Wyskoczyłam z ukrycia z potężnym rykiem, od którego ptaki siedzące na drzewach zerwały się w powietrze. Nawet one wyczuwały, że do gry wkroczyła alfa.
Ledwo dotknęłam łapami ziemi, wysokie płomienie utworzyły okrąg, zamykając nas wszystkich w ognistej klatce. Zanim na dobre poszybowały w górę, do środka wskoczyła reszta wilków. Kątem oka zobaczyłam skrzące się czerwone ślepia James'a i zielone Alexis'a. Byliśmy teraz my, siedem wilków, kontra trzy wampiry. Los walki został z góry przesądzony. Wampiry były w potrzasku.
- Nikt was nie ostrzegł, że lasy na Long Island należą do wilków? – spytał Leonid. Nawet nie drgnął, ani na sekundę nie oddalając się od matki z dziećmi. Dołączył do niego Logan, okrążając ludzi z drugiej strony.
- Lukas, dołącz do Logana. We dwójkę będziecie ochraniać ludzi - rozkazałam. Byłam pewna, że Leonid będzie chciał walczyć, a nie mogliśmy zostawić rodziny bez opieki. – Alexis, zajmij się wampirzycą. My wykończymy resztę.
- Jasna sprawa, skarbie – odparł Alexis i zawył przeciągle.
Jego rozbawiona postawa zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Nastroszył sierść, optycznie stając się jeszcze większy niż zwyczajnie i obnażył białe kły. Powolnym krokiem szedł w kierunku wampirzycy, a z jego gardła co i raz wydobywały się tłumione warknięcia. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zaangażowanego w jakiejś sprawie.
- Cóż – odezwał się przywódca wampirów, wykrzywiając usta w zjadliwym uśmieszku. – W takim razie będziemy musieli was zabić.
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, Leonid w mgnieniu oka zmienił się w wilka i skoczył na przywódcę. Zrobił to tak niespodziewanie i cicho, że tamten uskoczył w ostatniej sekundzie. Zęby Leonida dosięgnęły jednak jego dłoni, która tkwiła teraz w pysku wilka. Wypluł ją z obrzydzeniem i warknął głucho.
Alexis wykorzystał zamieszanie i skoczył na wampirzycę. Tamta do końca próbowała uśmiercić wciąż trzymaną między palcami ofiarę. Nie zdążyła tego zrobić, bo na jej plecach wylądował ogromny, czarny kształt, który pozbawił ją głowy. Aiden wylądował na ziemi, łapami przygniatając martwe ciało. Oblizał czarne wargi i wyszczerzył kły w wilczym uśmiechu.
- To było moje zadanie! – zbeształ go Alexis. Aiden wywrócił granatowymi oczami.
- Nie mogłem patrzeć, jak się za nią zabierasz jak pies do jeża – skwitował Aiden.
- Alexis, zaprowadź faceta do rodziny. Niech chłopaki się nim zajmą – wydałam polecenie. Alexis złapał za prawą stopę nieprzytomnego mężczyzny i pociągnął go w stronę ogniska.
Odwróciłam się i przeanalizowałam sytuację. Leonid wciął walczył z przywódcą, którego pozbawił już lewej ręki. Wampir usilnie próbował go ugryźć, ale nie mógł sięgnąć do żadnego kawałka skóry niepokrytego gęstą sierścią. Podejrzewałam, że jad wampirzy jest śmiertelny dla zmiennokształtnych, dlatego Leonid uciekał przed kłami krwiopijcy.
Ku mojemu niezadowoleniu, acz żadnemu zdziwieniu, James walczył z dwoma pozostałymi wampirami na raz. Stanął właśnie na dwóch łapach niczym niedźwiedź grizzly i rycząc głośno, uderzył jednego w pierś tak mocno, że tamten poleciał pięć metrów dalej. Drugi wykorzystał chwilową niesubordynację swojego przeciwnika i objął rękoma klatkę piersiową wilka. Poczułam niemiłe déjà vu.
Ten sam chwyt wykonał wampir, który połamał Benjamina.
Mój wilczy instynkt zareagował za mnie. Pysk sam się otworzył, a z głębi gardła wydarł się najbardziej zwierzęcy, pierwotny ryk, jaki kiedykolwiek słyszałam. Jeszcze przed sekundą pomarańczowe płomienie okręgu były teraz jasnoniebieskie i strzelały wyładowaniami elektrycznymi. Niebo zasnuło się czarnymi chmurami. Powietrze przeszyła błyskawica, uderzając wprost w trzymającego James'a wampira. Zaraz po niej rozległ się grzmot, a moja sierść pokryła się językami czystej energii.
![](https://img.wattpad.com/cover/350466265-288-k620484.jpg)
CZYTASZ
Córka Dziewicy: Pełnia
FanfictionRzeczywistość stała się fantastyką. *w fanfiction pojawiają się wszelkiego rodzaju używki, sceny erotyczne i przekleństwa, czytasz na własną odpowiedzialność*