Ernest przebudził się nad ranem, a za oknem było jeszcze całkowicie ciemno. Nie spał tej nocy zbyt dobrze. Często się wybudzał i przewracał z boku na bok. Zaspany sięgnął po telefon, a na wyświetlaczu pokazała mu się godzina 4:50. Ciężko westchnął, a następnie zwrócił się w stronę chłopaka, który leżał obok niego. Nadal nie mógł uwierzyć, że naprawdę tutaj jest. Po głowie Ernesta natarczywie krążyły wspomnienia wczorajszego wieczoru, nie dając mu ponownie zmrużyć oka. Ernest instynktownie dotknął jego włosów, a następnie przejechał dłonią po ramieniu, aby zatrzymać się na poziomie pasa. Wtedy oplótł go dłońmi, wtulając się w jego plecy. Teraz wyraźnie czuł ciepło jego ciała, co w końcu pozwoliło mu zasnąć.
O 6:30 w pokoju Ernesta wybrzmiał budzik, który nie był ani trochę przyjemny dla ucha.
-Kurwa.- przeklął nieprzytomny Louis w reakcji na ten nagły jazgot. -Wyłącz to.- wydusił, będąc zbyt zmęczonym żeby się podnieść.
Ernest wyswobodził bruneta ze swojego objęcia, aby wyłączyć denerwującą melodię.
-Już.- powiedział, po czym opadł na łóżko. Oboje ponownie zasnęli i dopiero kolejny budzik sprawił, że Ernest się podniósł.
-Wstawaj.- odezwał się chłopak, dotykając ramienia Louisa. -Jedziemy dzisiaj razem do szkoły, a stąd jest dalej niż od ciebie. -dodał, jednak brunet tylko zwrócił głowę w stronę poduszki.
-Chodź. Zrobię ci kawę i jakieś śniadanie.- zaproponował Ernest, wstając z łóżka. Propozycja okazała się być skuteczną metodą pobudki, bo Louis w końcu otworzył oczy.
-Dobra, wstaję.- powiedział, przeciągając się.
Louis udał się za Ernestem do kuchni i usiadł przy swoim ulubionym prl-owskim stole.
-Wypijesz rozpuszczalną?- zapytał Ernest, wyciągając kawę z górnej szafki.
-Mogę wypić. Zasypiam na siedząco.- odparł chłopak, opierając ociężałą głowę na pięści. -Tylko nie dawaj mi mleka.-dodał.
Ernest zalał kawę, a następnie zabrał się za przygotowywanie śniadania. Louis z trudem podniósł się z miejsca, aby sięgnąć po swój napój. Po pierwszym łyku, na jego twarzy pojawił się wyraźny grymas.
-Dobra, daj mi może tego mleka.- stwierdził, na co Ernest podał mu karton.
-Nie chcę marudzić, ale za bardzo przyzwyczaiłem się do mojej kawy z ekspresu.- powiedział Louis, biorąc następnie łyk kawy zabarwionej mlekiem. -Teraz lepsza.
Ciszę w mieszkaniu Ernesta, przerwała krzątanina w sąsiednim pokoju. Zaraz potem, można było usłyszeć powolne kroki zmierzające w stronę kuchni.
-Cześć Erni.- młodzi kibice nagle usłyszeli za plecami głos ojca Ernesta, który stanął w progu pomieszczenia. Zlustrował wzrokiem obcego chłopaka w koszulce syna, który bezczelnie stał w jego kuchni o poranku.
-Dzień dobry.- odezwał się Louis.
-Dzień dobry.- odparł Bogdan. -Nie mówiłeś, że kolega będzie u ciebie nocował. -zwrócił się do Ernesta, po czym zaczął robić sobie herbatę.
-Też tego nie planowałem. -odparł Ernest, odwracając się, aby ojciec nie zauważył śladów bójki.
-Pościeliłeś mu w pokoju Oskara?- dopytywał ojciec, a Ernest był coraz bardziej zestresowany tym przesłuchaniem. -Co ty taki poobijany? -wtedy padło pytanie, którego chłopak najbardziej się obawiał.
-Biłem się wczoraj z kibolami pod stadionem. -odpowiedział szybko, przygotowaną wcześniej wymówką.
-Moja krew.- odparł dumny ojciec, klepiąc syna po ramieniu. -A to na szyi, to co? -zapytał podejrzliwie, wpatrując się w sine ślady. Pytanie, którego Ernest się nie spodziewał, momentalnie sprawiło, że ugięły się pod nim nogi. W jego głowie od razu pojawiła się odpowiedź, która nie uspokajała go ani trochę.
CZYTASZ
Mój chłopak też jest kibolem
RomanceErnest i Louis są kibolami dwóch rywalizujących ze sobą rzeszowskich klubów piłkarskich: Stal i Resovia.