Rozdział 16

64 12 11
                                    

Przez kilka kolejnych dni przygotowywałam się z moją główną grupą do wystepu na gali. Nasz szef zorganizował dla wszystkich noglegi, abyśmy mogli na spokojnie wszystko przećwiczyć, a my cieszyliśmy się, że w końcu jesteśmy wszyscy razem.

Wisienką na torcie miał byc mój występ z Rickym, który mieliśmy już wytrenowany do ostatniej nitki. Przyznam szczerze i z wielkim smutkiem, że mimo tego, że chłopak jest świetnym tancerzem to jednak nie jest Jiminem, z którym mogłam tańczyć z zamkniętymi oczami bo wiedziałam, że zawsze dobrze mnie poprowadzi.

W takich chwilach zastanawiałam się czy chłopak żałuje i czy o mnie jeszcze pamięta i jak zareagował by na Sanę, czy by ją uznał i czy by się ucieszył, że jego córka jest naprawdę bardzo utalentowana jak na swój wiek.

Nastał nasz wielki dzień. Mimo tego, że występowałam przed większą publicznością bardzo się stresowałam bo będzie to mój pierwszy raz po takim długim czasie w Korei. Byłam już wyszykowana. Miałam ubraną długą przylegającą do ciała jasno niebieską sukienkę. Włosy miałam rozpuszczone i zakręcone, a twarz zdobił delikatny makijaż.

Gdy po raz setny przeglądałam się w lustrze w drzwiach mojego pokoju stanął Jackson ze zdziwioną miną.

Jackson : Gdybyśmy nie byli rodziną umówiłbym się z Tobą. - powiedział zszokowany.

Leah : Jak zwykle błyskotliwy. - zaśmiałam się. Myślisz, że mogę tak wyjść? - zapytałam.

Jackson : Dziewczyno musisz tak wyjść. Wszystkim szczęki opadną, a jutro będziemy tematem numer jeden w mediach mówię Ci to. - powiedział z uśmiechem.

Leah : Tego się właśnie boję Jackson. - powiedziałam zmartwiona.

Jackson : Li przecież nie masz czego się bać, chociaż w sumie możesz. - powiedział.

Leah : O czym Ty mówisz ? - zapytałam przestraszona.

Jackson : Twoje grono adoratorów w zaskakującym tępie przybierze na sile. - zaśmiał się.

Leah : Jesteś głupi Jackson. - powiedziałam.

Jackson : Oh przecież wiem, że myślałaś o Jiminie. - powiedział.

Leah : Co mam zrobić? - zapytałam.

Jackson : Li moje zdanie jest inne niż Twoje. Jestem zdania, że powinniście w końcu porozmawiać. Sana wypytuje o ojca, a mi i Rose brakuje już jakich kolwiek wyjaśnień. - powiedział.

Leah : Was też? - zapytałam załamana.

Jackson : Li, a czego Ty się spodziewałaś? Że do końca życia o to nie zapyta? - zapytał.

Leah : Chciałabym Jackson, ale on nas nie chciał. - powiedziałam.

Jackson : A co jeżeli jest inaczej? - zapytał.

Leah : Doskonale pamiętam co mi powiedział ponad 5 lat temu. - powiedziałam.

Po naszej rozmowie ruszyliśmy do samochodu Jacksona. Jego kierowca po nie całej godzinie był już na miejscu. Stresowałam się strasznie, ale mój kuzyn dodawał mi otuchy i obiecał, że nie opuści mnie na krok pomijając występ. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam wziąć się w garść. Kilka sekund później drzwi z mojej strony się otworzyły, a Jackson wystawił rękę w moją stronę.

Jackson : Teraz proszę o szeroki uśmiech partnerko. - uśmiechnął się.

Złapałam chłopaka za dłoń i ruszyłam w kierunku wejścia. Ludzie wodzili za nami wzrokiem robiąc nam zdjęcia. Nie sądziłam, że przed samym wejściem napotkamy tylu fotografów. Uśmiechałam się jak najlepiej umiałam i po chwili weszliśmy do środka.

Rytm miłości - Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz