ROZDZIAŁ 2: PETER

162 16 3
                                    

ROK PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI:
PETER PETTIGREW

Peter wiedział, że zawsze musi się bardziej przykładać niż inni i, że dobre oceny wymagały od niego naprawdę wiele. Dlatego przy pierwszych wypracowaniach wciąż nie wiedział co ma robić. Patrzył na Jamesa albo Syriusza (Remus nie spędzał z nimi dużo czasu, ale dla Petera zawsze był przyjazny) i jakoś im się zawsze udawało zgarnąć pochwały od profesor McGonagall. 

— Po prostu się skup, Peter. — doradził mu James.

Peter poznał Jamesa pewnych wakacji gdy mieli sześć lat. Peter chciał sobie kupić lody w miejscowej budce ale nie starczyło mu pieniędzy więc pewien wysoki pan z zadbaną brodą, szerokim uśmiechem i mądrym spojrzeniem mu dołożył. Potem Peter usiadł na ławce i zaczął w samotności jeść loda gdy znowu ten sam mężczyzna do niego podszedł. Przedstawił się Fleamont Potter i powiedział Peterowi o swoim synu. Razem z Fleamontem Peter poszedł do wielkiej rezydencji gdzie przed domem bawił się niski chłopiec. Jego ręce były poprzecinane przez ostrą trawę, ale się śmiał. Był to zaraźliwy śmiech, taki dzięki któremu innym też się chciało śmiać. Fleamont położył dłoń na ramieniu Petera i lekko popchnął w stronę chłopca.

— Peter, to James. Mój syn. James, to jest Peter. Uznałem, że może będzie fajnie jak się z nim pobawisz. — powiedział Fleamont. James podniósł wzrok i znów się uśmiechnął. Peter to odwzajemnił. Od tego momentu zostali przyjaciółmi.

— Łatwo cię sie mówi, James. — powiedział Peter. James nachylił się nad pergaminem Petera i pokazał na coś palcem.

— Zmień tutaj. — powiedział James — Skreśl to.

— Ale ty jesteś głupi, Pettigrew. — skomentował Black. Syriusz leżał z wyciągniętymi nogami na kanapie. Peter się zaczerwienił i natychmiast poczuł się głupio.

— Syriusz! — powiedział James patrząc na niego — Nie mów tak. — dodał. Syriusz wywrócił oczami. Peter wiedział, że nie powinien się przejmować jego słowami ale obecność Blacka go denerwowała. W pierwszej chwili dogadał się z Jamesem i wyglądał na zawsze wyluzowanego.

— Dobra! — Syriusz pokazał kciuka w górę i puścił oko do Petera — Gdzie jest Lupin tak przy okazji? — zapytał wstając z kanapy. Zaraz miała być kolacja.

— Nie wiem. Może już w Wielkiej Sali. — powiedział James szybko wstając.  Razem z Syriuszem wrócili zostawiając Petera w tyle.

Remus faktycznie już był w Wielkiej Sali, a oni usiedli obok niego. James i Syriusz rozmawiali na cały głos a gdy Peter próbował się włączyć w rozmowę to nie wychodziło mu to najlepiej, a więc uznał że lepiej będzie jak bedzie po prostu cicho.

— Dobrze ci dziś szło na zielarstwie. — pochwalił go Remus. Peter nie wiedział jaki jest problem chłopca i dlaczego jedyna osobą z którą Remus rozmawiał był on, ale nie przeszkadzało mu to. Remus był dla niego miły i nigdy go nie obrażał jak Syriusz.

— Tak? Dzięki. — powiedział Peter.

— Eee... chcesz iść ze mną do biblioteki po kolacji? Mogę ci pomóc z jakimś wypracowaniem jeśli chcesz. Wszystkie już napisałem. — powiedział Remus. Peter się uśmiechnął.

— Tak. Chcę. — powiedział Peter.

Gdy zjedli Peter poszedł za Remusem do biblioteki. Remus wyciągnął podręcznik z transmutacji i położył go na środku a potem przeczytał co Peter już napisał.  Remus tłumaczył spokojnie i nie kazał mu się spieszyć a w dodatku czasami powiedział coś zabawnego. Peter uznał, że Remus może jest nieśmiały albo po prostu nie lubi obecności Jamesa i Syriusza. Jednak cieszył sie, ze najwyraźniej lubi jego obecność bo pod koniec już wszystko rozumiał.

— Dlaczego nie spędzasz z nami czasu? — zapytał Peter — Mam na myśli Jamesa i Syriusza.

— Są głośni. — stwierdził Remus — I tacy... no wydaje się,  że chcą być tylko we dwoje. — dodał — A ja... ja nie umiem rozmawiać z takimi ludźmi.

— James jest bardzo miły. Polubiłbyś go gdybyś dał mu szanse. — powiedział Peter. Remus się uśmiechnął.

— Przepraszam, ale w to wątpię. Znam ten typ człowieka co James. Ma duże ego, myśli tylko o sobie. Gada przeważnie tylko o sobie. Słyszałem. I... no wiesz... on... jest bardzo... no przytulił mnie od razu jak mnie poznał. Nie było to dla mnie komfortowe. — powiedział Remus.

— Dobra, James często mówi o sobie, ale tak już ma. Jest bardzo ciekawy. I wiem, że czasami jest zbyt... dotykalski. — powiedział Peter – I tak, myślę że byś go polubił.

Peter nie chciał naciskać ale sądził, że w ich towarzystwie przydałby się ktoś taki jak Remus. Może nie był towarzyski ale dawał wrażenie jakby zawsze przemyślał swój pomysł zanim coś faktycznie zrobił. Peter uznał, że do nich pasuje.

— Mogę... mogę spędzić z nimi więcej czasu. — powiedział Remus na wydechu.

Wrócili do dormitorium, Remus poszedł do łazienki a James spojrzał na Petera.

— Udało Ci się z nim porozmawiać? — zapytał James — Jak?

— On jest bardzo miły. — powiedział Peter.

— Serio? Wygląda na kogoś kto jest wredny. — powiedział Syriusz — Ale ma dobry gust w książkach. — dodał przeglądając rzeczy na łóżku Remusa.

— Ej! Nie oglądaj jego rzeczy. — powiedział Peter.

— Daj spokój. Co on mi może zrobić? — zapytał Syriusz otwierając szufladę. Remus wyszedł z łazienki i zatrzasnął szufladę a przy okazji palce Syriusza. Chłopiec krzyknął i spojrzał poirytowany na Remusa.

— Uważaj trochę, co?

— Nie przeszukuj moich rzeczy. — powiedział Remus — To nie twoje.

— Wyluzuj. Chciałem cię poznać jak sam się nie dajesz. — powiedział Syriusz. Peter patrzył jak twarz Remusa opada i nagle robi się smutny.

— Przepraszamy, Remusie. — powiedział James kładąc dłoń na jego ramieniu.

— Nie dotykaj mnie. — powiedział Remus strzepując rękę Jamesa z ramienia i wrócił do łazienki. James zmarszczył brwi, Peter spuścił głowę, a Syriusz prychnął. 

— No bardzo jest miły.  — powiedział Syriusz — Dziwak.

I Know The End • The Marauders Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz