ROZDZIAŁ 10: PETER

101 11 1
                                    

ROK PIERWSZY,
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY:
PETER PETTIGREW

Peter miał wrażenie, że cudem zdał każdy egzamin. Gubił się w pytaniach i nie miał pojęcia o czym dokładnie pisze ale nauczyciele docenili jego prace i zaliczył każdy przedmiot. Dzięki temu mógł cieszyć się ciepłymi czerwcowymi dniami. Już było czuć nadchodzące wakacje. Chłopcy często wychodzili na dwór, nad jezioro, żeby cieszyć się słońcem. James goniła Syriusza po całym zielonym terenie. Remus siedział pod drzewem i czytał książkę, a Peter zagłębiał się w tajniki zielarstwa. Żaden z chłopców nie wiedział kiedy Remus zaczął spędzać z nimi całe dnie. Chociaż co miesiąc nagle znikał nie mówiąc o niczym nikomu i dopiero po powrocie wyjaśniał, że jego mama miała kolejne problemy zdrowotne i musiał pomóc tacie w opiece nad nią. Dla wszystkich było najważniejsze, że Remus stał się częścią ich grupy.

— Koniecznie musicie do mnie przyjechać na wakacje. — powiedział James gdy siedzieli na trawie. Dyszał ciężko po długim biegu. Peter nie wiedział skąd jego przyjaciel bierze tyle energii ale to była jedna z tych rzeczy, które doceniał w Jamesie najbardziej — Ja i Peter robimy różne fajne rzeczy w wakacje. Pokażemy wam nasze miasto. Jest naprawdę super. I moja mama robi same świetne wypieki.

James nie przestawał opowiadać o swojej rodzinie. Peter się jednak zamyślił. Koniec roku szkolnego znaczył tylko jedno. Peter musiał wrócić do domu gdzie wszyscy się kłócą i nie ma prawie wcale miłości. Musiał wrócić do ojca, który nie miał żadnego problemu żeby podnieść na niego rękę gdy tylko zrobić coś co mu nie pasuje. Peter zrobił by wszystko tylko żeby zostać w Hogwarcie trochę dłużej. Żałował, że nie może zostać na wakacje. Co prawda pewnie by się w większość czasu nudził i tęsknił za Jamesem, ale bardzo tego chciał. Pewnie w te najbardziej okropne chwile będzie nocował u Jamesa, gdzie Fleamont i Euphemia otoczą go wielką miłością.

— Jakie macie w ogóle plany na wakacje? — zapytał James.

— Będę uczęszczał na różne bankiety i spotkania rodzinne. Nie jest na nich zbyt fajnie, głównie panuje sztywna atmosfera ale jedzenie jest całkiem dobre więc chociaż tyle dobrego. No i będę pomagał Regulosowi. To mój brat. We wrześniu on sam idzie do Hogwartu.  Mam nadzieję, że też... trafi do Gryffindoru i nie będę w tym samym. — powiedział Syriusz.

— Remus?

— Będę czytał tyle i mogę. Ostatnio nie miałem na to prawie w ogóle czasu na czytanie, a chciałbym nadrobić parę książek, które ciągną się za mną od lat. — powiedział Remus. Na jego twarzy panowało zmęczenie. Kilka dni wcześniej wrócił z domu bo był u rodziców. Peter zauważył, że za każdym razem gdy wracał Remus wyglądał na bardzo zmęczonego jakby nie miał czasu w ogóle na odpoczynek. Też zauważył, że na ciele Remusa pojawią się co nowe blizny. Peter zastanawiał się czy to dlatego, że Remus ma taki sam problem co Peter. Może jego tata też nie potrafi się opanować i czasem ponosi na niego rękę.

— Nie mogę się doczekać przyszłego roku. — powiedział James z uśmiechem — Będę startował do drużyny qudditcha.  — poinformował przyjaciół — Pisze się na to któryś?

— Nie. — odparł bez zastanowienia Remus. Peter wciąż pamiętał te lekcje latania, na której Remus spadł z miotły i się cały poobijał.

— Nie wiem czy chce się na to pisać już w przyszłym roku. — powiedział Syriusz — Chcę być kiedys w drużynie ale nie wiem czy już w przyszłym roku.

— Na pewno Ci się uda. Powinieneś spróbować. — powiedział James.

Wieczorem wrócili do dormitorium i rozpoczęli czasochłonne pakowanie się. Peter nienawidził się pakować bo nigdy nie potrafił tego zrobić tak żeby wszystko zmieściło się w kufrze. W brzuchu Petera pojawił się również pewne uczucie. Stresował się powrotem do domu. Co jeśli jego tata stał się od świat nawet gorszy? Co jeśli pierwsze co zrobić to uderzy Petera? Starał się o tym nie myśleć. Widział jednak, że nie on jeden bał się powrotu do domu. Syriusz też nie wydawał się zbytnio zadowolony z powrotu do domu i końca roku szkolnego.  Niby dostał najwyższe wyniki na egzaminach końcowych ale jednak był jedynym Blackiem, który trafił do Gryffindoru.  Peter słyszał już kiedyś o rodzinie Syriusza i wiedział, że nie chciałby ich poznać. Syriusz nie dzielił się za wieloma informacjami o jego rodzinie i Peter ani trochę się nie dziwił. Gdyby Peter miał być członkiem rodziny Black, to nie chciałby być w skórze Syriusza gdy wróci do domu.

W nocy Peter nie potrafił spać, bo tak był przejęty powrotem. Co chwilę obracał się z boku na bok. Zasnął dopiero nam ranem żeby szybko zostać obudzony. Od razu po zjedzeniu śniadania wyruszyli żeby jak najszybciej dostać się na peron w Hogsmeade. Droga do Londynu trwała boleśnie szybko. Zan Peter zdołał się obejrzeć już byli na peronie w Londynie i wychodzili z pociągu. Peter w oddali zauważył swoją mamę, która stała obok Euphemii Potter. James niemalże podskakiwał w miejscu na widok swojej mamy.

— Widzimy się we wrześniu, chłopaki. — powiedział James uśmiechając się do nich, a potem się rozeszli. Każdy swoją w stronę. Peter czekał na wrzesień.

I Know The End • The Marauders Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz