ROK DRUGI,
ROZDZIAŁ DWUNASTY:
JAMES POTTERDrugi rok miał być nawet lepszy od pierwszego. Tak James właśnie chciał. Chciał dostać się do drużyny Qudditcha i w końcu zacząć osiągać też cele w szkole żeby na długo go zapamiętali. Dlatego codziennie rano James Potter wymykał się z zamku aby trenować. Dostał na nowy rok szkolny od rodziców najnowszą miotłę. Pochwalił już się nią każdemu kto chciał tego słuchać. Ślizgoni za Jego plecami za każdym razem wybuchali śmiechem. James się nie przejmował. Wiedział, że był lepszy od nich. Jego mama zawsze powtarzała, że jest najlepszy. A komu innemu wierzyć jak nie mamie?
Gdy wracał do dormitorium jeszcze wszyscy spali. Był jedynym chłopcem, który wstawał tak wcześnie. Chciał mieć pewność, że będzie miał dla siebie łazienkę i nie będzie musiał biegać po pokoju szukając skarpetek jak Peter, krawata jak Syriusz i pospiesznie pakować książek jak Remus.
— To niezdrowe, powinieneś się wysypiać. — powiedział Remus gdy schodzili do Wielkiej Sali na śniadanie.
— Lepiej wstać wcześniej niż się spieszyć. — powiedział James. — Przy okazji, Peter, zostawiłeś swoją bieliznę obok mojego łóżka. Czy możecie zachować czystość?
— Ja jesteś czysty. — powiedział Syriusz, a potem wybuchnął śmiechem gdy Peter powąchał się.
— Nie chodzi o to, że nie jesteście czyści. Chodzi o to, że w dormitorium mamy bałagan. — powiedział James — Minęły zaledwie dwa tygodnie od rozpoczęcia roku szkolnego. Nie posprzątaliście ani razu. Zostawiacie ubrania gdzie popadnie a już nie wspomnę jak wygląda łazienka.
— Nie martw się, posprzątamy to później. — powiedział Syriusz. James wiedział, że nie posprzątają. Będzie mu daje żyć w bałaganie.
— Ja za sobą sprzątam. — powiedział Remus patrząc na Jamesa wzrokiem, które rzucało mu wyzwanie. — Moje łóżko jest pościelone. Szczoteczka na swoim miejscu. Mój ręcznik powieszony. A moja bielizna nie wala się gdy popadnie.
— Czasami zostawiasz ubrania przy łóżku. — wspomniał mu James.
— Tylko gdy jestem zbyt zmęczony aby je posprzątać. — powiedział Remus. —Zazwyczaj chowam to wszystko rano albo po zajęciach.
Ta dyskusja mogła trwać wieki gdyby nie dotarli do Wielkiej Sali. Gdy tylko usiedli przy stole James dostrzegł Lily Evans. Uczennicę z tego z samego roku z rudymi włosami. Szła z Severusem Snapem ze Slytherinu. Na jego widok James udawał, że będzie wymiotował.
— Hej! Snape! Czy już wiadomo gdzie były twoje majtki? — zapytał James. Ostatnio zdołał podebrać bieliznę Severusowi, dzięki temu że udało mu się wkraść do pokoju wspólnego Slytherinu, i ukrył je w różnych zakarmach zamku. Jeszcze zanim to zrobił za pomocą zaklęcia wyryl na bieliźnie: własność Severusa Snape'a.
— Zamknij się, Potter. Myślisz, że jesteś taki mądry?
— Owszem. Jestem bardzo mądry. — powiedział James. — Co mam Ci ukraść następne?
— Zanim coś ukradniesz, Potter, lepiej znajdź buty, Lupniętego Lupina. — powiedział Snape uśmiechając się kpiąco. James przełknął ślinę i spojrzał ja Remusa. Zauważył, że przyjaciel ma na sobie stare buty, które się już psuły. Na komentarz Severusa zaczerwienił się na twarzy.
Zanim James zdążył odpowiedzieć na komentarz Severusa, Syriusz wstał z krzesła i rzucił się na Severusa z pięściami.
— Syriusz! — zawołał Remus wstając z krzesła. James wstał aby ich rozdzielić, ale Syriusz dalej okładał Severusa po twarzy.
— Panie Black! — powiedziała stanowczo profesor McGonagall. — Panie Snape. Proszę się od siebie odsunąć. — Syriusz odsunął się od Snape'a i stanął przed nauczycielką z założonymi rękami. — Takie zachowanie jest surowo zabronione w naszej szkole. Co macie na swoje usprawiedliwienie?
— Ta sterta gili nazwała Remusa Lupniętym Lupinem! — powiedział Syriusz posyłając Snape'owi ostrzegające spojrzenie.
— Bez wyzwisk. Bardzo proszę. — powiedziała profesor McGonagall — Szkaban po szkole. Obydwoje. I odejmuje po dziesiec punktów Gryffindorowi i Slytherinowi. — powiedziała.
Syriusz usiadł na ławce, a Remus spojrzał na niego zbolałym wzrokiem.
— Nie musiałeś tego robić. — powiedział Remus widocznie zawstydzony tą całą sytuacją.
— Musiałem. Nie miał żadnego prawa by cię obrażać w taki sposób.
— Ty też nie miałeś żadnego prawa by go obrażać w taki sposób.
— On ci ukradł buty.
— I tak były zepsute.
— Te też są.
Ich sprzeczka trwała chwilę. James był w szoku. Tak właściwie to on zaczął. To on ukradł bieliznę Severusowi i on postawił się zemścić poprzez Remusa, który ani trochę na to nie zasługiwał. Jamesowi zrobiło się trochę wstyd. Gdyby nie on nic takiego by się nie wydarzyło. Syriusz by się pobił z Snapem, a Remus nie musiałby się aż tak bardzo przejmować.
Poszli na zajęcia a James wciąż miał wyrzuty sumienia. Nie, że zrobił żart Severusowi. Uważał to za dobry żart. Miał wyrzuty sumienia o to w jaki sposób slizgon się zemścił. A jednak to Syriusz dostał szlaban.
— Przepraszam, Remusie. — powiedział James.
— Nie masz za co. — odparł Remus posyłając mu spojrzenie, które naprawdę mówiło, że nie jest zły.
— Jest. Gdyby nie ja to byś miał buty.
— Zepsute buty. Gdy Snape je wziął do ręki na pewno się szybko rozleciało. Chociaż muszę Ci przyznać. To był kiepski żart.
— Co?
— Strasznie dziecinny. — powiedział Syriusz.
— Peter?
— Był taki sobie.
— Macie lepsze pomysły?
— A może i mamy? — zapytał Syriusz, a James w jego głowie mógł dosłyszeć wyzwanie.
I tak rozpoczęła długotrwałą wojna na żarty między Gryffindorem a Slytherinem.
CZYTASZ
I Know The End • The Marauders
FanfictionFanarty na okładce zostały zrobione przez @sophithil