ROZDZIAŁ 6: PETER

118 14 1
                                    

ROK PIERWSZY
ROZDZIAŁ SZÓSTY:
PETER PETTIGREW

— Nie mogę się doczekać aż zobaczę rodziców i wszystko im opowiem. — powiedział James gdy wyszedł z łazienki. Mieli już kłaść się do łóżek bo następnego dnia wracali do domu na święta. James był w świetnym humorze z tego powodu. Peter niestety tego nie podzielał — Peter, spotkamy się zaraz następnego dnia po świętach Bożego Narodzenia. — obiecał mu James.

— Syriusz, dlaczego się nie pakujesz? — zapytał Remus. Syriusz leżał na swoim łóżku patrząc jak reszta chłopców się pakuje.

— Nie jadę do domu na święta. — powiedział Syriusz wzruszając ramionami — Zostaję w zamku.

— Jak to zostajesz w zamku? — zapytał James — Sam? Nie możesz zostać sam.

— Trudno chłopaki, nie jest tak źle. Uwierzcie mi. Ja się z tego cieszę. — powiedział Syriusz. James już otwierał buzię żeby coś powiedzieć ale Syriusz wstał i wyszedł z dormitorium.

— Wydaje mi się, że nie cieszy się tak bardzo jak mówi. — powiedział Peter wrzucając skarpetki do kufra.

— Lepiej się nie wtrącajmy. Syriusza łatwo zirytowana i lepiej będzie jak uszanujemy jego decyzje i nie będziemy się kłócić jeszcze przed świętami. — powiedział Remus.

Rano pojechali do domów. Remus, Peter i James pożegnali się na dworcu i rozeszli do swoich rodzin. Peter mieszkał parę domów dalej od Jamesa ale jego dom był o wiele mniejszy. Gdy jechał z tatą panowała cisza, bo jego tata nie był zainteresowany pierwszym rokiem syna w Hogwarcie. Dean Pettigrew pracował w Ministerstwie Magii ale nie zarabiał dużo. Mama Petera, Julie, nie pracowała wcale dlatego czasami ciężko było im się utrzymać.

Gdy Peter przekroczył próg domu i zobaczyl swoją mamę zauważył, że ma bandaż na prawej dłoni.

— Mamo, co ci się stało? — zapytał Peter gdy kobieta go objęła.

— Nie przejmuj się, kochanie. — powiedziała kobieta obejmując policzki Petera.

— Ale...

— Nie wtrącaj się, młody! Idź do pokoju. — powiedział jego ojciec. Peter westchnął i wszedł po schodach. Jego pokój znajdował się na końcu korytarza. Był to mały pokoik gdzie ledwo mieściły się wszystkie meble. Peter usiadł na swoim łóżku i wyjrzał przez okno. W domu Jamesa świeciło się światło i Peter zobaczył Euphemię przez okno. Krzątała się w kuchni. Peter poczuł chęć by tak pójść ale nie mogł.  Jego to rodzice by się zdenerwowali gdyby Peter nie spędził świat z rodziną a z Jamesem.

W dzień świąt Bożego Narodzenia Peter zszedł na śniadanie. Jego tata od samego rana był naburmuszony nawet pomimo świąt a jego mama miała czerwone oczy jakby płakała. Peter nie wiedział co się stało ale słyszał kłótnię rodziców od samego rana. To było rutyna. Często budziły go kłótnię rodziców.

— Siadaj do stołu kochanie. — powiedziała jego mama. Peter usiadł obok mamy i zaczął jeść. Jedli w niezręcznej ciszy i Peter nie mógł się doczekać aż się ulotni do swojego pokoju gdzie spędzi resztę wolnego. Nie mógł się doczekać aż pójdzie do Jamesa gdzie zostanie obdarzony dobrocią i miłością. Kochał swoich rodziców ale miał dość ciągłych kłótni i często nie czuł się przez nich kochany. Miał wrażenie, że wcale nie kochali go tak jak mówili i, że ulżyło im gdy Peter pojechał do Hogwartu bo nie musieli się od tego momentu z nim użerać.

Po śniadaniu Peter otworzył prezenty. Od rodziców dostał nowa torbę na podręczniki do szkoły. Od Remusa nowe pióro, od Syriusza jakiś magiczny zestaw, a od Jamesa dostał mnóstwo słodyczy i komplet nowych szat. Musiał mieć używane bo nie stać ich było na kupienie wszystkiego. Zabrał wszystko do swojego pokoju I wyjrzał przez okno. Może i dostał skromne prezenty ale ze wszystkich się cieszył. Cieszył się, że ktoś o nim jednak pamiętał.

W prezencie od Jamesa był jeszcze liścik zapisany eleganckim pismem przyjaciela.

Drogi Peterze.
Kupiłem Ci nowe szary bo wiem jak bardzo marudziłeś na te co masz. Mam nadzieję, że Ci spodobają. Jesteś zawsze mile widziany w moim domu i mam nadzieję, że uda nam się spotkać podczas przerwy świątecznej.
Przesyłam pozdrowienia, wesołych świąt,
James F. Potter.

Peter się uśmiechnął na ten liścik. James zawsze o nim pamiętał i Peter się cieszył że mimo, że teraz pojawił się Syriusz z którym James się tak dobrze dogaduje wciąż o nim pamieta i wciąż traktuje go jak przyjaciela. W Peterze pojawił się strach że Syriusz go zastąpi i, że Jamesa nie będzie już obchodził stary przyjaciel z dzieciństwa.  Peter się ucieszył, że tak nie było. Ale jego radość została przerwana przez kolejne krzyki jego rodziców a potem odgłos, który mu przypominal że ktoś kogoś uderzył.

I Know The End • The Marauders Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz