#2️⃣3️⃣

20 0 1
                                    

(perspektywa Polski)

Dotarliśmy właśnie na miejsce. Ta willa jest naprawdę spora. OMG, nie chciałabym tam wchodzić wieczorem. Albo wyobraźcie sobie mieszkać w niej samotnie. Nie, nie dla mnie.

ZSRR:
Dobra, idziemy!

ZSRR podszedł do drzwi i je szarpnął. No niestety są zamknięte.

ZSRR:
Rosja, weź choć mi tu pomóż.

No to podszedł Rosja i teraz spróbowali razem. No znowu coś nie pykło.

Niemcy:
Dobra, moja kolej.

Niemcy podszedł do drzwi i przy nich klęknął. Wyjął z kieszeni spinacz i go jakoś dziwnie wygiął. Włożył spinacz do dziurki od klucza, chwilę tym spinaczem poruszał i usłyszeliśmy takie coś co jest jak się drzwi otworzy.

Niemcy:
Nie wywarzaj otwartych drzwi.

Węgry:
Ale one właśnie były zamknięte.

Polska:
Węgry ty debilu. To jest takie ,,przysłowie".

Węgry:
Serio? Nigdy o takim nie słyszałem.

Polska:
*załamka* OMG...

Niemcy:
Polska nie łam się. Albo przynajmniej nie teraz.

Polska:
Eh... Niech ci będzie. Idziemy?

USA:
Of course!

Weszliśmy do środka, był dzień, ale przez ciemne ściany i mało okien, tak czy siak było ciemno. Byliśmy w przedpokoju, jak na taką rezydencję był dość mały. Przeszliśmy przez drzwi, ukazał nam się długi, ciemny korytarz z milionem drzwi. Ehhh... Trochę tu posiedzimy.

ZSRR:
Kojarzę tą rezydencje. Byłem tu chyba parę razy.

USA:
No to prowadź, panie przewodniku.

ZSRR:
*szeptem* Spokojnie, to tylko jakiś chamski dzieciak, który myśli, że jest najlepszy... *normalnie* To chyba za tamtymi drzwiami powinno być biuro Rzeszy.

Niemcy podszedł do drzwi i je otworzył. Zobaczyliśmy łazienkę... Weszłam tam.

Polska:
Nie no, piękne biuro! Tylko fajnie by było gdyby tu może jakieś biurko zamontować?

ZSRR:
Eeee... To może jednak za tamtymi drzwiami.

ZSRR się obrócił i podszedł do innych drzwi, za którymi tym razem była spiżarnia.

ZSRR:
Czemu spiżarnia jest obok łazienki!? Jaki debil urządzał ten dom!

(Perspektywa Rzeszy)

Rzesza:
Hmm... I co my mamy z nią zrobić?

I.J:
Nie mam pojęcia. Dobra, po prostu ją zostawmy i tyle. Ewentualnie będziemy ich szantażować, że ją zabijemy i tyle.

F.W:
A co z naszym docelowym planem?

Rzesza:
No weźmie się ONZ i UE, da się im jakieś części, narzędzia i karze się im coś wyczarować.

F.W:
A jak odmówią?

I.J:
I wtedy się przyda Hania!

Rzesza:
Dokładnie! Dobra, Włochy pójdziesz na strych poszukać jakiś części, a my idziemy do pokoju NRD. On lubił coś majstrować.

(Perspektywa UE)

Hania:
Mam pytanie. Byliście kiedyś porwani?

UE:
Nie, ale zajmuję się czasami porwaniami krajów. Jest ich dużo mniej niż ludzi, ale często się je porywa.

ONZ:
A ja nie mam z porwaniami, żadnego doświadczenia.

Hania:
Ja też. A macie jakiś plan?

UE:
Były dwa, ale oba poszły w błoto przez te pieprzone kajdany.

ONZ:
Hej! Wiem, że nasza sytuacja nie jest najlepsza ale oszczędź takich słów przy dziecku!

Hania:
Eeee... Nie trzeba...? Jakby, ja się przyjaźnię z Polską i Rosją więc jestem oswojona z przekleństwami.

ONZ:
W sumie racja, oni nie mają umiaru. Nawet przy dzieciach albo na spotkaniu służbowym! Ehh...

UE:
Szczerze, wolałbym rozmawiać o ucieczce.

Hania:
W sumie też.

Dobra, co tu mogę zrobić? Hmmm... Może odtentegować kajdanki jakąś wsuwką? No ale skąd ją wsuwkę wezmę? No bo Hania z nich nie korzysta a my to nawet włosów nie mamy! A może jest tu coś wsuwko-podobnego? W sumie, tak czy siak przydało by się tu rozglądnąć.

Hania:
Jak otworzyć kajdanki?

UE:
Co?

Odwróciłem głowę w stronę Hani. Zobaczyłem ją z (uwaga uwaga) telefonem.

ONZ:
Ty masz telefon!?

Hania:
Nie kurwa, cegłę!

UE:
Czemu wcześniej nie powiedziałaś!?

Hania:
A to ja wam nie mówiłam?

UE:
O matko boska!

§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§

Hej!
Przepraszam, że długo rozdziału nie było ale mam dobre wytłumaczenie.
To tak, piękna ja stwierdziłam, że napiszę rozdział w sobotę i niedzielę. Ale nieoczekiwanie pojechałam do babci, a tam nie było internetu. Sorka.

579 słów

Odrodzenie Rzeszy | Countryhumans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz