ROZDZIAŁ 3: SYRIUSZ

143 19 3
                                    

ROK PIERWSZY:
ROZDZIAŁ TRZECI:
SYRIUSZ BLACK

Mogło się wydawać, że Syriusz jest chamski, że zawsze ma niemiły komentarz do powiedzenia, ale on nigdy nie potrafił trzymać języka za zębami. Mówił coś, często bez zastanowienia, i zdawał sobie sprawę, że ten komentarz mógł być bolesny, a duma zabraniała mu przeprosić. I wiedział, że rani Petera albo Remusa ale wołał przemilczeć i udawać, że nic się nie stało. Im to najwyraźniej pasowało.

W październiku Remus ani trochę nie zbliżył się do nich, Syriuszowi nawet nie zależało na znajomości z nim. Wydawał się być mu nudny. Tylko w tych książkach siedział i się dużo uczył. Syriusz nie rozumiał czemu. Ale James nie mógł odpuścić, że ktoś go nie lubi. Pod koniec października Remus wyglądał jednego dnia wyglądał jakby był chory. We wrześniu też tak było, ale potem pojechał odwiedzić mamę, która najwyraźniej chorowała.

— Odprowadzić cię do skrzydła szpitalnego? — zapytał James podążając krok w krok za Remusem, który szedł zgarbiony.

— Nie.

— Masz gorączkę? —zapytał James.

— Nie.

— Słabo ci?

— Nie.

— Masz...

— Nie! James! I przestań pytań. Nic mi nie jest. — powiedział Remus odwracając się. Był wyższy od Jamesa. Wyższy w zasadzie od nich wszystkich. James przełknął ślinę — Nie będzie mnie kilka dni w zamku. Jadę odwiedzić mamę. Czy możecie zrobić mi notatki? Proszę.

Syriusz chciał prychnąć. Od tygodni chodzili za Remusem i dopiero teraz chłopak zaczął być zainteresowany znajomością z nimi. Syriusza nie interesowało kto w jego rodzinie jest chory, chciał żeby Remus po prostu przestał być tak opryskliwy dla wszystkich. Nie raz zranił uczucia Jamesa. Nawet jeśli przypadkiem to, to zrobił, a jak na razie James był najbardziej życzliwą osobą jaką Syriusz znał.

— Pewnie. — odpowiedział od razu James gdy wchodzili do Wielkiej Sali. Remus usiadł obok nich ale wyciągnął książkę i żył we własnym świecie. Nawet chmara sów która wleciała do Wielkiej Sali nie sprawiła że podniósł głowę. Syriusz rozpoznał jedną. Z jego domu. Miał własną sowe i nazwał ją Red, była duża i brązowa i Syriusz dostał ją zanim poszedł do Hogwartu. Ale ta była czarną z żółtymi oczami. Przerażająca jak całą jego rodzina. Opuściła list przed nim i z całej siły dziobnęła go w rękę. Syriusz syknął i wziął list.

Syriuszu Orionie Blacku III

Napisałam wiele listów na które byłeś zbyt zajęty by odpisać. Napisałam wiele listów do dyrektora, Albusa Dumbledore'a, aby rozważył pomysł ponownego nałożenia tiary przydziału na twoją głowę i przydzielenia do domu. Z przykrością stwierdzam, że szanowny dyrektor się nie zgodził.

Jaka to hańba, że ktoś z wielkiego rodu Blacków, szanowanego przez wielu czystokrwistych czarodziejów, został umieszczony w innym domu niż Slytherinie. Zepsułeś całą linię i to na co przez wiele lat pracowaliśmy. Ja oraz twój ojciec jesteśmy tobą, Syriuszu, wielce zawiedzeni i liczymy, że mimo wszystko zdziałasz coś na naszą korzyść i sam uznasz, że decyzja tiary przydziału nie była odpowiednia. Gabinet dyrektor stoi otworem dla uczniów. Liczymy, że podejmiesz słuszną decyzję zmiany swojego domu.

W innym przypadku ja i twój ojciec rozważamy umieszczenie cię w Akademii Magii Beauxbatons we Francji.

Z poważaniem
Walburga Black
Z rodu Blacków. 

Syriusz westchnął, złożył list i włożył go szybko do kieszeni. Remus się na niego gapił, ale Syriusz przywdział na twarz uśmiech i zaśmiał się z tego co aktualnie mówił James. Inni nie muszą wiedzieć, że przynosi rodzinie wstyd. Nawet siedząca parę stołów dalej Narcyza, jego kuzynka.

Remus po śniadaniu wyjechał a oni poszli na lekcję beż pożegnania się z nim. Było to jasne, że Syriusz nie zamierzał iść do dyrektora i prosić o zmianę domu. Nie tego chciał. Był zadowolony, że trafił do Gryffindoru.  Chciał tego. To było jego największe pragnienie. Nikt nie mógł tego zepsuć. Nawet jego matka, która była gotowa zepsuć wszystko co mu by się spodobało.

— Od kogo dostałeś list? — zapytał James gdy siedzieli w pokoju wspólnym.

— Od nikogo. — powiedział Syriusz. 

— Masz przede mną tajemnice?

— To była moja mama. — powiedział Syriusz.

— Och... jest zła, że trafiłeś do Gryffindoru, tak? — zapytał James.

— Nie jestem pewny czy jest zła czy jest bardziej zawiedziona. — powiedział Syriusz.

Nie chciał o tym rozmawiać. To nie była ich sprawa co takiego jego mama mu wysyłała. James był czasem zbyt ciekawski jeśli chodzi o te sprawy.

Remus wrócił po kilku dniach i trochę mu się schudło. Ubrania na nim wisiały i gdy wrócił siedział w pokoju wspólnym mając minę jakby zaraz miał na kogoś naskoczyć. James nieustannie do niego gadał jakby nie zdawał sobie sprawy, że Remus nie ma zamiaru z nim rozmawiać.  Syriuszowi trochę się zrobiło go żal.

— Hej! James! — powiedział Syriusz — Peter cię chyba wołał z dormitorium. — dodał. Remus spojrzał na niego gwałtownie i coś w jego oczach złagodniało. 

— Serio? — zapytał James zdezorientowany — Już do niego idę. — stwierdził wstając z podłogi i szybko uciekł do dormitorium.

— Dzięki. — powiedział cicho Remus.

— Nie ma za co. Widziałem, że irytujesz się słuchając Jamesa.

— On ma tyle energii.

— Za dziesięciu, ale on po prostu chce się z tobą zaprzyjaźnić.

I Know The End • The Marauders Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz