Rozdział XVI - Dobry garnek nie rdzewieje

57 8 0
                                    

Ernest skończył lekcje o 17:30, a gdy wyszedł ze szkoły, było już całkowicie ciemno. Technikum do którego chodził mieściło się w centrum miasta, dzięki czemu droga była dobrze oświetlona przez latarnie, a dodatkowo przez liczne szyldy sklepów i restauracji. Opuszczając teren placówki, wyjął telefon by sprawdzić godzinę odjazdu swojego autobusu.

-Kurwa, dopiero za 20 minut. -westchnął zrezygnowany Ernest, mając przed sobą perspektywę marznięcia na przystanku. Wiedząc, że ma jeszcze dużo czasu, przystanął koło parku, który jest widoczny zaraz po wyjściu ze szkoły. Do tego miejsca miał wyjątkowy sentyment, bo to tutaj po raz pierwszy rozmawiał z Louisem. Gdyby ktoś te kilka miesięcy temu mu powiedział, że zakocha się w kolesiu ze Stali, który przywalił mu na derbach, w życiu by nie uwierzył. Ernest ciężko westchnął na to wspomnienie i mimowolnie skręcił w parkową alejkę. Przed poznaniem Louisa, nigdy nawet nie przyszło mu do głowy, że może być innej orientacji niż hetero. Jednak, gdy wracał pamięcią do przeszłości, zdał sobie sprawę, że dziewczyny w sumie nigdy nie interesowały go w taki sposób. Ale w zasadzie, chłopcy też nie.

Sam nie wiedział kiedy, podczas swoich rozmyślań nogi same zaprowadziły go na środek parku. Tutaj droga nie była już tak dobrze oświetlona. Sprawdził godzinę i gdy zobaczył, że do odjazdu autobusu zostało 10 minut, postanowił ruszyć w kierunku przystanku, aby się nie spóźnić.

-E! Pasternak! -wtedy usłyszał nieznajomy męski głos. Odwrócił się nerwowo w jego stronę, a wtedy dostrzegł grupę chłopaków, prawdopodobnie z jego szkoły. Kiedy podeszli wystarczająco blisko, w półmroku dostrzegł nadruki na ich ubraniach, które wróżyły tylko kłopoty. Na ich czele stał chłopak w kucyku, a spod jego kurtki wystawała bluza z widocznym logiem Stali.

-Kurwa. -Ernest przeklął pod nosem, po czym zaczął strategicznie się wycofywać, mając nadzieję, że dadzą mu spokój. Gdy obrócił się na pięcie i szybkim krokiem ruszył przed siebie, zaczął rozglądać się nerwowo po okolicy, jednak jak na złość, nie widział teraz żywej duszy.

-Pedale, czekaj no! -krzyknął chłopak wyglądający na przywódcę stada, po czym podbiegł do Ernesta, aby następnie go popchnąć.

Chłopak zachwiał się, jednak nie upadł. Odwrócił się przodem do napastnika i spojrzał na niego, marszcząc brwi. -Co ty chcesz? -warknął.

-Jankowski zdradził Stal, żeby ruchać tego typa?- zaśmiał się jeden ze stalowców do drugiego.

-Zamknijcie mordy i chodźcie! -krzyknął chłopak w kucyku, który następnie szarpnął Ernesta za bluzę.

-Dobra Jeremi, wyluzuj. Sam sobie dasz z nim radę. -powiedział jeden ze stalowców, stojący w bezpiecznej odległości.

Jeremi spojrzał na Ernesta z pogardą. 

-Pytasz, co ja chcę? -warknął. -Chciałem tylko zapytać, jak to jest mieć chuja w dupie. -powiedział szyderczym tonem, po czym wymierzył Ernestowi cios w brzuch. Chłopak w reakcji na uderzenie zwinął się w pół, jednak złość szybko zmobilizowała go do działania i z rozmachem wymierzył pięść w twarz napastnika. O dziwo, reszta stalowców nadal tylko przyglądała się całej akcji. Ernest postanowił wykorzystać moment i uciekać jak najszybciej.

-Co wy tam robicie?! -za plecami usłyszał tylko głos jednego z nauczycieli, który zauważył bójkę, wychodząc ze szkoły.

Ernest nie oglądał się już za siebie, tylko biegł. Był zaskoczony, że w ogóle potrafi tak szybko. Kiedy dobiegł na przystanek, dopiero złapał oddech. Nie był przyzwyczajony do biegania, więc jego serce waliło teraz jak szalone. Spojrzał na tablicę odjazdów i gdy zobaczył, że 18-stka będzie za minutę, odetchnął z ulgą.

Mój chłopak też jest kibolemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz