Rozdział XX - Pięć koszmarnych dni i nocy

66 5 2
                                    

Kiedy tylko drzwi od pokoju się za nimi zamknęły, plecaki zostały rzucone w kąt. Louis podszedł do okna i jeszcze szybko rzucił okiem na widok z 20 piętra, nim zasłonił rolety. W pomieszczeniu zapanował teraz przyjemny półmrok. Zniecierpliwiony Jeremi podszedł bliżej, chwycił swojego towarzysza za rękę i pociągnął w stronę łóżka. Opadli na miękki materac, a ich usta natychmiast złączyły się w namiętnym pocałunku.

-Kiedy wracają? -wysapał Jeremi, patrząc prosto w niebieskie oczy, które przysłaniały teraz ciemne niczym smoła włosy.

-Jutro. -odpowiedział Louis. Długowłosy tylko uśmiechnął się pod nosem. Mimo sporej ilości czasu, nie mieli zamiaru zwlekać i w szybkim tempie pozbywali się nawzajem swoich ubrań. Jeremi sprytnym ruchem zmienił ich ułożenie, aby brunet znalazł się teraz pod nim. Było widać, że nie robią tego pierwszy raz, bo chłopak o większych gabarytach przystąpił do działania bez zbędnego przedłużania. Starał się być delikatny, kiedy początkowo na twarzy Louisa pojawił się grymas. Dzięki temu, dyskomfort szybko ustał, a już po chwili głośne jęki wypełniły pokój.

Oczy Ernesta nagle się otworzyły, a wokół siebie zobaczył ciemność. Oblał go zimny pot. Jego oddech był ciężki i z trudem łapał powietrze.

-Czy ja umarłem? Jestem w piekle? -pomyślał roztrzęsiony, po czym nerwowo się podniósł i rozejrzał dookoła.

W tym momencie, rzeczywiście wolałby umrzeć, niż jeszcze raz ujrzeć to, co przed chwilą.

-To był sen? -zaczął powoli uświadamiać sobie rzeczywistość.

-To był sen. -powiedział tym razem na głos i z ulgą opadł z powrotem na łóżko. Teraz żałował, że naczytał się tyle tych wszystkich yaoi. Nie spodziewał się, że to zostanie tak brutalnie wykorzystane przeciwko niemu. Gdy był już pewien, że to tylko koszmar, zaczął się zastanawiać, jak wymazać te straszne obrazy ze swojej pamięci. Przypomniał sobie wtedy niezawodny sposób swojej babci, który polegał na patrzeniu się w okno zaraz po przebudzeniu. W moment zerwał się na równe nogi, podbiegł do okna i wyjrzał na swoje osiedle. Próbował skupić się na scenerii, aby reset pamięci był jak najbardziej skuteczny. Spędził tak dłuższą chwilę, po czym postanowił rozpocząć dzień. Był zbyt przejęty, aby ponownie położyć się spać. Obawiał się, że gdyby przysnął, mogłaby mu się przyśnić kontynuacja tej makabry.

Sprawdził godzinę w telefonie i kiedy okazało się, że jest dopiero 6 rano, postanowił wykorzystać czas i zrelaksować się chwilę przed komputerem. Aby nie zaprzątać sobie głowy zmartwieniami, zaczął rozmyślać nad zbliżającymi się urodzinami Louisa. Co prawda, miał w głowie kilka pomysłów, jak mogliby spędzić ten dzień, ale nie uważał ich za jakieś wybitne. Wymyślił, że mogą pójść do Starbucksa, którego dopiero w tamtym roku otworzyli w Rzeszowie. Sam nigdy tam nie był, ale słyszał, że chadzają tam bogaci ludzie. A Louis żywił się głównie kawą, więc pomysł wydawał się być w punkt. Chciał go też zabrać do stacjonarnego sklepu Stali, aby mógł wybrać sobie jakiś gadżet na najbliższy sezon.

-O, Weronika jest dostępna! -zauważył, gdy włączył messengera. Przyjaźnią się z Louisem od podstawówki, więc może mi coś podpowie. -pomyślał.

-Hej. Co ty już nie śpisz? -zagadał Ernest.

-No nie śpię. -Ernest niezbyt się przejął mało entuzjastyczną odpowiedzią. Zdążył już trochę poznać przyjaciółkę Louisa i wiedział, że ona po prostu taka jest. Może wydawać się czasem niemiła, ale taki ma po prostu sposób bycia.

-Ej bo mam do ciebie sprawę. Niedługo są urodziny Louisa. Mam kilka pomysłów, ale chciałem jeszcze zapytać o radę kogoś, kto go dłużej zna. -zapytał Ernest, z nadzieją, że dziewczyna go jakoś oświeci.

Mój chłopak też jest kibolemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz