliźniaków. - mruknęła wreszcie Kaja.
Ruszyła korytarzem, nawet się na nią nie oglądając. Lila musiała naprawdę dobre tempo, żeby ją dogonić.
Dziewczyna otworzyła drzwi sypialni chłopaków bez pukania i weszła do środka. Lila już nie była taka pewna.
W środku był Dev, który nie był sam. Miał klienta i pierwszy raz była świadkiem handlu, który prowadzili.
Przeliczenie ilości płynów, które zostały przekazane w inne ręce zajęło chwilę, a ledwo drzwi za chłopakiem zamknęły się Kaja zaczęła mówić.
- Kornet chyba jest u dyrektorki. Chcemy sprawdzić czy tam jest, więc musisz nam pomóc. Trzeba wyciągać sekretarkę, a później jakoś sprawdzić czy tam jest.
Dev uniósł wzrok znad trzymanych w ręce banknotów. Spojrzał na Kaję, po czym przeniósł wzrok na Lilę.
- Po prostu do niego zadzwoń. Przecież masz numer.
Kaja wyglądała na zachwyconą tym pomysłem, ale Lila nie była pewna.
Nigdy tego nie robiła. To Kornet dzwonił do niej, a nie odwrotnie.
Przecież nawet nie była pewna, czy odbierze. Był na tyle zajęty, że nie pojawił się na zajęciach, a miałby czas odebrać telefon? Jakoś w to wątpiła.
Jednak wzrok Kai i Deva podpowiedział jej, że nie ma wyboru.
- Zadzwonię na osobności. - rzuciła.
Uciekła z pokoju, zanim ktoś zdążył zaprotestować. Zdecydowanie nie chciała dzwonić na oczach innych. Nie była pewna, czy odbierze i tego, co powie gdy to zrobi. Może będzie zły, że mu przeszkadza? Przecież był zajęty.
Wróciła do sypialni o oparła się plecami o drzwi. Najchętniej by tego nie robiła, ale wiedziała, że nie ma wyboru. Kaja nie odpuściłaby jej tego i pewnie sama zadzwoniłaby z jej telefonu. A to było jeszcze gorszą opcją.
Musiała odchrząknąć kilka razy, zanim wyciągnęła telefon i wybrała numer. Przyłożyła go do ucha, zamykając jednocześnie oczy, aby przygotować się w to, co nastąpi.__________________________________________
Zostały dwa rozdziały+ epilog.
Będą razem, czy nie?
CZYTASZ
Licz do ośmiu - Część II- Jessica Gotta
Teen FictionOd początku wiedziała, że dostanie się do szkoły łyżwiarskiej bez jakiejkolwiek doświadczenia będzie trudne, aż do momentu, kiedy na jej drodze stanął on- nauczyciel łyżwiarstwa. Zarówno Lila, jak i Borys próbują udawać, że nic do sobie nie czują, t...