Tego dnia, klasy Ernesta oraz Arnolda kończyły lekcje wcześniej, z powodu nieobecności sporej części nauczycieli. Przez sytuację z plakatem, Ernest nie mógł skupić się na lekcjach. Zamiast tego, zastanawiał się, kto go tak wrobił. Chłopak czekał pod szkołą na Arnolda, co było ich tradycją. Blondyn zawsze później wychodził, bo musiał czekać na Karolinę, która poprawiała swój makijaż w toalecie. Kiedy w tłumie dostrzegł charakterystyczną blond czuprynę, pomachał koledze, by ten go zauważył. Blondyn w odpowiedzi uniósł rękę i razem z Karoliną ruszyli w jego stronę.
-Co ty wczoraj odpierdoliłeś?!- zapytał wzburzony Arnold na powitanie.
-Nic nie zrobiłem. To jakieś durne plotki.- odparł Ernest, zarzucając plecak i kierując się w stronę wyjścia z terenu szkoły.
-Ktoś was widział.- powiedział Arnold z wyrzutem.
-Ale nic takiego nie robiliśmy. Gadałem z nim tylko...on jest w porządku.- powiedział Ernest z niepewnością w głosie, obawiając się reakcji znajomych. Jednak, odpowiedź kolegi go zaskoczyła.
-Wiem. Gdyby nie on, to te przygłupy ze Stali by mnie zatłukły.
-Ale nie całowałeś się z nim?- wtrąciła się nagle Karolina, na co Ernest westchnął.
-Nie widać, że to durne żarty? Jak będę miał za sobą takie przeżycia, to na pewno wam o tym powiem- odparł Ernest, na co razem z Karoliną wybuchli śmiechem, jednak Arnold nadal był poważny.
-Co jest?- zapytał Ernest, spoglądając na zamyślonego kolegę.
-Mówiłem, widzieli was wczoraj. Jacyś stalowcy. A wieczorem dojechali Jankowskiego. Wszyscy o tym dzisiaj gadają.
Słowa Arnolda były dla Ernesta jak kubeł zimnej wody.
-Kurwa. Dlatego dziś nie przyszedł...- pomyślał, a ta informacja sprawiła, że całkowicie wyłączył się z rozmowy.
-Halo? Ernest, do cholery!- krzyknął blondyn wymachując koledze dłonią przed oczami, co ostatecznie wyrwało go z zamyślenia.
-Co jest? Zamyśliłem się.- Ernest spojrzał pytająco na kolegę.
-Wracasz z nami? Gadaliśmy właśnie o tym, żeby skoczyć na pizzę i kręgle do Nowego Świata.- zapytał Arnold, gdy zbliżali się do przystanku autobusowego na Hetmańskiej.
-Chętnie. Tylko mam jeszcze coś do załatwienia, więc dołączę potem. Napiszę wam, jak będę jechał.
-Jasne. To w kontakcie.- powiedział na pożegnanie Arnold, po czym wskoczyli razem z Karoliną do autobusu.
Ernest zastygł na chwilę w bezruchu na przystanku, wpatrując się w wielki niebieski napis "Stadion Miejski Stal Rzeszów". To tutaj wszystko się zaczęło. I znowu w jego głowie pojawił się on i wspomnienie wczorajszego spaceru. Nie potrafił pozbyć się tych myśli, więc pozwolił im płynąć, a nogi zaprowadziły go prosto pod Capital Tower.
-Kurwa. Co ja odpierdalam?- zapytał sam siebie, spoglądając w górę na ogromny budynek.
***
Poprzedniego wieczoru:
Louis leżał na kanapie w salonie. W domu jak zwykle nie było jego rodziców, którzy do późna pracowali lub załatwiali inne sprawy. Na wielkim telewizorze leciał film z Netflixa, jednak Louis wpatrywał się w nocny krajobraz, który mógł obserwować z 20 piętra, przez przeszkloną ścianę. -Ciekawe gdzie mieszka ten Ernest, że tak zachwycał się tymi blokami.- zastanawiał się, po czym wstał, ubrał kurtkę i wyszedł z mieszkania z zamiarem zebrania myśli.
CZYTASZ
Mój chłopak też jest kibolem
RomanceErnest i Louis są kibolami dwóch rywalizujących ze sobą rzeszowskich klubów piłkarskich: Stal i Resovia.