ROK TRZECI,
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI: SYRIUSZ BLACKKoniec października był tak mroźny, że wszyscy myśleli, że lada chwila zacznie padać śnieg. Dlatego większość starszych uczniów zdecydowała się nie iść do Hogsmeade. Syriusz, James, Remus i Peter nie mogli sobie tego odpuścić. Zdecydowali się iść nieważne czy miało być zimno czy też miało padać.
Droga do Hogsmeade wydawała się długa. Głównie dlatego, że padało tam mocno, że właściwie nie mieli pojęcia gdzie idą. Gdy w końcu dotarli odrobinę przestało padać i mogli dość swobodnie zwiedzać.
— Musimy iść wszędzie! — stwierdził James. — A już na pewno do wrzeszczącej chaty. — dodał. Remus się krzywo uśmiechnął. — Tak straszy.
— James... ja tam straszę. — powiedział cicho Remus.
— Ale...
— Tak się przemieniam. Ludzie myślą, że to duchy i profesor Dumbledore tego nie zaprzecza dla mojego dobra. Tak naprawdę to ja.
— Okej, więc tam nie idziemy. Ale wszędzie indziej już tak! — zawołał wesoło James.
Weszli do każdego sklepu. Do sklepu Zonka gdzie kupili parę rzeczy, z którym mogą zrobić żart komuś. Oglądali wszystko co mogli. Zanim mieli iść do Pubu pod Trzema Miotłami weszli do Miodowego Królestwa. Było tak mnóstwo słodyczy i kazdy z nich nabrał w ręce tyle może. Oprócz Remus, który trzymał się z boku i tylko oglądał. Nie kupił nic w żadnym sklepie. Nawet w tym z piórami, gdzie patrzył na jedno pióro przez cały czas i widocznie mu się bardzo podobało.
— Chcesz coś? — zapytał Syriusz. Remus pokręcił głową.
— Nie, dzięki. — powiedział Remus.
— Na pewno? To nie jest dla mnie problem by ci kupić. — zapewnił Syriusz. Remus się zarumienił.
— Nie musisz. Nie potrzebuję niczego. — powiedział Remus.
Syriusz odpuścił i poszedł do klasy. Zapłacił za wszystko i wyszedł z torba pelna rzeczy. Peter i James wyszli chwilę potem.
— Gdzie Twoje zakupy, Remus? — zapytał James.
— Nie kupiłem nic. — powiedział Remus. Jako jedyny z każdego sklepu z pustymi rękami.
— Dlaczego?
— Bo nie mam pieniędzy. — Remus zdawał się tym tak bardzo nie przejmować, ale James westchnął tak jakby stała się największą tragedia na świecie.
— Jak to?
— Istnieją biedni ludzie, James. Ja też czekałem na Miodowe Królestwo by coś kupić. — powiedział Peter. Miał znacznie mniejszą torbę od Jamesa i Syriusza.
Poszli do Pubu pod Trzema Miotłami i zamówili cztery kremowe piwa.
— Oddam ci. — zapewnił Remus.
— Nie musisz. — powiedział James.
— Jego portfel nawet tego nie poczuł. — powiedział Peter, a James się roześmiał.
— Idę do łazienki. — powiedział Syriusz i potajemnie wymknął się z Pubu. Pobiegł do sklepu Scrivenshafta i kupił to pióro, które Remusowi się tak podobało. Schował je w torbie i wrócił do Pubu.
Każdy z nich miał upite już trochę piwa kremowego. W pubie był tłok z powody paskudnej pogody dlatego Syriusz przecisnął się przez ludzi i usiadł do ich stolika.
— Syriuszu... co myślisz, który z żartów powinniśmy użyć na Snape'a? — zapytał James. Remus pokręcił głową, a Peter się wychylił.
— Nie wiem, ty wybierz. Cokolwiek wybierzesz będzie dobre na te jego krzywą twarz. — powiedział Syriusz.
— Co on wam zrobił? — zapytał Remus.
— Jest dla ciebie wredny. — powiedział Syriusz.
— I dla mnie. — dodał James.
— I każdego innego kto wkroczy mu w drogę. — powiedział Peter.
— Co złego może się stać przez jeden mały żart? — zapytał Syriusz. James się uśmiechnął.
— Nie przejmuj się, Remusie. Nie chcemy mu zrobić krzywdy. — powiedział James. — W tym roku zostaję w Hogwarcie na święta. Moi rodzice wyjeżdżają do starej ciotki.
— Ja też zostaję. Nie chcę patrzeć na moich rodziców. — powiedział Syriusz.
— Ja... chyba też zostanę. Z moim tatą ostatnio się nie dogaduje. — powiedział Remus. — Peter, też zostajesz?
— Nie wiem. Musiałbym zapytał mamy.
— Po co miałbyś pytać mamy? — zapytał James. — Na pewno nie będzie zła.
— Mój tata... zachorował poważnie w wakacje. Nie na dobrych wyników badań i kazde wychodza coraz gorsze. Boimy się, że nie dożyje końca roku. — powiedział Peter.
— Och, nie miałem pojęcia, Pete. — powiedział James. — Rodzice nic nie mówili. Czemu nie mówiłeś wcześniej?
— Bo nie chciałem. — powiedział Peter. — Mój tata jest jaki jest, ale nie chce by umierał.
Gdy wrócili do zamku każdy z nich zabrał się do robienia zadań domowych. Usiedli w pokoju wspólnym i razem pisali wypracowanie z eliksirów. Potem James poszedł na trening qudditcha, a Peter do pokoju. Remus wstał by iść do biblioteki, ale Syriusz złapał go za nadgarstek.
— Kupiłem to dla ciebie. — powiedział Syriusz podając mu opakowanie z piórem.
— Po co?
— Bo ci podobało. — stwierdził Syriusz. — I chciałem byś to miał.
— Wow... eee... dziękuję, Syriuszu, bardzo ci dziękuję. — powiedział Remus uśmiechając się. Syriusz mógł przysiądź, że takiego uśmiechu jeszcze nie widział na twarzy Remusa. Podobało mu się to.
CZYTASZ
I Know The End • The Marauders
FanfictionFanarty na okładce zostały zrobione przez @sophithil