Rozdział 11

49 11 6
                                    

Wychowanie samotnie dziecka nie jest wcale takim łatwym chlebem jak co po niektórym może się wydawać.

Od urodzenia Sany minęło troszeczkę czasu, a ja starałam sie w jak najlepszym stopniu wynagrodzić jej brak ojca. Co raz częściej zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam i gdy miałam już momenty załamania, w których chciałam zadzwonić do Jimina odpuszczałam, a w mojej głowie pojawiały się słowa, które wypowiedział mi tamtego dnia.

Babcia pomagała mi jak tylko mogła za co byłam jej ogromnie wdzięczna, ale widziałam, że jest już tym wszystkim zmęczona, a ja nie chciałam dokładać jej więcej problemów. Codziennie czułam jak kobieta tęskni za domem i nie wiedziałam co ma w takim momencie zrobić. jednak wiedziałam, że prędzej czy później będzie moment, w którym stąd wyjedziemy.

Po okresie połogu musiałam wrócić do szkoły i zdać egzaminy, aby dostać świadectwo i certyfikat ukończenia szkoły. Zastanawiałam się co powinna dalej zrobić, nie chciałam zostawiać córki w domu, ale wiem, że obiecałam wielu osobą, że nie porzucę tańca.

Jackson : Nad czym tak myślisz? - zapytał.

Leah : Co mam dalej zrobić ze swoim życiem. - powiedziałam.

Jackson : Jak to co? Li walcz o swoje. - powiedział.

Leah : Jackson, ale na świecie pojawiła sie Sana. - powiedziałam.

Jackson : Czy to znaczy, że masz teraz siedzieć w domu i nic nie robić? Musisz w końcu zrobić pierwszy krok i zawalczyć o swoje marzenia Leah. Taniec zawsze był Twoim życiem, nawet ciąża nie przeszkodziła Ci w tym i nagle po urodzeniu dziecka chcesz to wszystko zaprzepaścić? - zapytał.

Leah : Nawet nie wiem gdzie powinnam uderzyć, aby zacząć. - powiedziałam.

Jackson : Tak się składa, że mam dla Ciebie pewną propozycję. - powiedział.

Leah : Jaką? - zapytał.

Jackson : Mój znajomy jest tancerzem w jednej ze szkół tańca. Kiedyś mu o Tobie wspominałem co nie co i gdy tylko dowiedział się, że jesteś tutaj na miejscu chciał ściągnąć Cię do swojej grupy. - powiedział.

Leah : Myślisz, że powinnam ? - zapytałam.

Jackson : Od czegoś trzeba zacząć Leah. - powiedział.

Leah : Chyba masz rację. - uśmiechnęłam się.

Za namową Jacksona już następnego dnia udałam się do miejsca, o którym mówił chłopak. I z biegiem czasu ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Na początku byłam zwykłą tancerką. Uczyłam się nowych stylów tanecznych, które jak się okazało nie były dla mnie problemem. Zaprzyjaźniłam się z Rickym, który był znajomym mojego kuzyna i to właśnie on popchnął mnie w kierunku kursów. Po kilku miesiącach miałam na swoim koncie certyfikat hip-hopowy, jazzowy i funky dance. Oczywiście nigdy nie zapomniałam o swoim ukochanym balecie i tańcu współczesnym bo to właśnie go miałam we krwi.

Na jednym z naszych wystepów zostałam zauważona przez pewnego mężczyznę, który zaproponował mi pracę w swojej szkole tańca. Nalegał, abym została choreografem. Długo myślałam nad propozycją mężczyzny, ale finalnie przez mocne argumenty moich przyjaciół i rodziny zgodziłam się.

Moje początki były trudne bo nie mogłam sie odnaleźć w roli, która była dla mnie nowością, ale moi podopieczni byli naprawdę wyrozumiali i z biegiem czasu udało nam się wszystkim odnaleźć swoje miejsce.

Przez pare miesięcy moja drużyna ostro ćwiczyła z racji zbliżających się zawodów. Czy czułam stres? Oczywiście, że tak. Będą to moje pierwsze zawody jako choreograf, a nie tancerka i doskonale wiedziałam jak w tym momencie się czują.

Widziałam w moich podopiecznych potencjał i siłę walki, ale jednak to jedna dziewczyna przykuła moją uwagę i zobaczyłam w niej to coś. Po zakończonych zajęciach podeszłam do niej.

Leah : Zaczekaj kochana, chciałabym z Tobą porozmawiać. - uśmiechnęłam się.

Dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na mnie zdziwionym i wystraszonym wzrokiem.

Leah : Spokojnie nic złego się nie dzieje. - uśmiechnęłam się. Soomin powiedz mi od jak dawna tańczysz? - zapytałam.

Soomin : Od piątego roku życia. - powiedziała.

Leah : Widać, że masz w sobie to coś co mnie strasznie intryguje, ale widzę w Tobie ból i cierpienie kiedy tańczysz. - powiedziałam.

Dziewczyna, gdy usłyszała moje słowa spuściła głowę w dół i głośno westchnęła.

Soomin : Moi rodzice się rozwodzą, a w dodatku chłopak ze mną zerwał. - powiedziała.

Spojrzałam na dziewczynę z współczuciem i poczułam silną chęc przytulenia jej i okazania wsparcia.

Leah : Mam dla Ciebie propozycję. - uśmiechnęłam się. Zatańczysz solówkę. - powiedziałam.

Soomin : Ale proszę Pani.. - powiedziała.

Leah : Jaka tam Pani. Jestem Leah. - uśmiechnęłam się. Myślę, że idealnie się odnajdziesz i przy okazji wyrzucisz ból, który głęboko w Tobie siedzi. - powiedziałam.

Soomin : Ale kiedy będziemy to wszystko ćwiczyć? Przecież masz małe dziecko. - powiedziała.

Leah : Tym się nie przejmuj. Poproszę przyjaciółkę, aby została z małą. - uśmiechnęłam się.

Codziennie po zajęciach z moją grupą zostawałam razem z Soomin, aby pomóc jej w solówce. Nie sądziłam, że ta dziewczyna ma tak wspaniały talent i w tym momencie wiedziałam, że mój wybór był słuszny. Byłam wdzięczna Rose, że opiekuje się Saną i wiedziałam, że dziewczynka również jest z tego zadowolona bo uwielbia swoją ciocię jak mało kogo.

Po pięciu miesiącach nadszedł czas zawodów. Na widowni widziałam Rose, Jacksona, babcię i San. Pomachałam w ich kierunku po czym podeszłam do moich podopiecznych posyłając im szeroki uśmiech.

Leah : I jak drużyno stres jest ? - zapytałam.

Chłopak : Jest, ale damy sobie radę. - powiedział z wielkim uśmiechem.

Dziewczyna : Strasznie dużo ludzi przyszło. - powiedziała.

Leah : Kochani wyzulujmy się. Z doświadczenia wiem, że stres nic dobrego nie wnosi. Damy sobie radę. Wy dacie sobie radę bo jesteście wszyscy świetnymi tancerzami. Jednak pamiętajcie nawet jeżeli nie uda nam się zająć żadnego miejsca to nie poddawajcie się. Podium nie jest wyznacznikiem naszych umiejętności, a dla mnie zawsze będziecie zwycięzcami. - powiedziałam.

Nadszedł czas konkursu. Nasi rywale byli naprawdę świetni. Gdy została wywołana nasza szkoła stanęłam na boku i obserwowałam wszystko. Każda części wystepu wyszła fenomenalnie. Zero jakiej kolwiek pomyłki i pełny luz. Cieszyłam się, że wzięli sobie moja słowa do serca i po protu bawili się tańcem. Byłam z nich tak bardzo dumna.

Po grupowym tańcu przyszedł czas na solówkę Somin. Widziałam strach w jej oczach i trzęsące się dłonie. Jej oczy skierowały się w moją stronę więc szeroko się do niej uśmiechnęłam i pokazałam kciuka w górę. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zaczęła tańczyć. Jej wystep był czymś pięknym. Jej taniec wyrażał wszystkie jej głęboko zakorzenione emocje. Spoglądałam co jakiś czas na widownię i dostrzegłam jak Rose ociera swoje łzy, a Jackson próbuje usilnie zapobiec swoim, aby się nie rozpłakać. Czułam taką dumę w sercu i wiedziałam, że jestem w odpowiednim miejscu.

Po wszystkich występach przyszedł czas na wyniki. Każdy z nas trzymał się za dłonie, a gdy usłyszeliśmy, że zajęliśmy pierwsze miejsce zdębiałam. Nie mogłam uwierzyć, że to razem zrobiliśmy. Moi podopieczni skakali z radości i krzyczeli więc zaczęłam razem z nimi cieszyć się z naszego osiągnięcia.

Po ponad dwóch latach stałam się choreografką dużych grup. Współpracowałam z wieloma gwiazdami co tylko dodawało mi co raz lepszego doświadczenia. Ciągle dostawałam przeróżne propozycje, ale najbardziej szokującą było otworzenie swojej szkoły tańca. Długo zastanawiałam się czy powinnam to zrobić, ale postanowiłam, że nie jest to jeszcze ten czas. Pewnego dnia pod koniec treningu z jedną z naszych grup dostałam telefon, abym szybko zjawiła się w biurze więc po wyjściu moich podopiecznych udałam się w tamtym kierunku.

Rytm miłości - Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz